Paweł Lekszycki
A. Kałuża: Brzoska, Lekszycki, Sarna, Barański. Szkic do portretu młodych poetów. [w:] "Literackie Zagłębie", pod red. M. Kisiela i P. Majerskiego. Sosnowiec 2003.
***
„[...] Zupełnie inaczej rzecz się ma z poezją Pawła Lekszyckiego, który zajmuje się ustalaniem kolejnych reakcji na świat podmiotu lirycznego. Ów podmiot liryczny rzadko wchodzi w interakcję z drugim człowiekiem, raczej sytuuje się wobec rzeczywistości, metaforycznych jej obrazów. W wierszach Lekszyckiego nieustannej weryfikacji poddawany jest stopień opanowania realności, przesunięcia jej granic, rozciągliwości i pojemności fizycznej przestrzeni, jej odporności na rozumowe i technologiczne manipulacje.
[...] W twórczości Lekszyckiego pojawia się nawet autoironiczny zapisek: „coraz mniej motywów miasta w moich wierszach” (krzepnięcie). Autoironia jest zresztą jednym z istotnych chwytów tego poety. Wiersze nie rozwijają się – jak można by przypuszczać, gdy sięga się po liryk opisujący rzeczywistość, w którym poeta próbuje uwyraźnić odniesienie słów do rzeczywistości – pod wpływem impulsu wyniesionego z obserwacji, z porządku samej obserwacji i oglądania. Dzieje się inaczej: to, co porządkuje zapis, stanowi formalny rygor, arbitralną zasadę. Jest nią zwykle przyjęta w całym wierszu powtarzalność określonego wersu lub tylko słowa (kicz, naprzód bez celu, grzechotnik miejski) albo surowo przestrzegana aliteracja (u wrót ogrodu. wygnanie). Pojawiają się także paralelne konstrukcje składniowe [...].
Wszystko to świadczy – najprawdopodobniej – o przekonaniu Lekszyckiego, że wiersz jest jakąś próbą opanowania rzeczywistości, dosyć prowizoryczną, czynioną jakby mimochodem, bo osiągającą kres w języku: jego dekoracyjności i kwiecistości. Wiersz stanowi zarazem próbę zmysłowego oddania doświadczanej rzeczywistości, nawet jeśli doświadcza się przede wszystkim brzydoty i brudu: „odkurzacze pociągów wysysały resztki podróżnych” albo brązowe szwy piegów (wrigley spearmint), „zmrożony naskórek asfaltowych chodników” (enty wiersz przygodowy), „ściśnięty placek miasteczka pękł” (zachwycam się. nic innego nie umiem). Metafory Lekszyckiego są przede wszystkim skoncentrowane na obrazie, na zmysłowym przedstawianiu świata, na zintensyfikowaniu przeżycia. Myślę, że warto byłoby również zastanowić się nad dziwnym mechanizmem estetycznym, jaki dokonuje się w wierszach Lekszyckiego: jesteśmy pomiędzy antyestetyką a estetyką. Brud, szarość, kurz uliczny, bezsensowność życia, dla którego trudno znaleźć uzasadnienie – wszystko to zostaje zneutralizowane: piękno nie zachwyca, brzydota nie przeraża”.
„[...] Zupełnie inaczej rzecz się ma z poezją Pawła Lekszyckiego, który zajmuje się ustalaniem kolejnych reakcji na świat podmiotu lirycznego. Ów podmiot liryczny rzadko wchodzi w interakcję z drugim człowiekiem, raczej sytuuje się wobec rzeczywistości, metaforycznych jej obrazów. W wierszach Lekszyckiego nieustannej weryfikacji poddawany jest stopień opanowania realności, przesunięcia jej granic, rozciągliwości i pojemności fizycznej przestrzeni, jej odporności na rozumowe i technologiczne manipulacje.
[...] W twórczości Lekszyckiego pojawia się nawet autoironiczny zapisek: „coraz mniej motywów miasta w moich wierszach” (krzepnięcie). Autoironia jest zresztą jednym z istotnych chwytów tego poety. Wiersze nie rozwijają się – jak można by przypuszczać, gdy sięga się po liryk opisujący rzeczywistość, w którym poeta próbuje uwyraźnić odniesienie słów do rzeczywistości – pod wpływem impulsu wyniesionego z obserwacji, z porządku samej obserwacji i oglądania. Dzieje się inaczej: to, co porządkuje zapis, stanowi formalny rygor, arbitralną zasadę. Jest nią zwykle przyjęta w całym wierszu powtarzalność określonego wersu lub tylko słowa (kicz, naprzód bez celu, grzechotnik miejski) albo surowo przestrzegana aliteracja (u wrót ogrodu. wygnanie). Pojawiają się także paralelne konstrukcje składniowe [...].
Wszystko to świadczy – najprawdopodobniej – o przekonaniu Lekszyckiego, że wiersz jest jakąś próbą opanowania rzeczywistości, dosyć prowizoryczną, czynioną jakby mimochodem, bo osiągającą kres w języku: jego dekoracyjności i kwiecistości. Wiersz stanowi zarazem próbę zmysłowego oddania doświadczanej rzeczywistości, nawet jeśli doświadcza się przede wszystkim brzydoty i brudu: „odkurzacze pociągów wysysały resztki podróżnych” albo brązowe szwy piegów (wrigley spearmint), „zmrożony naskórek asfaltowych chodników” (enty wiersz przygodowy), „ściśnięty placek miasteczka pękł” (zachwycam się. nic innego nie umiem). Metafory Lekszyckiego są przede wszystkim skoncentrowane na obrazie, na zmysłowym przedstawianiu świata, na zintensyfikowaniu przeżycia. Myślę, że warto byłoby również zastanowić się nad dziwnym mechanizmem estetycznym, jaki dokonuje się w wierszach Lekszyckiego: jesteśmy pomiędzy antyestetyką a estetyką. Brud, szarość, kurz uliczny, bezsensowność życia, dla którego trudno znaleźć uzasadnienie – wszystko to zostaje zneutralizowane: piękno nie zachwyca, brzydota nie przeraża”.
Szycki
fot. A.Lekszycka
fot. A.Lekszycka
P.Lekszycki: "wiersze przygodowe i dokumentalne". "Kartki", Białystok 2001.
P.Lekszycki:"Grupa Na Dziko. Socjologia i poetyka zjawiska". Ego, Katowice 2001.
P.Lekszycki:"Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie". Korporacja Ha!art, Kraków 2005.
P.Lekszycki, P.Sarna: "Ten i Tamten". Instytut Wydawniczy "Świadectwo", Bydgoszcz 2000.
"Wiersze przebrane" - dodatek książkowy do "Opcji". W sieci sprzedaży (Empik) od lipca 2010 r.