Krystyna Dąbrowska
Iwona Smolka "Prawdziwa wyprawa badawcza", "Nowe Książki" 2007, nr 4
Rytm miasta, wielobarwna mowa miasta dociera do nas poprzez zagęszczone sytuacje, splątane znaczenia gestów, poprzez urywki zdań, dziesiątki konkretów i dźwięków. Oplata nas, łapie w swoją sieć cywilizacja znaczeń, które musimy odczytać i zrozumieć. Jest to pierwsza, najbardziej oczywista warstwa poezji Krystyny Dąbrowskiej.
„Biuro podróży” jest debiutem poetyckim, który zachwyca swoją dojrzałością, siłą obrazu, wnikliwą obserwacją. Każdy utwór w tym tomie jest zapisem sytuacji pozornie oczywistej, gdyż tak nasyconej realiami, kolorem i dźwiękiem, że wydaje się, iż patrzymy na kadr filmu. Oczywistość naszego widzenia za chwilę będzie podana w wątpliwość, jako że wszystko tym obrazie jest zmienne, ruchome, ulegające przemianie. Z masy konkretów, nagromadzonych szczegółów wyłania się niepokojąca całość.
Niepokój, bunt jest ukrytą podstawą tych wierszy i to on tworzy dynamiczny obraz. Za każdym zobaczonym, odczutym fragmentem życia kryje się próba wyszarpnięcia się ze sztucznego, plastikowego świata w rzeczywistość prawdziwą. Ucieczki ze zniewolenia w moment swobody, z uwięzienia przez ciągle powtarzający się rytuał czynności, z bycia w sytuacji, która determinuje istnienie konkretnego człowieka. Nasza codzienność, nasze mechaniczne życie w realnych sytuacjach na ulicach miasta, w barze, w poczekalni, w szpitalu, przed ekranem telewizora nagle jawi się jako senny majak. Realność jest tak sztuczna, tak męcząca, że wydaje się niemożliwa. A przecież, mówi poetka, we wszystkim tym, tak banalnym, kryje się blask niespodzianki, zaskoczenia, tajemnicy.
Zadaniem poezji staje się odczytanie tego, co ukrywa w sobie powszedniość i oczywistość. Kobieta „w chuście w czarnobiałe pasy” staje się nagle figurą losu, gdy patrzący widzi nad jej głową „inną głowę: ze światła i liści / głowę słonecznego byka”. Blask nadrealistycznego widzenia przemienia postać, która łączy w sobie archetyp z wizerunkiem zwykłej kobiety. W tym jednym obrazie, jak ze snu, objawia się nagła podwójność istnienia, głęboko utajona możliwość innego życia.
Zobaczyć, co kryje się pod powierzchnią powszedniego życia, dostrzec, co wyraża sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy, i pojąć, co owa sytuacja, czyli przypadkowe, a niekiedy konieczne splątanie ludzkich istnień w konkretnym czasie i miejscu determinuje i określa – to właśnie wyzwanie dynamizuje wyobraźnię poetki.
Przypadki, tak zwykłe jak burza, która zatrzymuje narratorkę w miejskim barze, nagle składają się na los. Przed losem, jak wiadomo, nie ma ucieczki. Portier będzie stał w drzwiach obrotowych, on nieruchomy i kręcące się drzwi. Młody czarny pies będzie ścigał fale nad brzegiem morza, „szarpiąc obrożę metalowych kropel”, bowiem niemal wszyscy bohaterowie tej liryki są uwięzieni przez sytuację w jakiej się znajdują, bądź przez rolę, jaką pełnią.
Bar „nawleczony na ulicę” jest barem-światem. W czternastu wersach zostaje zanotowanych osiem różnych sytuacji, czyli to, co dzieje się niemal jednocześnie, we wzajemnych związkach i splątanych czynnościach. Uwięzieni przez burzę są atakowani przez wciąż zmieniające się obrazy. Nieruchomi w poczekalni, przeglądając reklamy i prospekty, są zamknięci w swoim oczekiwaniu, poruszają się jedynie „ulotki, katalogi, marne czasopisma”.
Wyrwać się z tego niebycia, aby przerwać schemat zachowań, który warunkuje owo półmartwe, półżywe istnienie, to podstawowe pragnienie narratorki. Ciągłe wyszarpywanie się na powierzchnię, czyli do prawdziwego życia, ustawiczny wysiłek, aby rozbić stereotypowe postrzeganie – jest odzyskiwaniem przestrzeni wolności.
Jak wydobyć się „ponad”, do światła? „Pierwszą warstwę depczę po omacku” – mówi bohaterka wiersza, a następne udeptywane warstwy powiększają otwór nad głową: „Wspinam się warstwa po warstwie / coraz głębiej grzęznąć w słonej miazdze / tłocząc coraz wolniej – zaraz wyjrzę nad krawędź”. W wierszu nie pada słowo „beczka” ani słowo „kapusta”, a przecież wiemy, że w tym metaforycznym obrazie, w tak zakreślonej panoramie istnienia, jak realnego trudu, kryje się realna sytuacja. I jest to następna, niezwykła cecha tej poezji, która nie chce narzucać sposobu czytania, pozostawia nam wolność interpretacji. Wykonywane czynności, np. „udeptywanie”, sam charakter dziania się określa miejsce, obserwowanych ludzi, przedmiot. Podmiot mówiący też bywa domyślny i możemy tylko odgadywać, kto jest obserwatorem wydarzeń. Bywa nim obiektywny narrator, „ja” liryczne, ale równie dobrze może to być katedra, a może kamienna statua na szczycie budowli.
To ona widzi wszystko, jej wzrok sięga poza horyzont, obejmuje całą ziemię – jest wszechwidząca i całkowicie samotna. Nigdzie nie pada jednoznaczne określenie. Żaden dramat: opuszczenia, oddzielenia, cierpienia, zagrożenia śmiercią nie jest nazwany wprost, lecz wynika ze strzępów dialogu, z mijających się, nieprzystających do siebie gestów i zachowań bohaterów.
Niezwykła dyscyplina poetycka, powstrzymanie się przed określeniem, nazwaniem uczuć sprawia, że ukryty w tych wierszach dramat opuszczenia, braku empatii, łączności z drugim człowiekiem – zderza się z obiektywną, chłodną narracją. Jest to mieszanka wybuchowa, bo jak inaczej nazwać przestrzeń wiersza, gdzie przedstawiona samotność łączy się z pragnieniem wolności, a zarazem ciepła i współistnienia.
Z prawdy obrazu nasyconego realiami wyłania się w wierszach Dąbrowskiej wielka metafora, pod warstwą codzienności odnajdywany jest obszar archetypowy, z sytuacji zniewolenia rodzi się wolność jako ruch ku drugiemu człowiekowi. W języku potocznym, często w tej poezji używanym, kryje się niespodzianka i przemiana, a z banalnego istnienia wypływa tajemnica.
Zmysłowość opisu łączy się w sposób przedziwny z chłodem obiektywizmu, a świat, domagając się prawdziwego przedstawienia, odkrywa swoje kolejne warstwy. Przyłapane na stawaniu się i przekształcaniu fragmenty życia układają się w obraz całości. Wyprawa badawcza w taki świat nigdy się nie kończy.
Biuro podróży jest otwarte i połączy zmarłych z żywymi. Pośrednik – narrator nie ma tam wstępu, może być jednak łącznikiem między dotkliwie rzeczywistym a niemożliwym, i zarazem koniecznym, jako zadana nam tajemnica.
Iwona Smolka
Krystyna Dąbrowska "Biuro podróży"
„Biuro podróży” jest debiutem poetyckim, który zachwyca swoją dojrzałością, siłą obrazu, wnikliwą obserwacją. Każdy utwór w tym tomie jest zapisem sytuacji pozornie oczywistej, gdyż tak nasyconej realiami, kolorem i dźwiękiem, że wydaje się, iż patrzymy na kadr filmu. Oczywistość naszego widzenia za chwilę będzie podana w wątpliwość, jako że wszystko tym obrazie jest zmienne, ruchome, ulegające przemianie. Z masy konkretów, nagromadzonych szczegółów wyłania się niepokojąca całość.
Niepokój, bunt jest ukrytą podstawą tych wierszy i to on tworzy dynamiczny obraz. Za każdym zobaczonym, odczutym fragmentem życia kryje się próba wyszarpnięcia się ze sztucznego, plastikowego świata w rzeczywistość prawdziwą. Ucieczki ze zniewolenia w moment swobody, z uwięzienia przez ciągle powtarzający się rytuał czynności, z bycia w sytuacji, która determinuje istnienie konkretnego człowieka. Nasza codzienność, nasze mechaniczne życie w realnych sytuacjach na ulicach miasta, w barze, w poczekalni, w szpitalu, przed ekranem telewizora nagle jawi się jako senny majak. Realność jest tak sztuczna, tak męcząca, że wydaje się niemożliwa. A przecież, mówi poetka, we wszystkim tym, tak banalnym, kryje się blask niespodzianki, zaskoczenia, tajemnicy.
Zadaniem poezji staje się odczytanie tego, co ukrywa w sobie powszedniość i oczywistość. Kobieta „w chuście w czarnobiałe pasy” staje się nagle figurą losu, gdy patrzący widzi nad jej głową „inną głowę: ze światła i liści / głowę słonecznego byka”. Blask nadrealistycznego widzenia przemienia postać, która łączy w sobie archetyp z wizerunkiem zwykłej kobiety. W tym jednym obrazie, jak ze snu, objawia się nagła podwójność istnienia, głęboko utajona możliwość innego życia.
Zobaczyć, co kryje się pod powierzchnią powszedniego życia, dostrzec, co wyraża sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy, i pojąć, co owa sytuacja, czyli przypadkowe, a niekiedy konieczne splątanie ludzkich istnień w konkretnym czasie i miejscu determinuje i określa – to właśnie wyzwanie dynamizuje wyobraźnię poetki.
Przypadki, tak zwykłe jak burza, która zatrzymuje narratorkę w miejskim barze, nagle składają się na los. Przed losem, jak wiadomo, nie ma ucieczki. Portier będzie stał w drzwiach obrotowych, on nieruchomy i kręcące się drzwi. Młody czarny pies będzie ścigał fale nad brzegiem morza, „szarpiąc obrożę metalowych kropel”, bowiem niemal wszyscy bohaterowie tej liryki są uwięzieni przez sytuację w jakiej się znajdują, bądź przez rolę, jaką pełnią.
Bar „nawleczony na ulicę” jest barem-światem. W czternastu wersach zostaje zanotowanych osiem różnych sytuacji, czyli to, co dzieje się niemal jednocześnie, we wzajemnych związkach i splątanych czynnościach. Uwięzieni przez burzę są atakowani przez wciąż zmieniające się obrazy. Nieruchomi w poczekalni, przeglądając reklamy i prospekty, są zamknięci w swoim oczekiwaniu, poruszają się jedynie „ulotki, katalogi, marne czasopisma”.
Wyrwać się z tego niebycia, aby przerwać schemat zachowań, który warunkuje owo półmartwe, półżywe istnienie, to podstawowe pragnienie narratorki. Ciągłe wyszarpywanie się na powierzchnię, czyli do prawdziwego życia, ustawiczny wysiłek, aby rozbić stereotypowe postrzeganie – jest odzyskiwaniem przestrzeni wolności.
Jak wydobyć się „ponad”, do światła? „Pierwszą warstwę depczę po omacku” – mówi bohaterka wiersza, a następne udeptywane warstwy powiększają otwór nad głową: „Wspinam się warstwa po warstwie / coraz głębiej grzęznąć w słonej miazdze / tłocząc coraz wolniej – zaraz wyjrzę nad krawędź”. W wierszu nie pada słowo „beczka” ani słowo „kapusta”, a przecież wiemy, że w tym metaforycznym obrazie, w tak zakreślonej panoramie istnienia, jak realnego trudu, kryje się realna sytuacja. I jest to następna, niezwykła cecha tej poezji, która nie chce narzucać sposobu czytania, pozostawia nam wolność interpretacji. Wykonywane czynności, np. „udeptywanie”, sam charakter dziania się określa miejsce, obserwowanych ludzi, przedmiot. Podmiot mówiący też bywa domyślny i możemy tylko odgadywać, kto jest obserwatorem wydarzeń. Bywa nim obiektywny narrator, „ja” liryczne, ale równie dobrze może to być katedra, a może kamienna statua na szczycie budowli.
To ona widzi wszystko, jej wzrok sięga poza horyzont, obejmuje całą ziemię – jest wszechwidząca i całkowicie samotna. Nigdzie nie pada jednoznaczne określenie. Żaden dramat: opuszczenia, oddzielenia, cierpienia, zagrożenia śmiercią nie jest nazwany wprost, lecz wynika ze strzępów dialogu, z mijających się, nieprzystających do siebie gestów i zachowań bohaterów.
Niezwykła dyscyplina poetycka, powstrzymanie się przed określeniem, nazwaniem uczuć sprawia, że ukryty w tych wierszach dramat opuszczenia, braku empatii, łączności z drugim człowiekiem – zderza się z obiektywną, chłodną narracją. Jest to mieszanka wybuchowa, bo jak inaczej nazwać przestrzeń wiersza, gdzie przedstawiona samotność łączy się z pragnieniem wolności, a zarazem ciepła i współistnienia.
Z prawdy obrazu nasyconego realiami wyłania się w wierszach Dąbrowskiej wielka metafora, pod warstwą codzienności odnajdywany jest obszar archetypowy, z sytuacji zniewolenia rodzi się wolność jako ruch ku drugiemu człowiekowi. W języku potocznym, często w tej poezji używanym, kryje się niespodzianka i przemiana, a z banalnego istnienia wypływa tajemnica.
Zmysłowość opisu łączy się w sposób przedziwny z chłodem obiektywizmu, a świat, domagając się prawdziwego przedstawienia, odkrywa swoje kolejne warstwy. Przyłapane na stawaniu się i przekształcaniu fragmenty życia układają się w obraz całości. Wyprawa badawcza w taki świat nigdy się nie kończy.
Biuro podróży jest otwarte i połączy zmarłych z żywymi. Pośrednik – narrator nie ma tam wstępu, może być jednak łącznikiem między dotkliwie rzeczywistym a niemożliwym, i zarazem koniecznym, jako zadana nam tajemnica.
Iwona Smolka
Krystyna Dąbrowska "Biuro podróży"
Krystyna Dąbrowska
fot.
fot.
"Biuro podróży", 2006
"Białe krzesła", 2012
"Czas i przesłona", 2014
Versopolis:
http://www.versopo...
Wiersze na stronie Instytutu Goethego:
https://www.goethe...
Wiersze w "Dwutygodniku":
http://www.dwutygo...
http://www.dwutygo...
Wywiad w "Tygodniku Powszechnym":
https://www.tygodn...
Wywiad o literaturze, życiu duchowym i iPadzie:
http://www.literat...
"Pamięć i śnienie" - o chińskim poecie Duo Duo:
http://kulturalibe...
http://www.versopo...
Wiersze na stronie Instytutu Goethego:
https://www.goethe...
Wiersze w "Dwutygodniku":
http://www.dwutygo...
http://www.dwutygo...
Wywiad w "Tygodniku Powszechnym":
https://www.tygodn...
Wywiad o literaturze, życiu duchowym i iPadzie:
http://www.literat...
"Pamięć i śnienie" - o chińskim poecie Duo Duo:
http://kulturalibe...