Paweł Sarna
Nici z teorii przepływu płci. O Mojrach Marka Sobola (cz. 2)
Niestety, Klocia ma mentalność oszustki, lepiej trzymać się z daleka. Oto Kloto.
Atropos, pielęgniarka pracująca na oddziale dziecięcym, od śmierci męża prowadzi swoistą autoterapię - pisze dziennik intymny pomagający rozliczyć się z przeszłością. Jest to postać centralna, od której chyba wypadało zacząć… dlatego też jej historię zostawiłem na koniec. Atropos ma swoją misję specjalną. Nie kończy się ona w chwili rozsupłania przypadku pewnego starca, którego brała za podglądacza, a który okazał się miłym ślepcem, zaś później jeszcze demonicznym członkiem brygady moherowych beretów, wykrzykującym fundamentalistyczne hasła w charakterze mądrości życiowych. Nie kończy się też, kiedy dowiaduje się czytelnik, że w pewnych szczególnych okolicznościach kobieta może poczuć ukojenie w ramionach innej kobiety. W przypadku bohaterki pocieszenie płynące od innego mężczyzny byłoby oczywistą zdradą pamięci zmarłego męża. Nie kończy się również, kiedy spełnia się ona w roli filozofa, najprawdopodobniej nad podręcznikiem do historii – „Jest takie zdjęcie: uśmiechnięta twarz i uniesione w radosnej emocji ramiona Hitlera, w chwilę po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotow […]; jakiż on ludzki w tej zastygłej w srebrze chwili, jaki normalny, aż by się chciało poklepać go po plecach. Czy już myślał o swojej wielkiej rzezi, czy już wieczorami rozpamiętywał, ile zerwanych nici będzie wymagać jego wielki plan uszczęśliwienia jednego narodu kosztem innych?”. Mojra wie, bo jest wszechwiedząca, czego udowadniać oczywiście nie musi. Jej wszechwiedza, a nawet omnipotencja ma jednak potwierdzenie najlepsze z możliwych. Atropos nie tylko prowadzi swój dziennik, ale pisze także dwa opowiadania o kobietach. Całość zamierza wydać w pod męskim pseudonimem. Jak mówi: „Będą trzy kobiece opowieści, trzy Mojry, trzy boginie losu”. Zaraz, zaraz. Ale po co ta maskarada? Celowość wprowadzenia takich wątków jest tajemnicą tak nieprzeniknioną, fascynującą i absorbującą całość uwagi, że rozgryzanie zagadki, kto jest autorem, a kto tu sobie kogo wymyślił, najprawdopodobniej pozostać może w kręgu zainteresowania samych bohaterek. W tym problem, że literackie triki tylko dodatkowo obnażają papierowość postaci, jakby wyciętych ze starych gazet, ich losów, które, mimo że tragiczne, nie wzbudzają współczucia.
„To nie jest książka o kobietach, chociaż kobiety są jej głównymi postaciami” – wyznaje autor, na ostatniej stronie okładki. Nie jest, bo pod żadną z kobiecych masek w tym teatrze żadna kobieta, w którą chciałoby się uwierzyć, się nie ukrywa. To, zdaje się, jednak jeden z przykładów tzw. literatury kobiecej – Mojry. Takie mity pozwolę sobie między bajki włożyć.


M. Soból: Mojry. Kraków 2005.
Paweł Sarna (stylizowany na Jerzego Połomskiego)
fot.


"Biały OjczeNasz" (Kraków 2002)
"Czerwony żagiel" (Kraków 2006)
"Przypisy do nicości. Poezja Zbigniewa Bieńkowskiego" (Mikołów 2010)






Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie