Bartosz Konstrat
Recenzja "samochodów i krwi"
Samochody i krew to trzeci - po thanatos jeans (2005) i traktatach konstrata (2008) - tom poetycki Bartosza Konstrata. Wyzwolona wizja, rozzmach, lekkość pióra i "dryg" do opowiadania zostały wielokrotnie docenione przez recenzentów pierwszych dwóch zbiorków poety - reprezentanta "roczników siedemdziesiątych". Wszystkie te zalety obecne są również w Samochodach i krwi, choć - jak słusznie zauważył komentujący ów tomik na łamach internetowego "Dwutygodnika" Karol Francuzik - owo "mówienie po swojemu, które od początku charakteryzuje tę poezję, osiąga nowy poziom i staje się grą ze sobą, ze swoim stylem, w końcu z własnym doświadczeniem".
Chodzi, najoględniej rzecz ujmując, o zabawę. W efekcie trzecia książka poetycka Konstrata daje się czytać na dwa sposoby: w porządku zaproponowanym przez układ książki, lub według spisu treści, który wyraźnie grupuje zamieszczone w tomie wiersze na trzy sekwencje ("krew", "i", "samochody"). Bez względu na to jednakże, którą z owych odautorskich podpowiedzi podążymy, otrzymamy w miarę spójną opowieść. Autor traktatów konstrata, balansując na granizy poezji i prozy, opowiada bowiem historię pewnego wypadku, w którym realizm łączy się z oniryzmem, reminiscencje z dzieciństwa mieszają się z teraźniejszością, zaś postaci znajomych nakładają się na lustrzane odbicia kogoś, kogo można by określić jako alter ego poety. Jako oczywisty rezultat kolizji pojawia się chaos. Świat Konstrata jest światem zawieszonym "pomiędzy" życiem i śmiercią, światem, który pogłębia rozdarcie wewnętrzne podmiostu mówiącego, jego wyalienowanie (połączone z kłopotami tożsamościowymi) oraz osamotnienie. "Życie to walka, kiedyś się tego nauczysz. / Nocne telefony to traktaty pokojowe. / Rozmowy to reportażę pełne bolesnych szczegółów, / to wołanie o pomoc, depesze z pola walki" (Podchody). Także walka z samym sobą. Pisząc o sprawach poważnych (bo ostatecznych), Konstrat chce oswoić to, co budzi lęk. Stąd lawirowanie między mówieniem serio a buffo. Nakładania masek, igranie z tekstem, z czytelnikami, podrzucanie i równoczesne mylenie śladów można interpetować jako mechanizm obronny. Wszak tu i ówdzie pojawia się intuicja, zgodnie z którą "to, co nas ratuje, / to naśladowanie filmów, czegoś, co nie istnieje? / Szukanie pięknych zdań, silenie się na uprzejmość. / Cielęta i ślepe koty spragnione miłości" (Noce i dnie).
Poezja jako jedna z możliwości budowania, opartego na wspólnocie doświadczeń, porozumienia z innymi? A może kolejny z "wybiegów" Bartosza Konstrata?
Agnieszka Nęcka, Półka literacka 2009
Chodzi, najoględniej rzecz ujmując, o zabawę. W efekcie trzecia książka poetycka Konstrata daje się czytać na dwa sposoby: w porządku zaproponowanym przez układ książki, lub według spisu treści, który wyraźnie grupuje zamieszczone w tomie wiersze na trzy sekwencje ("krew", "i", "samochody"). Bez względu na to jednakże, którą z owych odautorskich podpowiedzi podążymy, otrzymamy w miarę spójną opowieść. Autor traktatów konstrata, balansując na granizy poezji i prozy, opowiada bowiem historię pewnego wypadku, w którym realizm łączy się z oniryzmem, reminiscencje z dzieciństwa mieszają się z teraźniejszością, zaś postaci znajomych nakładają się na lustrzane odbicia kogoś, kogo można by określić jako alter ego poety. Jako oczywisty rezultat kolizji pojawia się chaos. Świat Konstrata jest światem zawieszonym "pomiędzy" życiem i śmiercią, światem, który pogłębia rozdarcie wewnętrzne podmiostu mówiącego, jego wyalienowanie (połączone z kłopotami tożsamościowymi) oraz osamotnienie. "Życie to walka, kiedyś się tego nauczysz. / Nocne telefony to traktaty pokojowe. / Rozmowy to reportażę pełne bolesnych szczegółów, / to wołanie o pomoc, depesze z pola walki" (Podchody). Także walka z samym sobą. Pisząc o sprawach poważnych (bo ostatecznych), Konstrat chce oswoić to, co budzi lęk. Stąd lawirowanie między mówieniem serio a buffo. Nakładania masek, igranie z tekstem, z czytelnikami, podrzucanie i równoczesne mylenie śladów można interpetować jako mechanizm obronny. Wszak tu i ówdzie pojawia się intuicja, zgodnie z którą "to, co nas ratuje, / to naśladowanie filmów, czegoś, co nie istnieje? / Szukanie pięknych zdań, silenie się na uprzejmość. / Cielęta i ślepe koty spragnione miłości" (Noce i dnie).
Poezja jako jedna z możliwości budowania, opartego na wspólnocie doświadczeń, porozumienia z innymi? A może kolejny z "wybiegów" Bartosza Konstrata?
Agnieszka Nęcka, Półka literacka 2009
♦ recenzja
Bartosz Konstrat
fot. Mariusz Mazur
fot. Mariusz Mazur
dzika kość, encyklopedia utraconych szans - mój nowy tom ukazał się w grudniu 2013.