Adam Wiedemann
Peter Semolič, Afera berlińska


I podczas kiedy Roger Waters
starał się zebrać po pięć funtów
(lub dziesięć dolców) na każdą ofiarę
wojen tego stulecia, nieopodal

miała miejsce kalwaria
ludu ciem, którym mocne
reflektory i promienie laserowe
zmyliły kompas made in nature,

na skutek czego księżyc, ich drogowskaz
przez tysiąclecia mroku, zmienił się
w jedną z tysiąca zwyczajnych żarówek,
do których tłumnie poprzylatywały,

grzały się na nich, potem gotowały,
wreszcie upiekły, tak że nawet cienie
ich drobnych ciałek nie padały na to,
co na widowni było i na scenie.

Jedyne z tego płynie pocieszenie,
że się być może spełniało marzenie,
idące z pokolenia w pokolenie:
gdy się stykały z rozżarzonym szkłem

reflektorów, sądziły, że to księżyc i
nie są jak setki ich dziadków i babć
opadłe z sił nad polem, nad pastwiskiem, nad
popadającą w zaniedbanie wsią,

podczas swojego powolnego lotu
w kierunku niedosiężnej srebrnej tarczy,
która codziennie obejmuje rządy
nad nocnym niebem i życiem tych drobnych,

kruchych motyli.
Adam Wiedemann
fot. Zbigniew Bielawka








Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie