Robert Rybicki
Roman Honet o poezji ogólnie
O poezji Roberta Rybickiego
W wierszach Rybickiego panoszy się nieprzewidywalność, jest poetą, który potrafił mnie zaskoczyć, ale to byłoby zbyt mało - przez zaskoczenie Rybicki doprowadza do myślenia, stawia pojemne pytania o wymiarze uniwersalnym, a równocześnie drobiazgowo, ale nie nużąco opowiada o swoich własnych perypetiach. "Przekroczyliśmy granicę zmysłów / nie zważając na codzienne drobne wiry / podkręcane przez przeznaczenie" - zapisuje, nie przymykając oczu na obfitość codzienności: "Rejestracja zewnętrznego, / ruchomego, przebiega sprawnie". Co jest ruchome? Choćby "ziarenka piasku w prywatnej klinice" czy "pióra, krzyki zbłąkanych". Rybicki nie ma otaczającej go prozaiczności życia w pogardzie, nie pomiata nią i nie wynosi się ponad nią. Choć często widać, że mu doskwiera - ma ją w obiektywie. Uważa na nią, nie zawsze wartościując. To ważna zaleta poety, gdy potrafi powstrzymać się przed okazywaniem emocji wobec każdego opisywanego elementu rzeczywistości, nawet tej prywatnej - wtedy może stworzyć wiarygodną relację. Robert Rybicki właśnie tak postępuje - oferuje opis, oszacowanie zostawiając nam, czytelnikom.
Rybicki, choć czasem porusza tematy od zawsze fundamentalne dla liryki, nie uprawia mentorstwa. Jeśli wsłuchać się w jego głos, staje się oczywiste, że jemu również zależy na odpowiedzi, że to nie retor, wznoszący sobie pseudo-cokół, na który służbowo włazi, aby rzucać prostaczkom wielkie litery składające się w równie wielkie pytania. Rybicki potrafi być z czytelnikiem w niepewności tak blisko, jakby to była jego naturalna skłonność i prawdopodobnie tak właśnie jest. Nie zostawia go w niewiedzy, oślepionego, zawsze czuwa obok, to bardziej typ - jeśli można to tak wyrazić - mądrości anielskiej niż wiedzy oratorskiej.
Jaki zatem jest świat Roberta Rybickiego? Obrazowy i dynamiczny, ale poeta nie steruje nim; jest otwarty, to rodzaj rzeczywistości nadającej się do uwspólnienia, co nie musi automatycznie oznaczać zapraszającego gestu. Wokół czego ułożony? Z pewnością nie przebiega wyłącznie względem autorskiego ego, zdaje się nie posiadać wyraźnego środka, nie ma w nim cel ani klatek, nie jest imperium, raczej kosmosem. Do czego zmierza? Po prostu jest. Teleologia chyba niemile widziana. Jaki jest czas Rybickiego? Każdy. Kim więc jest Robert Rybicki? Niech za odpowiedź posłużą wersy wyczytane w jego ostatnim tomie, pt. Stos gitar: "Terezjasz wychodzi przez okno, / rozpościera płaszcza i przelatuje / nad dzielnicą wydając wątły pisk".
W wierszach Rybickiego panoszy się nieprzewidywalność, jest poetą, który potrafił mnie zaskoczyć, ale to byłoby zbyt mało - przez zaskoczenie Rybicki doprowadza do myślenia, stawia pojemne pytania o wymiarze uniwersalnym, a równocześnie drobiazgowo, ale nie nużąco opowiada o swoich własnych perypetiach. "Przekroczyliśmy granicę zmysłów / nie zważając na codzienne drobne wiry / podkręcane przez przeznaczenie" - zapisuje, nie przymykając oczu na obfitość codzienności: "Rejestracja zewnętrznego, / ruchomego, przebiega sprawnie". Co jest ruchome? Choćby "ziarenka piasku w prywatnej klinice" czy "pióra, krzyki zbłąkanych". Rybicki nie ma otaczającej go prozaiczności życia w pogardzie, nie pomiata nią i nie wynosi się ponad nią. Choć często widać, że mu doskwiera - ma ją w obiektywie. Uważa na nią, nie zawsze wartościując. To ważna zaleta poety, gdy potrafi powstrzymać się przed okazywaniem emocji wobec każdego opisywanego elementu rzeczywistości, nawet tej prywatnej - wtedy może stworzyć wiarygodną relację. Robert Rybicki właśnie tak postępuje - oferuje opis, oszacowanie zostawiając nam, czytelnikom.
Rybicki, choć czasem porusza tematy od zawsze fundamentalne dla liryki, nie uprawia mentorstwa. Jeśli wsłuchać się w jego głos, staje się oczywiste, że jemu również zależy na odpowiedzi, że to nie retor, wznoszący sobie pseudo-cokół, na który służbowo włazi, aby rzucać prostaczkom wielkie litery składające się w równie wielkie pytania. Rybicki potrafi być z czytelnikiem w niepewności tak blisko, jakby to była jego naturalna skłonność i prawdopodobnie tak właśnie jest. Nie zostawia go w niewiedzy, oślepionego, zawsze czuwa obok, to bardziej typ - jeśli można to tak wyrazić - mądrości anielskiej niż wiedzy oratorskiej.
Jaki zatem jest świat Roberta Rybickiego? Obrazowy i dynamiczny, ale poeta nie steruje nim; jest otwarty, to rodzaj rzeczywistości nadającej się do uwspólnienia, co nie musi automatycznie oznaczać zapraszającego gestu. Wokół czego ułożony? Z pewnością nie przebiega wyłącznie względem autorskiego ego, zdaje się nie posiadać wyraźnego środka, nie ma w nim cel ani klatek, nie jest imperium, raczej kosmosem. Do czego zmierza? Po prostu jest. Teleologia chyba niemile widziana. Jaki jest czas Rybickiego? Każdy. Kim więc jest Robert Rybicki? Niech za odpowiedź posłużą wersy wyczytane w jego ostatnim tomie, pt. Stos gitar: "Terezjasz wychodzi przez okno, / rozpościera płaszcza i przelatuje / nad dzielnicą wydając wątły pisk".
Deszczowy dzień w Krakowie.
fot. Dirk Skiba
fot. Dirk Skiba
"Motta robali", Mikołów 2005.
"Stos gitar", Warszawa 2009.
"Gram, mózgu", Poznań 2010.
"masakra kalaczakra", Poznań 2011
"Dar Meneli", Stronie Śl. 2017
W marcu 2024 wychodzi nówka: "kotlet frazy" w Wydawnictwie Wielkopolskiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu.
Autorem zdjęć kotletów jest Łukasz Jaśkiewicz.
Autorem zdjęć kotletów jest Łukasz Jaśkiewicz.
http://miloszbiedr... - blog poety osobnego z Krakowa, MLB
https://stonerpols... - strona poetów/ek freaków, pozytywnie nakręcona strona z literatura i nie tylko
https://www.youtub... - tu macie Sonic Youth "Anagrama", który to lubiliśmy sobie odsłuchiwać z MLB
https://stonerpols... - strona poetów/ek freaków, pozytywnie nakręcona strona z literatura i nie tylko
https://www.youtub... - tu macie Sonic Youth "Anagrama", który to lubiliśmy sobie odsłuchiwać z MLB