„[…] Niczyją biblią nie jest arkusz Zawód: Belfer, skromna, acz warta odnotowania inauguracja serii „Kontrapunkty”, nawet jeśli Paweł Lekszycki dał się niedawno zapamiętać jako autor tomu wierszy Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie.Teraz przypomina o sobie broszurą zawierającą cztery ni to recenzje, ni to imaginacyjne konspekty lekcji poświęconych książkom Pawła Sarny, Adama Pluszki, Radosława Kobierskiego i Michała Witkowskiego. Cytuje tu erudycyjne uczniowskie analizy wierszy Sarny, w poezji Adama Pluszki znajduje klucz do odczytania Mickiewicza, rozdział o Hararze, z powieścią Kobierskiego związany mniej bezpośrednio, pokazuje dąbrowskiego nauczyciela, jak z poświęceniem pełni obowiązki nawet poza szkołą, nawet w dni wolne od pracy. Udziela wtedy korepetycji, odwiedza uczniów, wymienia się opiniami o nich z Pawłem Sarną. Można zatem zgadywać, czy ten ostatni na lekcjach barterowo omawia tomiki Lekszyckiego. Złożony trochę z gimnazjalisty, trochę z samego autora narrator tekstu o Lubiewie podsłuchuje rozemocjonowane dyskusje uczniów na przerwie, w rozumieniu nauczyciela tym cenniejsze, że spontaniczne. Choć ich miejscem jest toaleta, uczestnicy starają się sprostać niedawno poznanym zasadom dyskusji, jej zaimprowizowany wariant nie różni się specjalnie od lekcyjnego.
Idealne lekcje Lekszyckiego sugerują, że literackie dokonania jego kolegów mogłyby w szkolnym kanonie funkcjonować obok Kochanowskiego i Mickiewicza. Trudno jednak ocenić, jakie uczucia odpowiadają za te pastisze elokwencji rodem ze szkolnego słownika historycznoliterackich komunałów, trudno zgadnąć, czy słów: Nie ma takiego problemu, dla którego przez czterdzieści pięć minut nie znalazłbym rozwiązania nie dyktuje ironia. Czy autor może wierzyć w tak powszechny intelektualizm, zainteresowanie literaturą i bibliofilię wśród młodzieży, czy nie przebywa w piżamie marzeń? Gdzie takie lekcje mogłyby się odbyć? Gdzie mogłyby powstać takie wypracowania? Gdzie mieszkają tacy uczniowie? Najprawdopodobniej tylko w fantazji nauczyciela, bohaterce arkusza Pawła Lekszyckiego.
fot. A.Lekszycka