Marcin Jurzysta
To silny nałóg
Literatura to jest śmiertelnie poważna sprawa. To jest pakt, jeśli raz go podpiszemy to nie ma odwrotu. Poezja wiele daje, ale też wiele zabiera. Coś z człowieka musi ubyć, żeby pojawiło się coś na papierze – mówi Marcin Jurzysta, który za swój debiutancki tomik wierszy pt. „Ciuciubabka” otrzymał nagrodę Elbląska Książka Roku 2011.
- Marta Wiloch: Pochodzi Pan z Elbląga, a obecnie mieszka w Toruniu, jakie ma Pan wspomnienia związane z rodzinnym miastem?
- Marcin Jurzysta: Wciąż uważam Elbląg za swoje miasto i nie jest tak, że po Elblągu zostały mi tylko wspomnienia. Tutaj mam wciąż rodzinę, a nawet w sensie formalnym wciąż posiadam stałe zameldowanie w Elblągu. Oczywiście wspomnień jest cała masa, zarówno tych wesołych, jak i tych smutnych. Z dzieciństwa najbardziej pamiętam wizyty w Bibliotece przy ul. Wigilijnej, gdzie Tata uczył mnie wypełniać biblioteczne rewersy. Pamiętam letnie włóczenie się po mieście i Bażantarnii razem z młodszym bratem. Patrzenie na wodoloty i statki wypływające w rejs po Kanale Elbląsko-Ostródzkim, na który to rejs nigdy nie było mnie stać i do tej pory nie miałem okazji popłynąć, muszę to kiedyś nadrobić. Emocje na meczach Olimpii Elbląg i ówczesnego EB Startu, turnieje ulicznej koszykówki na Pl. Jagiellończyka. Dużo by jeszcze można wymieniać. Patrzyłem jak Elbląg się zmieniał, jak rosła nasza "nowa Starówka". Elbląg mnie ukształtował. Czuję się człowiekiem z "Północy" i tak już zostanie.
- Czy w Pańskim życiu był jakiś szczególny moment lub jakaś szczególna osoba, która wpłynęła na wybór ścieżki życiowej?
- Ten wybór był chyba wypadkową różnych sytuacji i wielu spotkanych osób. W "pisanie" książek lubiłem się bawić już jako dziecko. Czytać też zawsze lubiłem. Chyba pierwszym szczególnym momentem był początek liceum. Zacząłem wtedy pracę w redakcji nieistniejącego już tygodnika "Gazeta Elbląska", gdzie pracowali wtedy m.in. Agata Janik, Krzysztof Fedak i Robert Pilecki. Bardzo lubiłem te dziennikarskie wprawki. Pisałem różne teksty, od krótkich informacji, po quasi felietony, wywiady, a raz nawet interwencyjny reportaż. Lubiłem przychodzić od razu po szkole do redakcji, lubiłem tych ludzi i chyba wtedy pierwszy raz poczułem, że chcę w przyszłości robić coś związanego z pisaniem. Wtedy nie wiedziałem jeszcze dokładnie, że będzie to przede wszystkim poezja. Właśnie pod wpływem pracy w gazecie, zrezygnowałem z myśli o zdawaniu matury z biologii i studiowaniu medycyny (przez całe liceum byłem uczniem autorskiej klasy biologiczno-chemicznej). Zacząłem też pisać krótkie opowiadania. Zdecydowałem się na maturę z historii i studia polonistyczne w Toruniu. Gdy zaczęły się studia od razu zetknąłem się z toruńskim środowiskiem literackim, skupionym wtedy wokół nieistniejącego już czasopisma "Undergrunt". To był też moment kiedy "uzależniłem się" od poezji, potem było już tylko ciekawiej...
- Poetycko zadebiutował Pan tomem "Ciuciubabka". Czy trudno jest być poetą w dzisiejszych czasach, czy wręcz przeciwnie, skłaniają one do aktywnej twórczości? A może nie ma to nic wspólnego z czasami, w których żyjemy, a z uniwersalną potrzebą tworzenia?
- Nie ufam tzw. literaturze zaangażowanej społecznie, politycznie czy religijnie, osadzonej w ścisłych realiach. Być poetą chyba zawsze jest trudno, bez względu na czasy. To jest silny nałóg, a literatura to jest śmiertelnie poważna sprawa. To jest pakt, jeśli raz go podpiszemy to nie ma odwrotu. Poezja wiele daje, ale też wiele zabiera. Coś z człowieka musi ubyć, żeby pojawiło się coś na papierze.
- Jakie książki lubi Pan czytać, jakich autorów ceni? Czy mają one wpływ na Pańską twórczość?
- Czytam bardzo różne książki. Poza poezją bardzo lubię ciekawą, nietuzinkową prozę - odległą od tandetnych romansideł i obyczajówek, które lansowane są w mediach i nieustannie ekranizowane z tymi samymi aktorami w rolach głównych. Lubię więc prozę Darka Foksa, Adama Wiedemanna, Siergieja Żadana, Filipa Onichimowskiego, Mariusza Sieniewicza, Sławomira Shutego. Ostatnio czytam też dużo dzienników, w rękach naprzemiennie mam dzienniki Lechonia, Iwaszkiewicza, Białoszewskiego i Mrożka. Jeśli chodzi o poezję, to cenię wielu autorów, moja top lista się zmienia, ale na pewno za arcydzielną uważam poezję Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, Romana Honeta, Bartłomieja Majzla, Tomasza Różyckiego, Andrzeja Sosnowskiego i Radosława Kobierskiego. Wśród "klasyków" wskazałbym na Wojaczka, Różewicza i Czechowicza. Jestem też fanem kina Davida Lyncha i kocham muzykę, od klasycznej, poprzez rock, jazz aż do alternatywnych, minimalistycznych brzmień. To co się czyta, ogłąda i słucha zawsze inspiruje, dlatego trzeba dobierać lektury umiejętnie, żeby nie stać się więźniem jednej poetyckiej dykcji.
- Jakie ma Pan najbliższe plany i jakie jest największe zawodowe marzenie?
- Jeszcze w tym miesiącu składam do mojego łódzkiego wydawcy drugą książkę poetycką pt. "Abrakadabra", która jeśli nic się nie wydarzy, pojawi się pod koniec 2013 roku. Chciałbym też dokończyć odłożony na bok cykl krótkich, eksperymentalnych próz pt. "Allegro". Największe zawodowe marzenie, to móc w dalszym ciągu rozwijać się również naukowo i mieć w przyszłości możliwość uzyskania habilitacji (dwa lata temu obroniłem doktorat na UMK w Toruniu), a poza tym móc wciąż pisać, pisać i jeszcze raz pisać.
***
Marcin Jurzysta - urodzony 23.12.1983 r. w Elblągu. Skończył Szkołę Podstawową nr 19 im. Boh. Westerplatte i II Liceum Ogólnokształcące. Jest laureatem kilkudziesięciu konkursów literackich, jak sam mówi najważniejszą nagrodą jest dla niego Nagroda w Konkursie Na Elbląską Książkę Roku 2011. Oprócz tego jest laureatem m.in. Międzynarodowego Konkursu Literacki OFF MAGAZINE w Londynie, Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. H. Poświatowskiej w Częstochowie, Ogólnopolskiego Konkursu im. K.K. Baczyńskiego w Łodzi, Ogólnopolskiego Konkursu im. R. Wojaczka.
Publikował m.in. w „Studium”, „Toposie”, „Odrze”, „Lampie”, „Kresach”, „Akcencie”, „Czasie Kultury”, „Kwartalniku Artystycznym”, „Portrecie”, „Opcjach”, „Pograniczach”, „Tyglu Kultury”, „Pro Arte”, „Nowej Okolicy Poetów”, „Redzie”, „Migotaniach, Przejaśnieniach”, „Przystani” oraz w wielu almanachach pokonkursowych.
Na Marcina Jurzystę można również głosować w plebiscycie „Złote Karety 2012”. To nagroda przyznawana od 18 lat przez toruński dziennik „Nowości” tym młodym, którzy osiągnęli sukces na starcie kariery. Aby zagłosować należy wysyłać smsa o treści NOW.7 na numer 7148. Głosowanie trwa do 6 lutego.
Marta Wiloch
http://www.portel.pl/artykul.php3?i=62906
fot. Danuta Węgiel
ciuciubabka, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, Biblioteka "Arterii", t. 13, Łódź 2011.
XIV Majowy Buum Poetycki - 16.05.2013 r. Akademickie Centrum Kultury i Sztuki Od Nowa w Toruniu.