Bartosz Konstrat
Dionizos kontra Thanatos - Wiesław Setlak / Topos 3(88) 2006
Dionizos kontra Thanatos
Bartosz Konstrat (ur. 1977 r.), laureat Konkursu Poetyckiego im. Jacka Bierezina (2003) jest poetą przeświadczonym o tym, że nie ma estetyki bez wartościowania i o tym, że artysta jest niejako „zobowiązany” z racji swojej roli w kulturze działać poprzez symbole. Takoż i czyni poeta Konstrat, dla którego usymbolizowaną personifikacją przemijania jest bóg śmierci Thanatos, a dżinsy – quasi symbolem cywilizacji, w której sztuka jest coraz częściej przedmiotem multiplikacji, budzić na uczucie przyjemności i skłaniać do konsumowania wytworu. Współczesne dzieło sztuki, w tym akt poezji, nie jest już postrzegane jako naturalna konieczność wyrażająca naturę artyzmu. Włączone w grę rynkową jest równie łatwa do przyswojenia, jak łatwe jest zakupienie i włożenie dżinsów.
Autor tomiku poetyckiego thanatos jeans wykorzystuje estetykę postmodernistycznych gier Thanatosa i Dionizosem. Na styku przerażenia faktem przemijania i doświadczenia specyficznej realności świata – królestwa Dionizosa powstaje poetycka filozofia Konstrata. Młody poeta doświadcza świata i siebie w tym świecie poprzez język, w większości utworów zbiorku wyróżniający się architektoniką dość szczególną; frazy zdaniowe są niespotykanie długie, żeby nie rzec rozwlekłe, jakby Konstrat pragnął zademonstrować konieczność języka poprzez hiperbolizację i tym samym ocalić tworzywo poety przez zapędami redukcjonistów.
Jednakże tą częścią ogólnego szyfru kultury, z którą dyskutuje rozsierdzony poeta, jest wzór kobiecości. Jego gniew to gniew wymierzony przeciwko tym, którzy doprowadzili do banicji Apollina. Do Globalnej Wioski wkroczył niefrasobliwy Dionizos z ofertą zabawy jako najwyższej formy życiowej ideologii, ze slapstickami i hot-dogami, z przemocą i pornografią jako głównymi katalizatorami artystycznej i potocznej pracy wyobraźni. Do Globalnej Wioski, w której jeszcze niedawno Andy Warhol zmagał się z pokusą bycia maszyną, pokusą przedłużoną, więcej – urzeczowioną w zachowaniu wielu sług globalizacji.
Uprzedmiotowienie kobiety realizuje się w automatyzmie prostych urządzeń. Prostych, jak nożyce czy obcinacz do paznokci, też w końcu fragmentów ciała człowieka. Ciała te mają porównywalne aspiracje: zatracić się w perswazyjnym okrucieństwie niszczenia, w szale używania. Podmiot liryczny postrzega je jako symboliczne ekwiwalenty zmysłowej zachłanności kobiecego ciała: „(...) chciałybyście być szaleńcami. widzę to w waszych ciałach./ Chciałybyście być zwierzętami. Mieć narządy rodne, depresję// i prawo mordowania bliźnich.” (Redrum).
Widzi jednak sposobność ujarzmienia owego rozbuchanego witalizmu w dyscyplinie reprodukcyjnego porządku. Zastąpieniu zabawy ciałem – pracą ciała. Fukcji hedonistycznej – funkcją prokreacyjną.
A zatem: „(...) Popatrzmy w kierunku/ pępowiny. Za chwilę użyjemy was. Widzę to w waszych ciałach./ jesteście do tego stworzone.” (Redrum).
W utworach zamykających tomik Konstrata kobieta/kobiecość zyskuje wymiar teologiczny. Pozostaje wprawdzie nadal poza torem dyskursu intelektualnego, ale mieści się w ramach dyskursu biologicznego pomiędzy ciałem i ciałem. Ciało jest konieczne, bo w nim działa mózg, który jest ośrodkiem powstawania myśli i wyższych emocji, stanów warunkujących zaistnienie czegokolwiek, co może być tematem i przestrzenią tego dyskursu.
Thanatos jeans to tytuł na pierwszy rzut oka kojarzący się z nazwą producenta barwionych indygo tekstyliów, który przypadkowo, zachęcony ładnym brzmieniem słowa Thanatos, nadał takie miano swojej firmie. Tymczasem Konstrat nie jest copywriterem wymyślającym slogany reklamowa dla jakiejkolwiek firmy. Konstrat to moralista, który w dżinsach, jednym z głównych symboli konsumpcyjnej cywilizacji, widzi jej przemijalność, nietrwałość, iluzoryczność. Współczesny „yuppie” zakładający dżinsy nie tylko przy okazji weekendowych pikników po całotygodniowym „wyścigu szczurów” w agencji reklamowej czy domy maklerskim, ale i wtedy, kiedy chce zademonstrować wobec klienta familiarność i równość, jest Thanatosem w dżinsach. Nosi w sobie syndrom przemijania, skończoności i śmierci, niezależnie od sukcesów, które nazywa karierą, i sposobu, w jaki przejawia swoją więź z życiem.
Thanatos i dżinsy to odwzorowanie konieczności wycofania się w pewnym momencie z grona biorących udział w „śniadaniu mistrzów” zarówno liderów naszej codzienności czy tych, którzy sobie taką rolę przypisują, jak i tych, którzy im posługują.
Niepokoić może pewna skłonność tego bardzo zdolnego poety do estetyki lingwizmu. Są w zbiorku teksty bądź fragmenty zupełnie nieczytelne, wymykające się nawet czujnej percepcji, i tylko w pewnej mierze winna jest tutaj ograniczona inteligencja analizującego. Rozpoznawalne są wpływy Andrzeja Sosnowskiego i jego epigonów, których teraz mrowie. Zadziwiające, jak pociągać może wtórność, manieryzm, poza próbująca się usprawiedliwiać koniecznością testowania możliwości języka.
Próbował te możliwości określić genialny Roman Jakobson. Nie udało się. I dobrze. Żywotność kultury, która jest nieustającą transformacją znaków, nie może wyczerpać się w akcie genialnego spełnienia. Warunkiem ontologicznym istnienia sztuki, w tym również poezji, jest stan poszukiwania. Nie można odmówić prawa do tych poszukiwań lingwistom, nie można Bartoszowi Konstratowi. Chodzi tylko o jaśniejsze, bardziej zrozumiałe raporty z tych zabiegów czy całych operacji.
Wiesław Setlak
Topos nr 3(88) 2006
Bartosz Konstrat (ur. 1977 r.), laureat Konkursu Poetyckiego im. Jacka Bierezina (2003) jest poetą przeświadczonym o tym, że nie ma estetyki bez wartościowania i o tym, że artysta jest niejako „zobowiązany” z racji swojej roli w kulturze działać poprzez symbole. Takoż i czyni poeta Konstrat, dla którego usymbolizowaną personifikacją przemijania jest bóg śmierci Thanatos, a dżinsy – quasi symbolem cywilizacji, w której sztuka jest coraz częściej przedmiotem multiplikacji, budzić na uczucie przyjemności i skłaniać do konsumowania wytworu. Współczesne dzieło sztuki, w tym akt poezji, nie jest już postrzegane jako naturalna konieczność wyrażająca naturę artyzmu. Włączone w grę rynkową jest równie łatwa do przyswojenia, jak łatwe jest zakupienie i włożenie dżinsów.
Autor tomiku poetyckiego thanatos jeans wykorzystuje estetykę postmodernistycznych gier Thanatosa i Dionizosem. Na styku przerażenia faktem przemijania i doświadczenia specyficznej realności świata – królestwa Dionizosa powstaje poetycka filozofia Konstrata. Młody poeta doświadcza świata i siebie w tym świecie poprzez język, w większości utworów zbiorku wyróżniający się architektoniką dość szczególną; frazy zdaniowe są niespotykanie długie, żeby nie rzec rozwlekłe, jakby Konstrat pragnął zademonstrować konieczność języka poprzez hiperbolizację i tym samym ocalić tworzywo poety przez zapędami redukcjonistów.
Jednakże tą częścią ogólnego szyfru kultury, z którą dyskutuje rozsierdzony poeta, jest wzór kobiecości. Jego gniew to gniew wymierzony przeciwko tym, którzy doprowadzili do banicji Apollina. Do Globalnej Wioski wkroczył niefrasobliwy Dionizos z ofertą zabawy jako najwyższej formy życiowej ideologii, ze slapstickami i hot-dogami, z przemocą i pornografią jako głównymi katalizatorami artystycznej i potocznej pracy wyobraźni. Do Globalnej Wioski, w której jeszcze niedawno Andy Warhol zmagał się z pokusą bycia maszyną, pokusą przedłużoną, więcej – urzeczowioną w zachowaniu wielu sług globalizacji.
Uprzedmiotowienie kobiety realizuje się w automatyzmie prostych urządzeń. Prostych, jak nożyce czy obcinacz do paznokci, też w końcu fragmentów ciała człowieka. Ciała te mają porównywalne aspiracje: zatracić się w perswazyjnym okrucieństwie niszczenia, w szale używania. Podmiot liryczny postrzega je jako symboliczne ekwiwalenty zmysłowej zachłanności kobiecego ciała: „(...) chciałybyście być szaleńcami. widzę to w waszych ciałach./ Chciałybyście być zwierzętami. Mieć narządy rodne, depresję// i prawo mordowania bliźnich.” (Redrum).
Widzi jednak sposobność ujarzmienia owego rozbuchanego witalizmu w dyscyplinie reprodukcyjnego porządku. Zastąpieniu zabawy ciałem – pracą ciała. Fukcji hedonistycznej – funkcją prokreacyjną.
A zatem: „(...) Popatrzmy w kierunku/ pępowiny. Za chwilę użyjemy was. Widzę to w waszych ciałach./ jesteście do tego stworzone.” (Redrum).
W utworach zamykających tomik Konstrata kobieta/kobiecość zyskuje wymiar teologiczny. Pozostaje wprawdzie nadal poza torem dyskursu intelektualnego, ale mieści się w ramach dyskursu biologicznego pomiędzy ciałem i ciałem. Ciało jest konieczne, bo w nim działa mózg, który jest ośrodkiem powstawania myśli i wyższych emocji, stanów warunkujących zaistnienie czegokolwiek, co może być tematem i przestrzenią tego dyskursu.
Thanatos jeans to tytuł na pierwszy rzut oka kojarzący się z nazwą producenta barwionych indygo tekstyliów, który przypadkowo, zachęcony ładnym brzmieniem słowa Thanatos, nadał takie miano swojej firmie. Tymczasem Konstrat nie jest copywriterem wymyślającym slogany reklamowa dla jakiejkolwiek firmy. Konstrat to moralista, który w dżinsach, jednym z głównych symboli konsumpcyjnej cywilizacji, widzi jej przemijalność, nietrwałość, iluzoryczność. Współczesny „yuppie” zakładający dżinsy nie tylko przy okazji weekendowych pikników po całotygodniowym „wyścigu szczurów” w agencji reklamowej czy domy maklerskim, ale i wtedy, kiedy chce zademonstrować wobec klienta familiarność i równość, jest Thanatosem w dżinsach. Nosi w sobie syndrom przemijania, skończoności i śmierci, niezależnie od sukcesów, które nazywa karierą, i sposobu, w jaki przejawia swoją więź z życiem.
Thanatos i dżinsy to odwzorowanie konieczności wycofania się w pewnym momencie z grona biorących udział w „śniadaniu mistrzów” zarówno liderów naszej codzienności czy tych, którzy sobie taką rolę przypisują, jak i tych, którzy im posługują.
Niepokoić może pewna skłonność tego bardzo zdolnego poety do estetyki lingwizmu. Są w zbiorku teksty bądź fragmenty zupełnie nieczytelne, wymykające się nawet czujnej percepcji, i tylko w pewnej mierze winna jest tutaj ograniczona inteligencja analizującego. Rozpoznawalne są wpływy Andrzeja Sosnowskiego i jego epigonów, których teraz mrowie. Zadziwiające, jak pociągać może wtórność, manieryzm, poza próbująca się usprawiedliwiać koniecznością testowania możliwości języka.
Próbował te możliwości określić genialny Roman Jakobson. Nie udało się. I dobrze. Żywotność kultury, która jest nieustającą transformacją znaków, nie może wyczerpać się w akcie genialnego spełnienia. Warunkiem ontologicznym istnienia sztuki, w tym również poezji, jest stan poszukiwania. Nie można odmówić prawa do tych poszukiwań lingwistom, nie można Bartoszowi Konstratowi. Chodzi tylko o jaśniejsze, bardziej zrozumiałe raporty z tych zabiegów czy całych operacji.
Wiesław Setlak
Topos nr 3(88) 2006
Bartosz Konstrat
fot. Mariusz Mazur
fot. Mariusz Mazur
dzika kość, encyklopedia utraconych szans - mój nowy tom ukazał się w grudniu 2013.