Marcin Zegad³o
Arkadiusz Frania - Zagadki Zegad³y - recenzja tomu ¦WIAT£O POWROTNE, Szafa Kwartalnik Literacko-Artystyczny ISSN: 1429-6589
Zbiór wierszy Marcina Zegad³y ¦wiat³o powrotne to propozycja urodzajna w obrazy, emocje i presti¿ s³ów. Tom, w moim odczuciu, stanowi przede wszystkim liryczn± (roz)mowê o zwi±zkach miêdzyludzkich: nawi±zywaniu po³±czeñ, zrywaniu nici, têsknocie za bezpowrotnie utracon± jednorodno¶ci± ¶wiata i ¶wiat³a, marzeniu o utopii mentalnej, w której jest jasno¶æ, ciep³o(-ta?/-¶æ?) i ³agodno¶æ: „Teraz trzeba próbowaæ / znale¼æ po³±czenie na wyschniêtych pn±czach” (s. 10), „Jeste¶my na koñcu nici, daleko od k³êbka / spl±tanego ¶wiata […] / […] zanim ogarnie nas nieweso³y / porz±dek i przepadniemy na dobre w efektownej fikcji” (s. 11).

Bazuj±c wy³±cznie na tytu³ach poszczególnych trzech czê¶ci ksi±¿ki: Imiê ojca, Rodowody, Ksiêga imion, mo¿na by³oby wysnuæ przypuszczenie, i¿ mamy do czynienia z literatur± familijn±. „Rodzinno¶æ” istotnie jawi siê jako wa¿ny sk³adnik tematyczny ¦wiat³a powrotnego – przecie¿ podmiot liryczny opisuje sieci uczuciowe wi±¿±ce go z ojcem, relacje z kobiet±-kochank±-¿on±, budzenie siê instynktu rodzicielskiego – ale to raczej swojsko¶æ rozdrapana, krwawi±ca, czyli odwrócona, na opak.

Najwa¿niejsz± transpozycj± psychiczn± w omawianych tekstach jest awatar, projekcja dziecka-ch³opca, w którym przegl±da siê narrator lirycznej opowie¶ci lub mo¿e lepiej powiedzieæ s³owami autora: „powoli przewraca siê / w sobie” (s. 18). Zatrzymany kadr, bêd±cy tak¿e udzia³em rówie¶ników: „Ch³opcy / stygn±cy wewn±trz slajdu” (s. 9), zostaje po chwili o¿ywiony, ca³y jednak snop odpamiêtania/opamiêtania wyrusza w g³±b umys³u i duszy bohatera: „Mam w sobie niewdziêczno¶æ dzieciaka / spod klosza. […] / […] cudze dziecko” (s. 45). Zauwa¿my: atrybutami minionych czasów jest odzie¿ szkolna: „Ja – / w granatowym mundurku, pod którym stygn± p³uca pe³ne igie³” (s. 18), „ko³nierzyk i aksamitka – kroniki smutnych akademii” (s. 9). Ogl±danie siebie na progu ¿ycia, za którym czyha skrajne rozczarowanie, skrystalizowa³o siê we fragmencie: „Przegl±dasz siê i poznajesz ch³opca, który przychodzi³ noc±, który / wtedy istnia³; wy³ania³ siê z zarysów okien, sufitów i drzwi. […] / […] Zaciekawiony przygl±dasz siê i poznajesz ch³opca: zwierzê // przeznaczone na odstrza³” (s. 17). Je¶li mia³bym wskazaæ tylko jedn± frazê poetyck± ¦wiat³a powrotnego, kieruj±c siê stê¿eniem niewiadomego (=dreszczu egzystencjalnego), mój wybór pad³by na tych ostatnich dziesiêæ s³ów, bêd±cych gnom± o ¶wiecie z cz³owiekiem, ale bez cz³owieczeñstwa.

Osoba mówi±ca przywo³uje wspomnienia ch³opiêctwa, tworz±c z pojedynczych epizodów sekwencje og³uszonych wra¿eñ, st±d dopatrywanie siê w przesz³o¶ci innego, nienaturalnego porz±dku. Zwróæmy uwagê na pozbawione z³udzeñ o arkadii epitety obrastaj±ce wyrazy „bajeczka”, „bajka”: „Zbutwia³a / bajeczka, umieranie w mleku i miodzie” (s. 9), „jedna z tych bajeczek dla zepsutych / dzieci” (s. 11), „bajeczki o niedomkniêtych trumnach, rosn±cych / paznokciach” (s. 13). Dzieciñstwa nie udaje siê ujarzmiæ, warunkuje ono bowiem nasz± przysz³o¶æ, determinuje postêpowanie: „Widzisz, potoczy³o siê z górki na brudne pazurki” (s. 10), stymuluje wyrzuty sumienia: „Gotowa wersja dla obcych, o jedno dzieciñstwo dalej, gdzie / wszystko przepada w ha³a¶liwej pe³ni” (s. 20). W wierszach Marcina Zegad³y poniek±d ¶ledzimy psychozabawê „ja”-doros³ego z „ja”-dzieckiem skrywaj±c± wiarê w dobre uczynki i pow±tpiewanie w autentyczno¶æ ich genezy. Po¿egnanie z dzieciñstwem odbywa siê niby bez sentymentów, po mêsku, ostro, z wymówk±: „Ch³opcy z mojej dzielnicy i ch³opcy z innych dzielnic ¶wiêtuj± / i porzucaj± niemodne pancerze” (s. 19). Ale czy o zatrza¶niêciu „ja” w przesz³o¶ci mowa w passusie: „Tkwimy tu // jak w obozie, nie znajduj±c wyj¶cia” (s. 10)?

Z kolei interakcja miêdzy synem i ojcem realizuje siê choæby w zestawieniu stanowi±cym wstêp do konterfektów obu postaci: „Czu³e wyliczanki zamiast opowie¶ci o ojcu w drapie¿nej opozycji” (s. 15) – „pogroziæ opowiastk± o niedobrym dziecku” (s. 18). Zasygnalizowane portrety nigdy nie wype³ni± siê w sposób jednoznaczny, oczywisty i ca³kowity, tym bardziej i¿ w wielu miejscach ¿onglerka odczuciami/wra¿eniami (k±tami spojrzeñ, zajrzeñ, wejrzeñ) doprowadza do na³o¿enia wizerunków, wtedy syn staje siê ojcem (nie-ojcem), najpierw metaforycznym odbiciem (lustro jako interpretacja), potem dawc± nasienia.

W najnowszym tomie autora du¿o motywów funeralnych, mortuarnych. Podmiot liryczny-ch³opiec do¶wiadcza choroby i ¶mierci bliskiej osoby: „W koñcu przeszed³ na mniej s³oneczn± stronê” (s. 15). Sugesti± o spotkaniu miêdzy-(za)¶wiatowym jest prawdopodobnie poni¿szy urywek: „Jestem wyschniêtym sercem, / niewidomym dzieckiem, po które siêgasz przez gêst± odleg³o¶æ” (s. 36). Warto dla porównania przypomnieæ, ¿e w prozie Jacka Durskiego trwanie pozagrobowe zosta³o otoczone aur± zdecydowanie bardziej ciep³±. W zbiorze W¶ród krzywych luster czytamy, ¿e zmarli , w tym ojciec: „Czekaj± na mnie w niebieskiej Przestrzeni” (Jacek Durski, W¶ród krzywych luster, Wydawnictwo „Ksi±¿nica”, Katowice 1999, s. 90).

Dla twórcy z Czêstochowy wa¿na wydaje siê przestrzeñ, a nazywa j± ¶wiadom potencji jêzyka polskiego, wiêc z wykorzystaniem oferowanych rozwi±zañ: „czê¶ciej ¿ywimy // chorobê – jak nadziejê” (s. 31), „Czas // nam pokaza³ i czas nas pokarze” (s. 36), „Obrazy pracuj± na pe³nych ob³okach” (s. 38). W wywiadzie przeprowadzonym przez Paw³a Lekszyckiego poeta skomentowa³ swój poprzedni tom nawyki cia³ ¶pi±cych s³owami, które mo¿na odnie¶æ równie¿ do najnowszej propozycji: „odrobina zabawy jêzykiem w sensie – nazwijmy to – uwalniania znaczeñ. […] to wiersze dla cierpliwych, wiersze dla tych, którzy dadz± sobie i tekstom trochê wiêcej czasu” (Nie lubiê optymistów. Z Marcinem Zegad³o rozmawia Pawe³ Lekszycki, „artPAPIER” 2007, nr 23 (95) z dnia 1 grudnia 2007 r.).

Poeta nie nadaje warstwom ¶wiata „imion” (nazwañ) pospolitych i zwyczajnych, a poszukuje definicji-skrótów, fraz nasyconych, nas±czonych realiami ¶nionymi. W publikacji Tekstylia bis. S³ownik m³odej polskiej kultury (pod redakcj± Piotra Mareckiego, Kraków 2006, s. 287) Micha³ Tabaczyñski – autor has³a „Zegad³o Marcin” – napisa³ o twórcy Monotonnych rewolucji i nawykach cia³ ¶pi±cych, ¿e jest „poet± wyczulonym na szczegó³, poet±-cyzelatorem”.

Kraj Marcina Zegad³y jest wyziêbiony, niezbyt przytulny i niezachêcaj±cy do zamieszkania. Miejsca grodziska s± skwitowane ch³odem alienuj±cym cz³owieka i nieruchomo¶ci: „Mo¿esz mnie pomno¿yæ przez wszystkie miesi±ce / zimy, której tak niepewnie wypowiadasz wojnê” (s. 21), „suniemy pod ¶wiat³o. Miasto siê rozpuszcza i marznie na przemian” (s. 28), „ciemna, stygn±ca dzielnica” (s. 44), „nas zanios³o na obce osiedla / w samym ¶rodku zimy” (s. 45), „osiedla pachn±ce wapnem i glin±” (s. 9), „nieprzytulne kwatery” (s. 20), „Niech trwa bez nas w zmarzniêtych pokojach listopad – / jak zaniedbany cmentarz” (s. 26). Przyk³ady powy¿szej perspektywy stanowi± tylko ma³± czê¶æ strategii czytania istnienia w przygaszonych barwach oziêb³o¶ci. Stawiaj±cy opór lód, w którym grzê¼niemy, zdaje siê byæ symbolem przeciwno¶ci losu i osaczenia przez irracjonalne si³y, demiurgiczne plany; odbywa siê wieczna „przeprawa przez zamarzniêt± rzekê” (s. 28), „Kto¶ ¶ledzi³ ruch d³oni spod marzn±cej tafli” (s. 32). Nie mo¿na tak¿e pomin±æ fragmentu przynosz±cego nadziejê: „Jeszcze przed chwil± byli¶my // zmarzniêci i chorzy. W³a¶ciwie nie powinni¶my przetrwaæ” (s. 33).

W wierszach Marcina Zegad³y pojawia siê tak¿e s³oneczno¶æ, ¶wietlisto¶æ, nie s± to jednak iluminacje bezinteresowne, beztroskie antura¿e, pastelowe scenografie, dziecinne s³oneczniki, lecz zawsze wizje podszyte niepokojem lub w najlepszym razie tym/czym¶ dziwnym: „przytulna aura s³onecznych turnusów, paruj±ce / k±pieliska” (s. 9), „Biegali¶my bez³adnie po wilgotnej trawie, w s³oneczne / przedpo³udnia” (s. 10). Ten efekt osi±ga twórca dziêki stosowaniu swoistego rytmu zamra¿aj±cego przedmiot opisu.

Znamienn± cech± poetyckiego portfolio jest równie¿ niewiara w autentyczno¶æ zdarzeñ, co skutkuje ujawnieniem ich drugich den (otch³ani?), zakulisowej maszynerii: „re¿yserowany / piknik z udzia³em naszej niepewnej mi³o¶ci” (s. 10), „takie kino bez akcji” (s. 14), „zabawne inscenizacje” (s. 15), „W pozosta³ych rolach – odnajdujemy siê doskonale. Lekko / i bez namaszczenia” (s. 12).

Prawdziwa poezja czyha na czytelnika, by og³uszyæ jego byty, narzuciæ w³asne s³owa i ¶wiat, zaraziæ estetycznymi wirusami: stylistyk± i obrazowaniem. Ale efektem mocowania siê odbiorcy z autorem mo¿e byæ warto¶æ nadrzêdna rosn±ca w procesie komunikacji lirycznej: akt lektury – rzeczywisto¶æ trzecia, w której z równ± pasj± przejrz± siê obie strony tych zapasów. ¦wiat³o powrotne Marcina Zegad³y to znakomity pretekst do wra¿liwych konfrontacji rozwa¿añ o ¿yciu i na³ogach literackich.
marcin zegad³o
fot. z archiwum autora


Monotonne rewolucje, Stowarzyszenie Literackie im.K.K. Baczyñskiego, £ód¼ 2003
nawyki cia³ ¶pi±cych, Zielona Sowa, Kraków 2006
¦wiat³o powrotne, Wydawnictwo Kwadratura, £ód¼ 2010
Ca³y w s³oñcu, SPP Odzia³ w £odzi, Biblioteka Arterii, £ód¼ 2014
Hermann Brunner i jego rze¼nia, Wydawnictwo Forma, Szczecin 2015


moje wiersze:

w HELIKOPTERZE (7-8/2014)'

w Odrze (11/2014)

w listopadzie 2014 nak³adem SPP Oddzia³ w £odzi, Biblioteka Arterii ukaza³ siê mój czwarty zbiór wierszy - "Ca³y w s³oñcu"

moja proza:

w CHIMERZE nr 7-8/2014 (17)
w CHIMERZE nr 12/01/2014-2015 (20/21)
w HELIKOPTERZE 2/2105
w AKCENCIE 2/2015 (140)

spotkania autorskie:

Czêstochowa -
18 lutego 2015 r.
godz. 18.00
O¶rodek Promocji Kultury
Gaude Mater
ul. D±browskiego 1

£ód¼ -
26 lutego 2015 r.,
godz. 19.00
Dom Literatury w £odzi
ul. Roosevelta 17

Warszawa -
8 pa¼dziernika 2015 r.
godz.18.00
Muzeum Literatury
Rynek Starego Miasta 20




Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie