Marzanna B. Kielar
Maciej Robert, recenzja książki "MONODIA" [w:] Arte 2006 nr 3 s. 7
Marzanna Kielar: Monodia. Wydawnictwo Znak. Kraków 2006; str. 55
Konsekwencja w przypadku Marzanny Kielar odnosi się nie tylko do częstotliwości publikowania książek, lecz również do ich wartości literackiej. A ta nieodmiennie jest barzdo wysoka. "Monodia" zawiera w sobie to, co u Kielar najlepsze - niepodrabialną atmosferę, będącą połączeniem gęstej metaforyki i wyszukanego słownictwa, intymności i wycofania w opisowość, subtelności i beznamiętnej obserwacji.
Kielar idzie jednak w "Monodii" o krok dalej, czyniąc ze swej książki swoisty "concept album", dzieło jednorodne treściowo i formalnie. Autorka kreuje bowiem świat poetycki, tworząc niecodzienną stylistykę czerpiącą garściami z nazewnictwa ...geologicznego, które w doskonały sposób pozwala oddać atmosferę powolnych zmian w strukturze świata, nieodwracalności pewnych procesów lub stałości zasklepionych form. Tutaj zarówno narodziny, "stawanie się", jak też śmierć, widziane są poprzez pryzmat erozji czy też wypiętrzania, a człowiek staje się bytem równym naturze.
Opis północnej, skandynawskiej rzeczywistości odsyła nas do poezji Seamusa Heaneya. Dwójkę tę łączy zamiłowanie do archeologicznego niemal odkrywania zabalsamowanej prawdy znajdującej się w ukryciu, pod spodem - pod warstwami torfu, szlamu, pod grubym szkliwem lodu. Owe "wykopaliska" prowadzą również do odkrycia tego, co znajduje się wewnątrz każdego człowieka - rzeczy nieuświadamianych, bądź niechętnie pokazywanych. Sami zresztą ludzie są ukazywani jako tajemnicze skamieliny, "organiczne domieszki uwięzione w lodzie". Ta geologiczno-literacka działalność jest także doskonałym wybiegiem do powrotu w przeszłość, do dzieciństwa zagrzebanego w mule pamięci.
"Monodia" to doskonała, krystaliczna wręcz poezja. Niełatwa, wymagająca wiele od czytelnika, odwzajemniajaca się jednakże nietuzinkowym pięknem i mądrością. Któż bowiem z naszych poetów potrafi w tak beznamiętnie brutalny, a zarazem nieodparcie piękny sposób mówić o rzeczach trudnych, niepokojących i ostatecznych? Niewielu. A wśród nich na pewno Marzanna Kielar.
MACIEJ ROBERT
Konsekwencja w przypadku Marzanny Kielar odnosi się nie tylko do częstotliwości publikowania książek, lecz również do ich wartości literackiej. A ta nieodmiennie jest barzdo wysoka. "Monodia" zawiera w sobie to, co u Kielar najlepsze - niepodrabialną atmosferę, będącą połączeniem gęstej metaforyki i wyszukanego słownictwa, intymności i wycofania w opisowość, subtelności i beznamiętnej obserwacji.
Kielar idzie jednak w "Monodii" o krok dalej, czyniąc ze swej książki swoisty "concept album", dzieło jednorodne treściowo i formalnie. Autorka kreuje bowiem świat poetycki, tworząc niecodzienną stylistykę czerpiącą garściami z nazewnictwa ...geologicznego, które w doskonały sposób pozwala oddać atmosferę powolnych zmian w strukturze świata, nieodwracalności pewnych procesów lub stałości zasklepionych form. Tutaj zarówno narodziny, "stawanie się", jak też śmierć, widziane są poprzez pryzmat erozji czy też wypiętrzania, a człowiek staje się bytem równym naturze.
Opis północnej, skandynawskiej rzeczywistości odsyła nas do poezji Seamusa Heaneya. Dwójkę tę łączy zamiłowanie do archeologicznego niemal odkrywania zabalsamowanej prawdy znajdującej się w ukryciu, pod spodem - pod warstwami torfu, szlamu, pod grubym szkliwem lodu. Owe "wykopaliska" prowadzą również do odkrycia tego, co znajduje się wewnątrz każdego człowieka - rzeczy nieuświadamianych, bądź niechętnie pokazywanych. Sami zresztą ludzie są ukazywani jako tajemnicze skamieliny, "organiczne domieszki uwięzione w lodzie". Ta geologiczno-literacka działalność jest także doskonałym wybiegiem do powrotu w przeszłość, do dzieciństwa zagrzebanego w mule pamięci.
"Monodia" to doskonała, krystaliczna wręcz poezja. Niełatwa, wymagająca wiele od czytelnika, odwzajemniajaca się jednakże nietuzinkowym pięknem i mądrością. Któż bowiem z naszych poetów potrafi w tak beznamiętnie brutalny, a zarazem nieodparcie piękny sposób mówić o rzeczach trudnych, niepokojących i ostatecznych? Niewielu. A wśród nich na pewno Marzanna Kielar.
MACIEJ ROBERT