Marzanna B. Kielar
Leszek Szaruga, recenzja książki "MATERIA PRIMA" [w:] ( Śwat Poetycki (VII), Zeszyty Literackie 2000 nr 70 s. 157-158)
Marzanna Bogumiła Kielar: Materia prima. Wydawnictwo Obserwator. Poznań 1999; str. 41
Krew jest "pierwszą materią", prote hyle z tomu Marzanny Bogumiły Kielar Materia prima (Poznań Wyd. Obserwator, 1999): "sukno wody zgniecione zimnym wiatrem, granatowe, ciężkie, / rozdarte; łopot skrzydeł, gwałtowny, / daleko od brzegu - jezioro błyska w słońcu / stalowym ostrzem; // krew, materia prima". // To co w tej poezji uderza to swoista dostojność języka, który przywołuje słowa rzadkie, "niecodzienne": sąg, cieki, wywierzysko, łęty, moszcz, sporysz, welatura, stoliwo, płożyć się, spoina, zwietrzelina, pagóry, brzask, obrzęki, odrośla, zgorzelina, ustoiny, tłocznia, skwar, osuwisko, strużyny, rumosz, porfir - to tylko przykłady słów budujących klimat tych wierszy. Wrażenie "niecodzienności" potęguje spokojny, czasem aż leniwy tok narracji, w którym przerzutnia będąca złamaniem wydłużonego wersu nie jest środkiem gwałtownej, zaskakującej ekspresji, lecz raczej sposobem wyakcentowania łagodności rytmu, stosowana jest więc jakby przeciw przypisanej jej funkcji:
Światło z korytarza wabi już ćmy, obraz na szybie ciemnieje i miłość
mówi językiem o rozsypującej się składni:
pamięć jak pryzmat załamuje przeszłość - i ciągną nas
jej zawracające wiry. i szum dworcowej hali.
(Wynajęty pokój)
Choć krew jest tej poezji - tego świata - materią pierwszą, żywiołem dominującym jest jednak woda, pojawiająca się zresztą w różnych postaciach: "ciemny plusk wody w rozlewisku ciszy" "słup czerwieni moknie w wodzie pod lasem", "pigment snu, nierozpuszczalny w wodzie / ani olejach: ciemność jak sporysz / wdała się w ziarno deszczu", "dymią trzewia wody", "gorący alostratus wody", "deszcz w wyżłobieniach oblodzonych godzin", "rzeka, jak wypalony pień", "lód od dawna żywi się wodą", "pękł okular lodu na stawie", "mięsień wody" - to znów tylko przykłady wskazujące na rolę jednego z najważniejszych "elementów" przedsokratejskich wizji świata. A właśnie te wizje poddawane są w tomie Kielar swoistej reinterpretacji (pozostałe żywioły:
ogień, powietrze i ziemia też są tu przywoływane, nadto mamy do czynienia z ich kombinacjami). Przywołanie Anaksagorasa z jego koncepcją sublimowania z materii jej zasady istnienia wyraża się obrazem, w którym pojawia się "niebo, jak usypane z kamieni / co pospadałyby może //gdyby ich lot był powolniejszy".
Krew jako prote hyle łączy w sobie pierwiastek materialny z pierwiastkiem duchowym. Jest też żywiołem miłości, będącej w tej liryce zarazem stanem emocjonalnym i wartością, jedną z zasad bytu. Miłość, dziejąca się w pejzażu natury i w świadomym siebie pejzażu języka, jest po jasnej stronie świata: "ciemnieje pokost bezmiłosnych nocy", czytamy w jednym z utworów, by niebawem przeczytać w innym, że "pieszczotą jest dzisiaj światło: w pogodzie obłoków, / po ulewnej nocy rozwidnionej miłością". Intensywności przeżycia towarzyszy intensywność widzenia wyrażana w zagęszczeniu poetyckiego obrazu i nieustannej świadomości znaczeń wymawianych słów: "na różne sposoby wymawialiśmy słowo miłość, / zajmując się sobą i ogrodem".
