Wioletta Grzegorzewska
Jakub Winiarski - Wyobraźnia i rzeczywistość
Czytałem te wiersze z przyjemnością i narastającym przekonaniem o tym, że gdyby Bruno Schulz zechciał opowiedzieć nam jeszcze inny świat niż ten, który nam opowiedział, byłby to może świat z wierszy Wioletty Grzegorzewskiej. To oczywiście żart, ale coś w tym żarcie – jak myślę – jest na rzeczy: świat w „Parantelach” żyje tym ukrytym istnieniem materii, a Grzegorzewska ma wielką zdolność i łatwość w podpatrywaniu życia tego świata. Sporo tu pięknych, klarownych obrazów, np. takich, jak w wierszu „Nad Bożym Stokiem w lipcu”: „słońce przypięło nad wodą / tęczowe broszki ważek / między kamieniami ślizgają się / srebrne znaki nieskończoności / (...) / na brzegu piegowaty Charon / bawi się papierowymi łódkami”. To połączenie naturalnej zmysłowości widzenia z kulturalną, wyuczoną wiedzą daje w przypadku tego wiersza, jak i innych utworów Grzegorzewskiej, nader szczęśliwe efekty.
W „Parantelach” mowa jest właściwie nie o jednym świecie, a o trzech. Pierwszy to świat rodzinny, świat literacko (i bardzo udanie) wykreowanych postaci ojca, babci, świat rytuałów i świątecznych ceremonii. Drugi to świat kobiet, postaci kobiecych, a raczej kobiecych masek, za którymi ukrywa się Grzegorzewska i którym ofiarowuje ona, użycza na moment głosu. Podarunek ten otrzymują m.in.: Anna Achmatowa, Edith Stein, Nelly Sachs i Ingeborga Bachmann. W tym świecie najbardziej osobiste jest chyba to, co ukryte za maską „dziewczyny Balthusa”, o czym poetka pisze tak: „jestem dziewczyną / z obrazów Balthusa // moja krew krzepnie / tylko w czerwieni ust / w rumieńcach na twarzy // przyglądam się kotu / usypiam pączkujące ciało / w ciepłym półmroku // i śnię rzeczywistość”.
Jest jeszcze trzeci, chciałby się powiedzieć – gdyby to tylko coś znaczyło – „dorosły” świat. To świat „mężczyzny i kobiety”, świat, w którym Wioletta Grzegorzewska nakłada maskę Arachne i mówi: „poplątało się wszystko wić się zaczęło inaczej / snuje się tak do dziś choć utkałam ich życie / zgodnie z zasadami uplotłam ciepły świat / rozleciały się nagle jedwabne parantele // popękały rozmowy pusto się zrobiło – że strach (...)”. w tym świecie są tylko nieporozumienia, pomylone gesty, nieudane próby kontaktu. Ale i tutaj Grzegorzewska radzi sobie, dodając do tego, co z rzeczywistości to, co z wyobraźni wzięte – i przynajmniej wierszom wychodzi to na dobre.
„Parantele” to (jak na autorkę rocznik 1974) książka bardzo dobra, bo na naukę tego, czego poetka jeszcze nie umie, poetka ma jeszcze czas, a to, co poetka już umie – stawia ją wśród rówieśników (i znacznej części autorów starszych) wysoko. A że – o czym jestem po lekturze tych wierszy przekonany – Grzegorzewska wie nad czym w liryce pracować – wygląda to wszystko dobrze.
Jakub Winiarski
Wioletta Grzegorzewska, „Parantele”, Wyd. Bulion, Częstochowa 2003
W „Parantelach” mowa jest właściwie nie o jednym świecie, a o trzech. Pierwszy to świat rodzinny, świat literacko (i bardzo udanie) wykreowanych postaci ojca, babci, świat rytuałów i świątecznych ceremonii. Drugi to świat kobiet, postaci kobiecych, a raczej kobiecych masek, za którymi ukrywa się Grzegorzewska i którym ofiarowuje ona, użycza na moment głosu. Podarunek ten otrzymują m.in.: Anna Achmatowa, Edith Stein, Nelly Sachs i Ingeborga Bachmann. W tym świecie najbardziej osobiste jest chyba to, co ukryte za maską „dziewczyny Balthusa”, o czym poetka pisze tak: „jestem dziewczyną / z obrazów Balthusa // moja krew krzepnie / tylko w czerwieni ust / w rumieńcach na twarzy // przyglądam się kotu / usypiam pączkujące ciało / w ciepłym półmroku // i śnię rzeczywistość”.
Jest jeszcze trzeci, chciałby się powiedzieć – gdyby to tylko coś znaczyło – „dorosły” świat. To świat „mężczyzny i kobiety”, świat, w którym Wioletta Grzegorzewska nakłada maskę Arachne i mówi: „poplątało się wszystko wić się zaczęło inaczej / snuje się tak do dziś choć utkałam ich życie / zgodnie z zasadami uplotłam ciepły świat / rozleciały się nagle jedwabne parantele // popękały rozmowy pusto się zrobiło – że strach (...)”. w tym świecie są tylko nieporozumienia, pomylone gesty, nieudane próby kontaktu. Ale i tutaj Grzegorzewska radzi sobie, dodając do tego, co z rzeczywistości to, co z wyobraźni wzięte – i przynajmniej wierszom wychodzi to na dobre.
„Parantele” to (jak na autorkę rocznik 1974) książka bardzo dobra, bo na naukę tego, czego poetka jeszcze nie umie, poetka ma jeszcze czas, a to, co poetka już umie – stawia ją wśród rówieśników (i znacznej części autorów starszych) wysoko. A że – o czym jestem po lekturze tych wierszy przekonany – Grzegorzewska wie nad czym w liryce pracować – wygląda to wszystko dobrze.
Jakub Winiarski
Wioletta Grzegorzewska, „Parantele”, Wyd. Bulion, Częstochowa 2003
Wioletta Grzegorzewska, 2012
fot. Piotr Dłubak
fot. Piotr Dłubak
Orinoko, Biblioteka Tyskiej Zimy Poetyckiej, 2008
Wyobraźnia kontrolowana, Wydawnictwo WSP, Częstochowa 1998
Parantele, Wydawnictwo Bulion, Częstochowa 2003
Inne obroty, Polski Fundusz Wydawniczy w Kanadzie, Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne „Fraza” Toronto-Rzeszów 2010, red. Edward Zyman, praca na okładce oraz rysunki z cyklu "Unnatural Death" Pola Dwurnik.
Pamięć Smieny/ Smena's Memory, wiersze przeł. Marek Kazmierski, Off-Press, Londyn 2011, oprac. graficzne Tomasz Wysota, praca na okładce Ryszard Mamis.
mój blog:
http://pamiec-smeny.blogspot.com/
Wiersze w najnowszym numerze Kofeiny, nr 06, 2011
http://issuu.com/kofeina/docs/kofeina06
W maju b.r. nakładem wydawnictwa Li-TWA, Częstochowska Biblioteczka Poetów i Prozaików ukazał się mój arkusz poetycki pt. "Ruchy Browna".
W grudniu w wydawnictwie Off_Press w Londynie ukazał się dwujęzyczny wybór wierszy "Pamięć Smieny".
Tutaj można zamawiać "Inne obroty":
http://www.polskifunduszwydawniczy.ca/sections.php?id=5
http://fraza.univ.rzeszow.pl/biblioteka_05-11.php
Wiersze w ArtPapierze
http://artpapier.com/?pid=2&cid=17&aid=2693
W Dodatku Kulturalnym nowojorskiego Nowego Dziennika ukazał się wywiad "Swąd zwęglonych piór wchodzi pod skórę", w którym rozmawiam z Edwardem Zymanem m.in. o poezji, duchach, vilanelach.
Dwa wiersze opublikowały "Zeszyty Literackie" - nr 111.
Kilka wierszy z cyklu "W tysiącu i jednym kawałku" ukazało się w 8. numerze Magazynu Artystyczno -Literackiego "Arterie"
http://pamiec-smeny.blogspot.com/
Wiersze w najnowszym numerze Kofeiny, nr 06, 2011
http://issuu.com/kofeina/docs/kofeina06
W maju b.r. nakładem wydawnictwa Li-TWA, Częstochowska Biblioteczka Poetów i Prozaików ukazał się mój arkusz poetycki pt. "Ruchy Browna".
W grudniu w wydawnictwie Off_Press w Londynie ukazał się dwujęzyczny wybór wierszy "Pamięć Smieny".
Tutaj można zamawiać "Inne obroty":
http://www.polskifunduszwydawniczy.ca/sections.php?id=5
http://fraza.univ.rzeszow.pl/biblioteka_05-11.php
Wiersze w ArtPapierze
http://artpapier.com/?pid=2&cid=17&aid=2693
W Dodatku Kulturalnym nowojorskiego Nowego Dziennika ukazał się wywiad "Swąd zwęglonych piór wchodzi pod skórę", w którym rozmawiam z Edwardem Zymanem m.in. o poezji, duchach, vilanelach.
Dwa wiersze opublikowały "Zeszyty Literackie" - nr 111.
Kilka wierszy z cyklu "W tysiącu i jednym kawałku" ukazało się w 8. numerze Magazynu Artystyczno -Literackiego "Arterie"