Aneta Kamińska
ŚPIEWAJĄ I PŁACZĄ (NA FORUM, NA FORUMIE)
(relacja z lwowskiego Forum Wydawców 2004)
inaczej
Forum Wydawców we Lwowie, przez polskich gości uparcie nazywane Targami Książki, zaczyna maila Andrij Porytko, zaprzyjaźniony tłumacz, który pracuje na tymże Forum i z którym oglądam występy polskich pisarzy. Narobiłam ci przyjaciół, mówi Marianna Kijanowska, poetka, z którą biegam na spotkania ukraińskich autorów i dzięki której poznaję mnóstwo ludzi. Biję się w piersi, ja też mówię Targi Książki albo w myślach (z zachwytem!) odmieniam sobie forum na wzór ukraiński. I z lwowskiego Forumu przewożę przez granicę jak najlepsze wrażenia, zastanawiając się, co jest w nim tak innego niż w polskich Targach.
licznie i świątecznie
Jakaś obłędna ilość spotkań z autorami, po kilka w tym samym czasie, każde w innym miejscu. Mnie, przyzwyczajonej do warszawskiego modelu: pisarz siedzi przy stoisku i podpisuje książki, naprawdę to się podoba, nawet mimo takiego tempa. Przemieszczamy się bez przerwy, żeby zdążyć na następną prezentację, do Pałacu Sztuki, do Pałacu Potockich, do którejś z kafejek. Po drodze co dwie minuty natykamy się na jakichś znajomych (Marianny, a teraz już i moich), z którymi trzeba porozmawiać, wymienić się tomikami, pójść do kawiarni (relacje międzyludzkie są tu ważne, ważniejsze niż cokolwiek innego). Coś odświętnego, jakby rodzinnego w powietrzu, tłumy ludzi (nikt tutaj nie pracuje?) z reklamówkami pełnymi książek. Bo tu na Forum (kolejne zaskoczenie) kupuje się książki. Nawet tzw. młodą poezję, którą najbardziej jestem zainteresowana i do której wcale nie tak łatwo jest mi się dopchać. Przez trzy dni chodzimy obładowani książkami (głównie poezją), ja – Bondarem, Andrusiakiem, Honczarem i przetłumaczoną Sierotką Marysią, Ira – Zadurą i Siwczykiem, Marianna – czym się tylko da. Z tomikiem Marianny, Knyha Adama, nie zdążono na Forum i Marianna jest niepocieszona. Mogło się sprzedać około dwustu egzemplarzy, mówi, a mnie lekko zatyka. Ilu polskich autorów mogłoby powiedzieć to samo...?
górnie i chmurnie
Namiętnie chodzę na spotkania z ukraińskimi poetami (roczniki 60. i 70.), ale z Polaków to chyba tylko ja. Nie, jeszcze Michał Petryk, ale on, jak mi mówi, zalicza głównie kolejne prezentacje „swojego” Żadana, dwa razy dziennie. I znowu pytanie – ilu polskich poetów...? A Marianna jeszcze dorzuca: naliczyłam około siedemnastu prezentacji Natałki Śniadanko. Chodzę więc na ciekawsze spotkania, niewiele rozumiem (doczytam sobie później), ale obserwuje wszystko i notuję w głowie różnice w przedstawianiu poezji. Wszystko na górnym C. Czyta się tu inaczej: dobitnie, rytmicznie, teatralnie, patetycznie. I te rymy, które zawsze wywołują spory między mną a Marianną. Rozumiesz? W poezji trzeba czuć bicie serca, słyszysz ten rytm? przecież pisze się krwią, tłumaczy mi. I Marianna Kijanowska, i Marjana Sawka, i Andrij Bondar, i Jurij Andruchowycz, których mam okazję usłyszeć, wszyscy oni tak czytają. A jak publiczność (liczna, liczna) reaguje, tego tylko można pozazdrościć. Na Żadanie prawie płaczą ze śmiechu, na Mariannie prawie płaczą. I niesamowite, mam wrażenie, że ludzie momentami aż wstrzymują oddech, żeby niczego nie przeoczyć, żeby lepiej słyszeć. I kiedy jestem na oficjalnym otwarciu Forum i rozdaniu nagród za najlepsze książki, chyba już nie powinien dziwić mnie ten patos i cała ta oprawa. Ale dziwi. I niekończące się przemówienia wszelkich możliwych dostojników, i scenografia, i stroje, i ton prowadzących, i śpiewy, i list nawołujący do czytania książek, podpisany przez Ministra... Transportu. Czuję się naprawdę jak z innej bajki, swojsko mi się robi dopiero w momencie, kiedy okazuje się, że znam trzech z dwunastu jurorów (narobiłam ci przyjaciół...) i kiedy nagrodę w kategorii Książka dla dzieci dostaje Wydawnictwo Starego Lwa Marjany Sawki. A są to przekłady wierszy Jana Brzechwy. Następnego dnia płacze, śpiewy i wzruszenia podczas wręczania Marjanie Sawce Nagrody im. Wasyla Stusa za książkę poetycką roku, znoszę już dzielnie, chyba się oswoiłam. Bo ty już prawie Ukrainka, ściska mnie Marjana.
[...]
[druk w:] „Odra” nr 11/2004.
inaczej
Forum Wydawców we Lwowie, przez polskich gości uparcie nazywane Targami Książki, zaczyna maila Andrij Porytko, zaprzyjaźniony tłumacz, który pracuje na tymże Forum i z którym oglądam występy polskich pisarzy. Narobiłam ci przyjaciół, mówi Marianna Kijanowska, poetka, z którą biegam na spotkania ukraińskich autorów i dzięki której poznaję mnóstwo ludzi. Biję się w piersi, ja też mówię Targi Książki albo w myślach (z zachwytem!) odmieniam sobie forum na wzór ukraiński. I z lwowskiego Forumu przewożę przez granicę jak najlepsze wrażenia, zastanawiając się, co jest w nim tak innego niż w polskich Targach.
licznie i świątecznie
Jakaś obłędna ilość spotkań z autorami, po kilka w tym samym czasie, każde w innym miejscu. Mnie, przyzwyczajonej do warszawskiego modelu: pisarz siedzi przy stoisku i podpisuje książki, naprawdę to się podoba, nawet mimo takiego tempa. Przemieszczamy się bez przerwy, żeby zdążyć na następną prezentację, do Pałacu Sztuki, do Pałacu Potockich, do którejś z kafejek. Po drodze co dwie minuty natykamy się na jakichś znajomych (Marianny, a teraz już i moich), z którymi trzeba porozmawiać, wymienić się tomikami, pójść do kawiarni (relacje międzyludzkie są tu ważne, ważniejsze niż cokolwiek innego). Coś odświętnego, jakby rodzinnego w powietrzu, tłumy ludzi (nikt tutaj nie pracuje?) z reklamówkami pełnymi książek. Bo tu na Forum (kolejne zaskoczenie) kupuje się książki. Nawet tzw. młodą poezję, którą najbardziej jestem zainteresowana i do której wcale nie tak łatwo jest mi się dopchać. Przez trzy dni chodzimy obładowani książkami (głównie poezją), ja – Bondarem, Andrusiakiem, Honczarem i przetłumaczoną Sierotką Marysią, Ira – Zadurą i Siwczykiem, Marianna – czym się tylko da. Z tomikiem Marianny, Knyha Adama, nie zdążono na Forum i Marianna jest niepocieszona. Mogło się sprzedać około dwustu egzemplarzy, mówi, a mnie lekko zatyka. Ilu polskich autorów mogłoby powiedzieć to samo...?
górnie i chmurnie
Namiętnie chodzę na spotkania z ukraińskimi poetami (roczniki 60. i 70.), ale z Polaków to chyba tylko ja. Nie, jeszcze Michał Petryk, ale on, jak mi mówi, zalicza głównie kolejne prezentacje „swojego” Żadana, dwa razy dziennie. I znowu pytanie – ilu polskich poetów...? A Marianna jeszcze dorzuca: naliczyłam około siedemnastu prezentacji Natałki Śniadanko. Chodzę więc na ciekawsze spotkania, niewiele rozumiem (doczytam sobie później), ale obserwuje wszystko i notuję w głowie różnice w przedstawianiu poezji. Wszystko na górnym C. Czyta się tu inaczej: dobitnie, rytmicznie, teatralnie, patetycznie. I te rymy, które zawsze wywołują spory między mną a Marianną. Rozumiesz? W poezji trzeba czuć bicie serca, słyszysz ten rytm? przecież pisze się krwią, tłumaczy mi. I Marianna Kijanowska, i Marjana Sawka, i Andrij Bondar, i Jurij Andruchowycz, których mam okazję usłyszeć, wszyscy oni tak czytają. A jak publiczność (liczna, liczna) reaguje, tego tylko można pozazdrościć. Na Żadanie prawie płaczą ze śmiechu, na Mariannie prawie płaczą. I niesamowite, mam wrażenie, że ludzie momentami aż wstrzymują oddech, żeby niczego nie przeoczyć, żeby lepiej słyszeć. I kiedy jestem na oficjalnym otwarciu Forum i rozdaniu nagród za najlepsze książki, chyba już nie powinien dziwić mnie ten patos i cała ta oprawa. Ale dziwi. I niekończące się przemówienia wszelkich możliwych dostojników, i scenografia, i stroje, i ton prowadzących, i śpiewy, i list nawołujący do czytania książek, podpisany przez Ministra... Transportu. Czuję się naprawdę jak z innej bajki, swojsko mi się robi dopiero w momencie, kiedy okazuje się, że znam trzech z dwunastu jurorów (narobiłam ci przyjaciół...) i kiedy nagrodę w kategorii Książka dla dzieci dostaje Wydawnictwo Starego Lwa Marjany Sawki. A są to przekłady wierszy Jana Brzechwy. Następnego dnia płacze, śpiewy i wzruszenia podczas wręczania Marjanie Sawce Nagrody im. Wasyla Stusa za książkę poetycką roku, znoszę już dzielnie, chyba się oswoiłam. Bo ty już prawie Ukrainka, ściska mnie Marjana.
[...]
[druk w:] „Odra” nr 11/2004.
Aneta Kamińska
fot. Paulina Rasińska
fot. Paulina Rasińska
"czary i mary" (Warszawa 2007)
"zapisz zmiany" (Warszawa 2004)
Nazar Honczar, gdybym (Warszawa 2007)
Hałyna Tkaczuk, Ja i inne piękności (2011)
Wreszcie jest!
Aneta Kamińska, Cząstki pomarańczy. Antologia nowej poezji ukraińskiej, Narodowe Centrum Kultury-Korporacja Ha!art, Warszawa-Kraków 2011.
Aneta Kamińska, Cząstki pomarańczy. Antologia nowej poezji ukraińskiej, Narodowe Centrum Kultury-Korporacja Ha!art, Warszawa-Kraków 2011.