Maciej Woźniak
Aldona Kopkiewicz o "Białej skrzynce"
Woźniak opowiada o bardzo podstawowych doświadczeniach – mijaniu czasu, odchodzeniu bliskich i pamięci o nich, mówieniu, ale punktem wyjścia jest jakiś zlepek metafor rozgrywanych tak, że domniemane zdarzenie rozprasza się w nich i między nimi, a zarazem zostaje jednak w pewnej jednostkowej konfiguracji przyłapane. Woźniak ma bogatą wyobraźnię, a dzięki niej tworzy dość zawiłe metaforyczne sieci, które wiążą się tu delikatnie i z wyczuciem, przy pomocy bardzo oryginalnych porównań. Momentami można odnieść wrażenie, że za dużo tu rebusów, a za mało konkretów, ale ten chłodny i intelektualny kierunek mimo wszystko się broni – przede wszystkim dlatego, że w wykonaniu Woźniaka ta gra nie staje się zbyt estetyczna, nie chce być wdzięczna ani urzekająca, więc wchodzimy w te wiersze bez zabezpieczeń i wtedy właśnie dajemy się ponieść.

W tomie znajdziemy świetne wiersze refleksyjne, wspomagane cytatami z mistyków i filozofów, w których manifestują się problemy konstytucji podmiotowości, głosu poetyckiego, przebywania w języku. Język w końcu staje się najważniejszym momentem postrzegania świata przez Woźniaka, co puentuje forma mandali, chwilowego, epifanijnego skojarzenia słów i obrazów – trudno rozstrzygnąć, gdzie zaczyna się opis przyrody, a gdzie kończy poetycka praca między słowami. Tyle ogólników – aby dokładniej zbadać sprawę, trzeba by napisać osobny tekst. Dlatego zostawiam czytelników z wierszem, przy którym wymknęło mi się „wow”. To „Autoportret z papierosem”, nawiązujący, jak się zdaje, do „Autoportretu z fajką” Tadeusza Pióry, który nawiązywał do Magritte'a, a może i do Foucaulta:

Autoportret z papierosem

"Bilde enist sin selbes niht, noch enist im selber niht;
ez ist aleine des, des Bilde ez ist."
Mistrz Eckhart

Słowa przychodzą do głowy, tak się mówi. Bo nie od razu
trzepoczą w jej lampie. Jest dosyć mroku, by miały gdzie
czekać, podnoszone czasami do ust. Tak się podnosi głos,
jakby dłonią z wysokości przepony. Lepszy jesteś
w tej garści, zwinięty w wygodny dla palców rulonik,
niż gdzieś, gdzie trzeba by być chyba duchem świętym,
żeby o sobie wiedzieć. Jak do obrazu, tak się mówi
do siebie. Z wysokości mostka wzywając zaufanego dżina,
umorusałkę w tembrowinach, kuszącą, by oderwać pięty. I wpaść
przez bibułkowy przerębel w twarz jak u madonny mobilną,
więc może być nawet własna. Wiara to jedyna
pewność, każda inna jest tylko wiarą. Krew dzwoni
i dzwoni na ten anioł, kto wie, czy bezpański.


Aldona Kopkiewicz (dwutygodnik.com, nr 90/2012)
Maciek Woźniak
fot. EW


"Wszystko jest cudze", Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2005
"Iluzjon", Wydawnictwo Literackie, Kraków 2008
"Ucieczka z Elei", WBPiCAK w Poznaniu, 2010
"Six Polish Poets", Arc Publications, Londyn 2008






Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie