Paweł Sarna
Šalamun mój bliźni (cz. 3)

3
Demonstracyjne wyjście, wyprowadzka ze świata, który męczy, ze świata zmęczonego sobą łączy się w wierszach Pokera z waloryzowaniem postaw do tego obrazu nieprzystają-cych – aktywności przechodzącej niejednokrotnie w gwałtowne – dosłownie – zwierzęce rzucanie się na wszystko, co tylko dostępne jest zmysłom. Przeżywanie świata bez skrępowa-nia, odrzucając wszelkie konwenanse:

i już trzymam cię za łeb
miłości moja
zupełnie pomalutku wytoczę ci krew

(Zaćmienie)

Przegryź szyje swoim gazelom
niech wycieknie
niech wycieknie
niech krew zaleje kryształy wstrętu
kryształy twego bytowania
odpręż się piękny gepardzie
obcy goście zmęczyli cię
stąpaj po dżungli
stąpaj po dżungli

(Rzeczy)

To także celebracja czynności prostych, jak jedzenie, spanie, przemieszczanie się donikąd, a przede wszystkim mówienie, powtarzanie strzępków zdań zasłyszanych na ulicy, w telewizji, gdziekolwiek, nieustanne wyliczanie i zderzanie języków, podczas którego, to co bezsensow-ne nagle zaczyna znaczyć, staje się modlitwą, zaklęciem. Pośród wszelkich języków kalekich, język oficjalny wydaje się tym, który przez swoją sztuczność skazany jest na rozmijanie się z rzeczywistością, przechodzi w bełkot i – paradoksalnie – wtedy dopiero zaczyna coś komuni-kować (zob. cz. II. poematu Grzybki).
Zderzenie „dzikusa” z postawami charakterystycznymi dla tzw. „normalnego człowie-ka”, odsłania skrępowanie tego drugiego, jego nieumiejętność wyjścia poza normy i zakazy narzucone przez cywilizację. Przystosowanie się okazuje się zgodą na ograniczenie własnych możliwości przeżywania świata, dobrowolnym wyrzeczeniem się myśli i odczuć, porusza-niem się tylko po wyznaczonych ścieżkach:

Ty też nigdy
nie chodziłaś po mojej trawie,
żebyś nie myślała.
Zawsze tylko po murku.
Po murku w górę.
Po murku w dół.
Po murku w lewo.
Po murku w prawo.

(Zaćmienie)

4
Šalamun nie ograniczył się do wyszydzenia banalnych, a rozpowszechnionych postaw, nie zaprzeczył możliwości istnienia Wspólnoty we współczesnym świecie. Zaznaczę tu, że bardzo się boję, aby nie wypaczyć prawdziwego jej charakteru poezji Šalamuna, a trudno formułować szersze twierdzenia wobec twórczości tak rozległej i nie w pełni jeszcze przełożonej z języka słoweńskiego. Przypatrując się jednak wierszom pomieszczonym w Pokerze oraz późniejszym, które ukazały się w zbiorach czy też publikowane były na łamach pism literackich, od podzielenia się kilkoma uogólniającymi spostrzeżeniami nie mogę się oprzeć. Symboliczne, demonstracyjne wyjście ze społeczności poprowadziło już w Pokerze do rozszerzenia samego pojęcia Wspólnoty przez powrót „do korzeni”, zapowiedź skoncentrowania się na szukaniu tego, co wspólne wielu kulturom. Wielu językom, które mówią o człowieku. Tu oczywiście przypomnieć trzeba, ze autor znany jest ze swego zamiłowania do podróży, jest prawdziwym obieżyświatem, współczesnym homo viatorem. Ma to oczywiście swoje odbicie w wierszach. To właśnie kontekst wędrówki wyjaśnia w dużym stopniu, dlaczego twórczość Šalamuna może być nieustannym ruchem, ciągle podejmuje wysiłek, by nie stać się jedynie mitem o wolnym człowieku. Ale trzeba podkreślić, że u Šalamuna wszystko to dokonuje się swobodnie, bez przytłaczającej erudycji, za to z żywiołowością człowieka, który poznaje, przeżywa. Jest zainteresowany światem. Jeśli pojawiają się w jego wierszach przestrzenie i światy odrealnione, niesamowite, a pojawiają się takie, to nie jest to nie założenia kreacji ex nihilo, ale z intensywności życia, bo ono które mnoży obrazy, nakłada je na siebie, spiętrza. Poeta łamie językowe normy, a mimo to przeciez nie traci porozumienia z czytelnikiem, skoro jego wiersze znajdują odbiorcę. Ale to już chyba kwestia żywiołu języka, z którym poeta znalazł porozumienie.
Dobrze, że kolejny wybór wierszy Šalamuna ukazał się w Polsce, dobrze, że przetłu-maczono Poker, dzięki któremu łatwiej zrozumieć, w jaki sposób poezja autora swój uzyskała kształt obecny. Aż strach myśleć, co by się stało, gdyby zanim jeszcze ogłosił swoje wiersze, poecie skradziono utwory, bo nie dopilnował, bo jak należy nie strzegł. Wieczne niezrozu-mienie u potomnych – powiedziałby Peiper. Na wieczność obraza. Aż strach pomyśleć. Aż strach.
Paweł Sarna (stylizowany na Jerzego Połomskiego)
fot.


"Biały OjczeNasz" (Kraków 2002)
"Czerwony żagiel" (Kraków 2006)
"Przypisy do nicości. Poezja Zbigniewa Bieńkowskiego" (Mikołów 2010)






Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie