Zofia Bałdyga
Lenka Daňhelová: Dwa wiersze // przekład z języka czeskiego
Porządek rzeczy
Masz tak cztery pięć lat,
twój ojciec właśnie posadził cię
na rozpalonym piecu.
Przed kąpielą, nagą.
Usprawiedliwiasz jego roztargnienie
i tłumaczysz lękiem jego
obelgi i ciosy
za to, że krzyczysz z bólu.
Nie wiesz, co bardziej boli.
I chyba już zawsze
będziesz myśleć,
że ten, kogo kochasz najbardziej,
naturalnie zawsze
musi
ci ubliżać.
Że taki jest
porządek twych rzeczy.
Wolności
Mamo, ale ja potrzebuję
wolności, to znaczy chodzić
swoimi drogami, poza
główną trasą, przez
ogródki za kolonią niskich
domków, gdzie mieszka stara
grecka babcia, która ciągle myli
mnie z ich Sonią, koło
skupu, przez pagórki,
potem przemknąć się koło
rosyjskiego bloku, ośrodka
zdrowia i głównym
wejściem do
szkoły albo od tyłu przez
boisko, w płocie jest dziura,
nikt o niej nie wie, a ja,
mamo, potrzebuję
wolności, dziewczynkę
od sąsiadów zgwałcili gdzie? no w
piwnicy na osiedlu, nie tu w
dziczy, a jak za parę lat
spotka to mnie, już i tak będzie ci
wszystko jedno, niczego
nie zauważysz, ale teraz, mamo
potrzebuję wolności, więc mi
nie zabraniaj i
nie rób mi krzywdy, nie chciej
słyszeć od sąsiadów
jakimi drogami się
wałęsam, którędy się włóczę,
i tak tego nie wiedzą, a o mnie
zdradzą zawsze to, co im się
akurat zachce.
Jeśli będziesz chciała, będę ci za to
sama opowiadać
o swoich przygodach.
Masz tak cztery pięć lat,
twój ojciec właśnie posadził cię
na rozpalonym piecu.
Przed kąpielą, nagą.
Usprawiedliwiasz jego roztargnienie
i tłumaczysz lękiem jego
obelgi i ciosy
za to, że krzyczysz z bólu.
Nie wiesz, co bardziej boli.
I chyba już zawsze
będziesz myśleć,
że ten, kogo kochasz najbardziej,
naturalnie zawsze
musi
ci ubliżać.
Że taki jest
porządek twych rzeczy.
Wolności
Mamo, ale ja potrzebuję
wolności, to znaczy chodzić
swoimi drogami, poza
główną trasą, przez
ogródki za kolonią niskich
domków, gdzie mieszka stara
grecka babcia, która ciągle myli
mnie z ich Sonią, koło
skupu, przez pagórki,
potem przemknąć się koło
rosyjskiego bloku, ośrodka
zdrowia i głównym
wejściem do
szkoły albo od tyłu przez
boisko, w płocie jest dziura,
nikt o niej nie wie, a ja,
mamo, potrzebuję
wolności, dziewczynkę
od sąsiadów zgwałcili gdzie? no w
piwnicy na osiedlu, nie tu w
dziczy, a jak za parę lat
spotka to mnie, już i tak będzie ci
wszystko jedno, niczego
nie zauważysz, ale teraz, mamo
potrzebuję wolności, więc mi
nie zabraniaj i
nie rób mi krzywdy, nie chciej
słyszeć od sąsiadów
jakimi drogami się
wałęsam, którędy się włóczę,
i tak tego nie wiedzą, a o mnie
zdradzą zawsze to, co im się
akurat zachce.
Jeśli będziesz chciała, będę ci za to
sama opowiadać
o swoich przygodach.
Horovice, Czechy. Festiwal Horovice Vaclava Hrabete.
fot.
fot.
Zofia Bałdyga w Passe-Partout
"Współgłoski"
http://magazyn-ceg...
http://sdk.pl/waka...
http://fundacja-ka...
http://fundacja-ka...
http://fundacja-ka...
http://fundacja-ka...
http://fundacja-ka...
http://zeszytypoet...
http://www.artpapi...
http://www.artpapi...
http://sdk.pl/waka...
http://sdk.pl/waka...
http://sdk.pl/waka...
http://sdk.pl/waka...
http://sdk.pl/waka...
http://fundacja-ka...
http://fundacja-ka...
http://fundacja-ka...
http://fundacja-ka...
http://fundacja-ka...
http://zeszytypoet...
http://www.artpapi...
http://www.artpapi...
http://sdk.pl/waka...
http://sdk.pl/waka...
http://sdk.pl/waka...
http://sdk.pl/waka...