Bartosz Konstrat
Recenzja - Paweł Tomanek, http://cycgada.art.pl/?p=1418
„Con strata” po włosku to byłoby coś jak „z warstwami”, prawda? Przynajmniej dla kogoś, kto — jak np. ja — nie zna włoskiego. Bartosz Konstrat zapewne zna, bo dwóm wierszom daje tytuły śpiewne jak nazwy pizz. Ale żarty na bok: mamy tu do czynienia z poezją iście wielowarstwową, prawdziwą odkrywką Bycia, która jednak nie przekopuje się przez jego mniej lub bardziej metaforyczne maski, lecz przez jak najbardziej dosłownie pojęte ubrania. Nagromadzenie rajstop, szlafroków, drelichów i ortalionów, niespotykane w skali całej poezji polskiej, nie pozwala się zbyć etykietką (metką?) taniej konfekcji poetyckiej czy prostolinijnego fetyszyzmu. Ubrania, powiada Eco (Włoch!), są bowiem przede wszystkim zapowiedzią i zamgławiaczem tego, co pod nimi — granic Twojego ciała, o które Ja chcę się oprzeć w poszukiwaniu pewności, autentyczności czy — horribile dictu — ciepła. Rzecz jasna, nie prowadzi do tego autostrada wzroku, tylko wąska ścieżka dotyku: połóż mnie jak pieczęć na swoim etc. To aż takie proste? No cóż, pod skórą jest jeszcze inne ciało, jego się nie dotyka ani się do niego nie zagląda („Stop! To przepustka śmierci.”), ewentualnie zagląda przez zgrabnie wykrojoną ranę. W nim są noże, nożyczki, róże i krew. Samochody są oczywiście ubraniem, należy zatem zmieścić się w samym „i”.
Bartosz Konstrat
fot. Mariusz Mazur
fot. Mariusz Mazur
dzika kość, encyklopedia utraconych szans - mój nowy tom ukazał się w grudniu 2013.