LESZEK SZARUGA
Krew jest "pierwszą materią", prote hyle z tomu Marzanny Bogumiły Kielar Materia prima (Poznań Wyd. Obserwator, 1999): "sukno wody zgniecione zimnym wiatrem, granatowe, ciężkie, / rozdarte; łopot skrzydeł, gwałtowny, / daleko od brzegu - jezioro błyska w słońcu / stalowym ostrzem; // krew, materia prima". // To co w tej poezji uderza to swoista dostojność języka, który przywołuje słowa rzadkie, "niecodzienne": sąg, cieki, wywierzysko, łęty, moszcz, sporysz, welatura, stoliwo, płożyć się, spoina, zwietrzelina, pagóry, brzask, obrzęki, odrośla, zgorzelina, ustoiny, tłocznia, skwar, osuwisko, strużyny, rumosz, porfir - to tylko przykłady słów budujących klimat tych wierszy. Wrażenie "niecodzienności" potęguje spokojny, czasem aż leniwy tok narracji, w którym przerzutnia będąca złamaniem wydłużonego wersu nie jest środkiem gwałtownej, zaskakującej ekspresji, lecz raczej sposobem wyakcentowania łagodności rytmu, stosowana jest więc jakby przeciw przypisanej jej funkcji:
Światło z korytarza wabi już ćmy, obraz na szybie ciemnieje i miłość
mówi językiem o rozsypującej się składni:
pamięć jak pryzmat załamuje przeszłość - i ciągną nas
jej zawracające wiry. i szum dworcowej hali.
(Wynajęty pokój)
Choć krew jest tej poezji - tego świata - materią pierwszą, żywiołem dominującym jest jednak woda, pojawiająca się zresztą w różnych postaciach: "ciemny plusk wody w rozlewisku ciszy" "słup czerwieni moknie w wodzie pod lasem", "pigment snu, nierozpuszczalny w wodzie / ani olejach: ciemność jak sporysz / wdała się w ziarno deszczu", "dymią trzewia wody", "gorący alostratus wody", "deszcz w wyżłobieniach oblodzonych godzin", "rzeka, jak wypalony pień", "lód od dawna żywi się wodą", "pękł okular lodu na stawie", "mięsień wody" - to znów tylko przykłady wskazujące na rolę jednego z najważniejszych "elementów" przedsokratejskich wizji świata. A właśnie te wizje poddawane są w tomie Kielar swoistej reinterpretacji (pozostałe żywioły:
ogień, powietrze i ziemia też są tu przywoływane, nadto mamy do czynienia z ich kombinacjami). Przywołanie Anaksagorasa z jego koncepcją sublimowania z materii jej zasady istnienia wyraża się obrazem, w którym pojawia się "niebo, jak usypane z kamieni / co pospadałyby może //gdyby ich lot był powolniejszy".
Krew jako prote hyle łączy w sobie pierwiastek materialny z pierwiastkiem duchowym. Jest też żywiołem miłości, będącej w tej liryce zarazem stanem emocjonalnym i wartością, jedną z zasad bytu. Miłość, dziejąca się w pejzażu natury i w świadomym siebie pejzażu języka, jest po jasnej stronie świata: "ciemnieje pokost bezmiłosnych nocy", czytamy w jednym z utworów, by niebawem przeczytać w innym, że "pieszczotą jest dzisiaj światło: w pogodzie obłoków, / po ulewnej nocy rozwidnionej miłością". Intensywności przeżycia towarzyszy intensywność widzenia wyrażana w zagęszczeniu poetyckiego obrazu i nieustannej świadomości znaczeń wymawianych słów: "na różne sposoby wymawialiśmy słowo miłość, / zajmując się sobą i ogrodem".
LESZEK SZARUGA