Radosław Wiśniewski
Notatki o mowie wiązanej (4). Nie dać się wywlec z tego lasu - Piotr Wiktor Lorkowski
historia to nie zabawa w harcerzyków. >to ty, to my na tym >wysypisku.
(RW)
1. Swoistość przywoływania i interpretowania przekazów historycznych (niezależnie od tego, czy przynależą one do dalszej przyszłości, czy też całkiem niedawno były jeszcze częścią naszej współczesności) stała się znakiem rozpoznawczym strategii poetyckiej Radosława Wiśniewskiego. W jego zbiorze najnowszym „Abdykacja. Wiersze zaangażowane i nie” mniej chodzi jednak o zręczne aluzje lub trafne analogie; bardziej, jak wolno sądzić, o uchwycenie istoty czy natury dziejów. Poszerzyła się również perspektywa ich oglądu – o Daleki Wschód z charakterystycznymi dlań zdarzeniami politycznymi, oraz elementami duchowości. Umieściwszy poetyckie myślenie Wiśniewskiego w takim właśnie, szerokim kontekście, można postawić hipotezę, że historię postrzega poeta jako rodzaj bezkształtnej energii różnymi drogami krążącej po powierzchni globu. Energią właśnie, nie duchem, nie Zeitgeistem romantycznych filozofów. Mówiąc bowiem o duchu, zakładalibyśmy posiadanie przezeń formy, kształtu; jakąś jego substancjalność, świadomość działania. Tymczasem dzieje objawiają się w tysiącu, zawsze wrogich człowiekowi, fenomenów. Raz mogą przybrać postać jaszczura (por. wiersz: „Mimikra”), innym zasię razem jawią się jako zbieg fatalnych okoliczności spotykający czeczeńskiego uchodźcę z jego rosyjskim prześladowcą („Wierteliot. (Usman, Rosja)”). Gdziekolwiek mocniej zamanifestują swoją obecność, niosą zagładę („Shangri-la”). Owa energia zła szczególnie często pojawia się w sąsiedztwie agresywnych imperiów, w zakątkach odsłoniętych przez wzrokiem świata, takich jak Tybet. Pomieszczone w tym tomiku wiersze deklarują solidarność z pomijanym często ruchem wolnościowym, stanowią również próbę upamiętnienia ofiar chińskiej okupacji podejmowaną z całą świadomością podobieństwa losu narodów zniewolonych przez najezdnicze potęgi. Dlatego nie powinno dziwić pojawiające się w opartym na faktach wierszu „Nangpa-la” zestawienie tybetańskich uchodźców z mieszkańcami powstańczej Warszawy, którzy przechodzą kanałami do wolnych jeszcze dzielnic. Podobne zbieżności nasuwa poecie słynna fotografia bezimiennego Chińczyka, zatrzymującego kolumnę czołgów po pacyfikacji demonstrantów na Placu Niebiańskiego Spokoju („Avatar Tankmana spotyka na Facebooku Avatar Kirshbauma, który nic nie rozumie”). Wiśniewski nie tworzy jednak kroniki konfliktów. Raczej analizuje ich treść emocjonalną i duchową. Historii tutaj nie piszą ani zwyciężeni, ani zwycięzcy. Tych drugich stać najwyżej na lekceważące uwagi na temat pokonanych przeciwników (zob. „7 września albo generał Georg Friedrich Eberhardt pije wino z komandorem Kleikampem w kajucie pancernika „Schleswig Holstein”). Historia pisze się sama. Zawsze złowrogo.
2. Po raz kolejny spotykamy u Wiśniewskiego spore grono postaci historycznych, wymienionych z imienia i nazwiska jak generał Tadeusz Piskor, dowódca Armii „Lublin” albo przywołanych aluzyjnie jak Jan Piwnik „Ponury”. Ale dla rozumienia poświęconych im wierszy nie musimy od razu wertować historycznych kompendiów. Bodaj ważniejsze niż przedstawienie jednostkowych losów stało się tu oddanie istoty sytuacji granicznych, gdy najgorszą ze wszystkich trucizn jest iluzja. W tym wyjątkowym przypadku uprawniony wydaje się poetycki zabieg łączenia różnych porządków kulturowych, religijnych, filozoficznych. Drapieżność historii tak samo jak nie uznaje nie uznaje granic, nie uznaje różnic cywilizacyjnych.
3. Poeta uświadamia rozmiar dramatu, w którym przyszło nam uczestniczyć. Sam czuje się jego aktorem nawet wtedy, kiedy miast opowiadać się po czyjejś stronie, analizuje własną sytuację egzystencjalną. Wówczas dojrzale wypowiada swoją osobność, określa granice własnego „ja”, osobnej enklawy, państwa dbałego o własną suwerenność („List do MSZ”), narażonego na ingerencje i inwazje („Drugi list do MSZ”). Pełna wolność, jeśli w ogóle może się zdarzyć, urzeczywistnia się dlań jedynie w sferze jednostkowych decyzji, wyborów etycznych, sposobów reakcji na zło. Jak każda inna wolność, domaga się wysokiej ceny – wyobcowania, bezdomności, nawet ogołocenia z siebie (por. „Last Christmas. Antylitania”). Nie wiem, czy to wolność heroiczna. Ale zapewne cechuje ją ten sam rodzaj pokory, który w „Przesłaniu Pana Cogito” zaleca Zbigniew Herbert.
4. Fantasmagoryczne monologi, pieśni, baśnie, proroctwa i apokryfy spisane po szturmie często zostały utkane z fantazmatów zauważalnych we wcześniejszych zbiorach Radosława Wiśniewskiego (obrona Westerplatte, batalistyka morska, żegluga). Lecz od czytelników, którzy dopiero zaznajamiają się z poezją autora „Albedo” wymagają nie tyle erudycji, ile otwartej wyobraźni.
5. Zapyta ktoś: i po co to wszystko, skoro w obliczu historii zawodzi teodycea? Ano po to, aby – angażując się po stronie wartości rozeznanych jako słuszne – wykorzystać każdy sposób, każdą szansę, żeby się nie dać. tak łatwo./ nie dać się wywlec z tego lasu.
Piotr W. Lorkowski
Radosław Wiśniewski: „Abdykacja. Wiersze zaangażowane i nie”, Muzeum Witolda Gombrowicza. Oddział Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza, Wsola 2013.
(RW)
1. Swoistość przywoływania i interpretowania przekazów historycznych (niezależnie od tego, czy przynależą one do dalszej przyszłości, czy też całkiem niedawno były jeszcze częścią naszej współczesności) stała się znakiem rozpoznawczym strategii poetyckiej Radosława Wiśniewskiego. W jego zbiorze najnowszym „Abdykacja. Wiersze zaangażowane i nie” mniej chodzi jednak o zręczne aluzje lub trafne analogie; bardziej, jak wolno sądzić, o uchwycenie istoty czy natury dziejów. Poszerzyła się również perspektywa ich oglądu – o Daleki Wschód z charakterystycznymi dlań zdarzeniami politycznymi, oraz elementami duchowości. Umieściwszy poetyckie myślenie Wiśniewskiego w takim właśnie, szerokim kontekście, można postawić hipotezę, że historię postrzega poeta jako rodzaj bezkształtnej energii różnymi drogami krążącej po powierzchni globu. Energią właśnie, nie duchem, nie Zeitgeistem romantycznych filozofów. Mówiąc bowiem o duchu, zakładalibyśmy posiadanie przezeń formy, kształtu; jakąś jego substancjalność, świadomość działania. Tymczasem dzieje objawiają się w tysiącu, zawsze wrogich człowiekowi, fenomenów. Raz mogą przybrać postać jaszczura (por. wiersz: „Mimikra”), innym zasię razem jawią się jako zbieg fatalnych okoliczności spotykający czeczeńskiego uchodźcę z jego rosyjskim prześladowcą („Wierteliot. (Usman, Rosja)”). Gdziekolwiek mocniej zamanifestują swoją obecność, niosą zagładę („Shangri-la”). Owa energia zła szczególnie często pojawia się w sąsiedztwie agresywnych imperiów, w zakątkach odsłoniętych przez wzrokiem świata, takich jak Tybet. Pomieszczone w tym tomiku wiersze deklarują solidarność z pomijanym często ruchem wolnościowym, stanowią również próbę upamiętnienia ofiar chińskiej okupacji podejmowaną z całą świadomością podobieństwa losu narodów zniewolonych przez najezdnicze potęgi. Dlatego nie powinno dziwić pojawiające się w opartym na faktach wierszu „Nangpa-la” zestawienie tybetańskich uchodźców z mieszkańcami powstańczej Warszawy, którzy przechodzą kanałami do wolnych jeszcze dzielnic. Podobne zbieżności nasuwa poecie słynna fotografia bezimiennego Chińczyka, zatrzymującego kolumnę czołgów po pacyfikacji demonstrantów na Placu Niebiańskiego Spokoju („Avatar Tankmana spotyka na Facebooku Avatar Kirshbauma, który nic nie rozumie”). Wiśniewski nie tworzy jednak kroniki konfliktów. Raczej analizuje ich treść emocjonalną i duchową. Historii tutaj nie piszą ani zwyciężeni, ani zwycięzcy. Tych drugich stać najwyżej na lekceważące uwagi na temat pokonanych przeciwników (zob. „7 września albo generał Georg Friedrich Eberhardt pije wino z komandorem Kleikampem w kajucie pancernika „Schleswig Holstein”). Historia pisze się sama. Zawsze złowrogo.
2. Po raz kolejny spotykamy u Wiśniewskiego spore grono postaci historycznych, wymienionych z imienia i nazwiska jak generał Tadeusz Piskor, dowódca Armii „Lublin” albo przywołanych aluzyjnie jak Jan Piwnik „Ponury”. Ale dla rozumienia poświęconych im wierszy nie musimy od razu wertować historycznych kompendiów. Bodaj ważniejsze niż przedstawienie jednostkowych losów stało się tu oddanie istoty sytuacji granicznych, gdy najgorszą ze wszystkich trucizn jest iluzja. W tym wyjątkowym przypadku uprawniony wydaje się poetycki zabieg łączenia różnych porządków kulturowych, religijnych, filozoficznych. Drapieżność historii tak samo jak nie uznaje nie uznaje granic, nie uznaje różnic cywilizacyjnych.
3. Poeta uświadamia rozmiar dramatu, w którym przyszło nam uczestniczyć. Sam czuje się jego aktorem nawet wtedy, kiedy miast opowiadać się po czyjejś stronie, analizuje własną sytuację egzystencjalną. Wówczas dojrzale wypowiada swoją osobność, określa granice własnego „ja”, osobnej enklawy, państwa dbałego o własną suwerenność („List do MSZ”), narażonego na ingerencje i inwazje („Drugi list do MSZ”). Pełna wolność, jeśli w ogóle może się zdarzyć, urzeczywistnia się dlań jedynie w sferze jednostkowych decyzji, wyborów etycznych, sposobów reakcji na zło. Jak każda inna wolność, domaga się wysokiej ceny – wyobcowania, bezdomności, nawet ogołocenia z siebie (por. „Last Christmas. Antylitania”). Nie wiem, czy to wolność heroiczna. Ale zapewne cechuje ją ten sam rodzaj pokory, który w „Przesłaniu Pana Cogito” zaleca Zbigniew Herbert.
4. Fantasmagoryczne monologi, pieśni, baśnie, proroctwa i apokryfy spisane po szturmie często zostały utkane z fantazmatów zauważalnych we wcześniejszych zbiorach Radosława Wiśniewskiego (obrona Westerplatte, batalistyka morska, żegluga). Lecz od czytelników, którzy dopiero zaznajamiają się z poezją autora „Albedo” wymagają nie tyle erudycji, ile otwartej wyobraźni.
5. Zapyta ktoś: i po co to wszystko, skoro w obliczu historii zawodzi teodycea? Ano po to, aby – angażując się po stronie wartości rozeznanych jako słuszne – wykorzystać każdy sposób, każdą szansę, żeby się nie dać. tak łatwo./ nie dać się wywlec z tego lasu.
Piotr W. Lorkowski
Radosław Wiśniewski: „Abdykacja. Wiersze zaangażowane i nie”, Muzeum Witolda Gombrowicza. Oddział Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza, Wsola 2013.
Poeci dla Tybetu 2019
fot. Dalaj Lama
fot. Dalaj Lama
"Nikt z przydomkiem" (Toruń 2003),
projekt okładki - Tomek Fronckiewicz
"Albedo" wydawnictwa "Zielona Sowa", Kraków 2006, projekt okładki - Tomek Fronckiewicz
"NeoNoe", wydawnictwo "Pogranicze", maj 2009
"Abdykacja - wiersze zaangażowane i nie", Muzeum Witolda Gombrowicza we Wsoli, Jedlińsk 2013, proj. okładki Tomek Fronckiewicz
"Transmigracja", Wydawnictwo J, Wrocław 2019
Zakupić można to i owo:
http://wydawnictwoj.pl/uncategorized/wydawnictwo/ksiazki/jak-kupic-transmigracje/
http://wydawnictwoj.pl/uncategorized/wydawnictwo/ksiazki/jak-kupic-transmigracje/