Aneta Kamińska
Jakub Winiarski, Kilka słów o pewnym hipertekście
1.
"Czary i mary (hipertekst)" Anety Kamińskiej to kolejna bardzo ambitna publikacja Staromiejskiego Domu Kultury, projekt nie tylko poetycki, lecz również plastyczny, a na innym jeszcze poziomie można też chyba powiedzieć wirtualny, niedający porównać się z niczym, co było do tej pory - jako tak zwany zbiór wierszy - publikowane. Istotą projektu Kamińskiej jest w tym przypadku, o czym informuje sam tytuł, hipertekst, czyli - jak dowiedzieć się można ze strony http://pl.wikipedia.org/wiki/Hipertekst - "organizacja danych w postaci niezależnych leksji połączonych hiperłączami". Hipertekst - jak pewnie niektórzy wiedzą i o czym również jest mowa na poświeconej temu pojęciu internetowej stronie - "cechuje nielinearność i niestrukturalność układu leksji. Oznacza to, że nie ma z góry zdefiniowanej kolejności czytania leksji, a nawigacja między nimi zależy wyłącznie od użytkownika." Odwołuję się do tych stron i podaję te definicje, ponieważ nie jestem znawcą utworów hipertekstowych i być może (na pewno nie wszystko w książce Anety Kamińskiej jest dla mnie jasne. Budzi ona jednak swoją strukturą moje zainteresowanie na tyle, że uważam, iż byłoby niestosowne pomijać milczeniem to dziełko jedynie z tego powodu, że być może (na pewno) jako czytelnik gubię się w nim co i rusz.

2.
A więc nie strofa, nie wers i nie zdanie, lecz leksja? A co to takiego? "Leksja to najmniejszy fragment hipertekstu. Leksja powinna być zamkniętą całością, niezależną od innych fragmentów. Powinna również zawierać hiperłącza do innych leksji." (Podaję za: http://pl.wikipedia.org/wiki/Leksja) Powiem tak: nie jestem pewien, czy posługiwanie się tymi terminami - "leksja", hiperłącze" - jest w przypadku utworów, fragmentów utworów i całostek (to stare pojęcie, daleko sprzed hipertekstu), z jakich skonstruowana jest książka Anety Kamińskiej konieczne. Być może dałoby się opowiedzieć (zinterpretować) treść zbioru "Czary i mary" przy pomocy tradycyjnych kategorii i definicji. Być może jednak (na pewno?) warto zmierzyć się z oferowanym naszym oczom w tej książce pozornym zamętem języka, pamiętając o tych pojęciach, które dopiero torują sobie drogę do czytelniczej wyobraźni. Warto, gdyż może (na pewno) za jakiś czas książki w rodzaju tego będą popularniejsze, oczywistsze, mniej w swojej budowie zaskakujące.

3.
O czym są - przejdźmy do sedna - "Czary i mary"? O Anecie Kamińskiej ("Anecie Kamińskiej") - to jasne. Jeżeli pierwsze hipertekstowe dzieła - o tym również mowa w haśle z Wikipedii - łączone były z koncepcją "śmierci autora", to tutaj mamy tego ciekawe rozwinięcie w postaci prezentowanych co kilka stron autentycznych (przynajmniej na takie wyglądają) wyników badań na przykład takich jak "Biopsja aspiracyjna cienkoigłowa celowana" albo "USG jamy brzusznej". Jest to więc historia "Anety Kamińskiej", autorki i postaci literackiej spinającej w całość "hipertekstu" zarówno mniej i bardziej udane poetyckie "czary", jak i niezwykle groźne, bo wcale realne "mary", historia, w której jej fizjologia traktowana jest na równi z jej duchowością (a nawet wirtualnością?). Historia - i o tym warto pamiętać - w znacznej mierze zakorzeniona w literaturze, jej tradycji związanej z nazwiskami autorów takich, jak Czechowicz czy Białoszewski (okazjonalnie pojawiają się także inni twórcy: Honet i Tkaczyszyn-Dycki; a także święcie - np. św. Odo, ten sam, który ludzkie ciało porównał do "worka łajna").

4.
Zastanawia mnie, czy dałoby się opowieść Kamińskiej zapisać prościej, bardziej linearnie, bardziej tradycyjnie, mniejsza ilością czcionek itd.? Wiem, to dość barbarzyńskie podejście do tekstu, jednak takie utwory, jak ten, prowokują, myślę, do tego rodzaju pytań. Zastanawia mnie bowiem, co osiąga się tak komplikując każdą pojedynczą stronę literackiego tekstu? Być może (na pewno?) w tym tkwi urok literatury hipertekstowej, że kiedy czytać ją w zgodzie z wszelki autorskimi wskazówkami, odkrywa się inny rodzaj pisma - być może (na pewno?) także w sobie samym. Skąd taka myśl? Chyba stąd, że ten żółty zbiorek nie pozwolił mi przeczytać się z miejsca. Tylko wciągał, mamił, obiecywał i kusił, a wszystko to przy pomocy komend i quasi-komend w rodzaju: "szukaj dalszego ciągu albo zostań", "czytaj niżej albo wyżej", "jeśli już zostałeś odwróć kartkę", "nie śpij", a nawet "nie oblizuj się" oraz "przykryj się kołdrą". A więc: przykrywam się kołdrą, nie śpię, i jeśli już zostałem, odwracam kartkę. (Kartkę?)

Aneta Kamińska, "Czary i mary (hipertekst)", Staromiejski Dom Kultury, Biblioteka Nocy Poetów, Warszawa 2007.
Aneta Kamińska
fot. Paulina Rasińska


"czary i mary" (Warszawa 2007)
"zapisz zmiany" (Warszawa 2004)
Nazar Honczar, gdybym (Warszawa 2007)
Hałyna Tkaczuk, Ja i inne piękności (2011)


Wreszcie jest!

Aneta Kamińska, Cząstki pomarańczy. Antologia nowej poezji ukraińskiej, Narodowe Centrum Kultury-Korporacja Ha!art, Warszawa-Kraków 2011.




Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie