Justyna Radczyńska
7 wczesnych wierszy Agi Miszol
Nani widziała

Nani widziała,
że ludzie tutaj szukają bez przerwy
smutnego brązu swoich oczu.
I spada na nich rodzaj wieczoru i noc
segreguje ich w szufladach domów,
zaprowadza własne porządki
mężczyzna obok swojej żony, obok żony
i olbrzymy przechodzą ulicami i wyciągają ich
piętro po piętrze po piętrze.


Zwinięta, żółty kot

Siedzisz zwinięta i ja - żółty kot w kącie twojego pokoju,
uległy zielony zebrał się w moich oczach.
Czasem tęsknię za wielką dżunglą,
za tygrysami,
lecz wybrałem życie przy tobie, w kącie twojego pokoju,
żeby wymruczeć się dla ciebie
z kąta twojego pokoju
Żółty kot.


Wątłe zawieszone chwile

Wątłe zawieszone chwile na płatkach uszu
na końcu poranka.
W nocy ktoś położył dom na naszym śnie,
tygrysy pilnują jego dachówkowatej czapki
i stoimy tak w środku nieba
twarzami do błękitu, właściwie nie mamy twarzy tylko
tak stoimy w środku nieba
błękit nas przesiąka
od sklepienia do sklepienia jak
woda kielich kwiatu.


*
Wicher zawsze niesie mnie do kocich nocy,
nie wiem dokąd idę
w środku ich gęstego futra.

Głowa mi się toczy po ciele,
idzie by śnić o innych ciałach,
tylko mój cień krąży po stronach
z wnętrza przezroczystości nachodzą mnie
dziwne czasy
jak wielkie żółwie i ciche.


*

Malina w środku nocy
wstaje i jest dobra dla wymyślonych ludzi.
(za dnia zachowała ich obraz w sercu,
ich głosy w swoich uszach
przywartych do ich okien).
Gdy mnie widzi Malina
w środku nocy,
śpieszy stanąć w rzędzie
z innymi drzewami –
jej białe skarpetki obok ich pobielanych pni.
Teraz zagnieżdża się na jednym wysokim drzewie
jak inne kruki,
frunie czasem na ulice miasta i wraca.
W dziobie trzyma sukienkę, bilet, rzeczy,
ale wciąż się oddala od siebie
jak lalki drewniane, rysowane, mieszkające
jedna w brzuchu drugiej.
A z dwóch stron stoją wielkie ptaki
i deklamują chórem:
jesteś echem,
echem.


*
Ludzie tam mają dziwne oczy
zawieszone wysoko na suficie.
Mężczyzna dla swojej kobiety, jak bardzo,
mężczyzna dla swojej kobiety nie wie co –
w wielkim łóżku delikatnie gryzie ją
ze smutkiem w oczach,
z wielkim głodem nagryza jej ciało.
A miękkie kotki, nie w ich łóżku,
liżą swoje futra i mruczą,
dla nich rosną kwiaty we wzrokach pościeli.


*

Dzień przerzuca mnie dniowi
i zatrzaskuje drzwi.
Co za mną to nieme odbicia,
za każdym nadprożem,
szaleją i biją pięściami.

W ramie ostatnich drzwi
siedzę jak dziwny obraz
i chcę wszystkiego z powrotem –
złożyć moje dzieci w środku mojej macicy,
w macicy mojej matki
w tej chwili żalu
w środku bezkresnego nieba –
Justyna Radczyńska
fot.








Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie