Joanna Mueller
Epifania i bergamotki 5
Bergamoty – czytam w encyklopedii – to grupa odmian gruszy; owoce jesienne, kuliste, spłaszczone, o miąższu smacznym, rozpływającym się. – Odsyłacze naprowadzają mnie jeszcze na inny, choć także owocowy trop. – Bergamota, pomarańcza bergamota, Citrus aurantium subsp. bergamia, podgatunek pomarańczy gorzkiej, drzewo cytrusowe, uprawiane głównie na europejskim wybrzeżu śródziemnomorskim; ze skórki niewielkich, żółtych owoców – cenny aromatyczny olejek bergamotowy. – Dodaję zatem do mojego kompendium wiedzy kolejną informację. – Bergamotowy olejek, olejek eteryczny otrzymywany ze skórki owocu bergamoty; ma świeży zapach, właściwości antyseptyczne i poprawiające nastrój; stosowany do produkcji perfum, kosmetyków (częsty składnik wód kolońskich), do aromatyzowania herbaty, w aromaterapii.
Z poszukiwań bardziej zaawansowanych wynika ponadto, że nie należy mylić bergamoty (gruszki tudzież pomarańczy) z bergamotką. Ta ostatnia to bylina ozdobna, zwana bergamotką pospolicie, ze względu na zapach podobny do tego, który uzyskuje się ze skórek pomarańczy. Jej oficjalna, i jakże przy tym piękna, nazwa to pysznogłówka szkarłatna (dwoista, Monarda didyma), ponadto zaś określa się ją jako melisę amerykańską, indiański pióropusz czy pszczeli balsam.
Jedno znaczące, kilka znaczonych, język nie nomenklatura. Wyszukiwarka jak zwykle zadziwiła mnie zdolnościami zbiorów rozmytych, ale nie odpowiedziała na najważniejsze pytanie: dlaczego we śnie tak się wystraszyłam bergamotek? („Dlaczego, dlaczego ich nie dopilnowałaś? Nie wiesz, że po Miasteczku grasują bergamotki?!”)
۞
Zrezygnuj z olejku bergamotowego, jeśli jesteś w ciąży, nie smaruj też nim małych dzieci. – wpada mi w oko ważna uwaga, gdy komputer zamyka ostatnie okno, a mara Romy znika. Ciąża, małe dzieci? Czy orientuję się we śnie, co się ze mną dzieje na jawie? Nie pamiętam. W tym momencie wiem jedynie, że muszę je ratować. Ratować, tylko kogo? Dzieci zmarłej ciotki? Czy raczej Ono, nieznane jeszcze ani z płci, ani z imienia, wszeptywane w lękliwe zaklęcia jako Koszmaria lub Bojanek?
Nie ma czasu na domniemania. Stoję nad tym rowem, ciężarna albo nie, i słyszę szelest. Szelest i tupot. Jeśli kroki świnek skrzyżowanych z kwiatami można nazwać tupotem. Bo oto podbiegają do mnie te ufne prosiątka, o pogłaskanie proszą, łaszą się jak kociaki, kulają jak motki, gromadką bez matki, a błoto im zlepia chryzantemowe płatki. Więc jednak najpierw było słowo – myślę – dopiero potem pokraczne ciałka. W tej chwili wcale nie boję się zwierzątek o minach (i kryzach) angielskich królowych, zapominam o ostrzeżeniu, chciałabym przywołać dzieci, żeby mogły pobawić się ze świnkami. Ale! Ale! Śmiech zamiera, słyszę gruchoczące nawoływanie maciory. W ciąży z bergamotki zrezygnuj, małych dzieci też nią nie smaruj.
۞
W wykładzie XI zamieszczonym we Wstępie do psychoanalizy Sigmund Freud czyni rozróżnienie między pracą marzenia sennego a pracą tłumaczącą. Pierwsze z tych zatrudnień polega na zamianie ukrytej – czyli istotnej, prawdziwej, autentycznej – treści psychicznej na to, co się we śnie bezpośrednio ujawnia w formie symboli, obrazów czy zdarzeń. Odwrotny kierunek przyjmuje praca tłumacząca, która ma na celu wydobycie ukrytej myśli spod wierzchniej warstwy treści jawnej. Tłumaczenie, czyli interpretacja, dąży do usunięcia pracy marzenia sennego. Freudowska waloryzacja jest bardzo wyraźna: marzenie senne to chorobliwe zniekształcenie, które ma zostać zniesione – uzdrowione – w wyniku zbawiennego działania psychoanalizy.
Żeby jednak uleczyć, lekarz musi najpierw poznać mechanizm schorzenia. Dlatego wykład XI w całości jest poświęcony czterem dziełom pracy marzenia sennego: zgęszczeniu, przesunięciu, przeistoczeniu myśli w obraz oraz opracowaniu wtórnemu.
Z poszukiwań bardziej zaawansowanych wynika ponadto, że nie należy mylić bergamoty (gruszki tudzież pomarańczy) z bergamotką. Ta ostatnia to bylina ozdobna, zwana bergamotką pospolicie, ze względu na zapach podobny do tego, który uzyskuje się ze skórek pomarańczy. Jej oficjalna, i jakże przy tym piękna, nazwa to pysznogłówka szkarłatna (dwoista, Monarda didyma), ponadto zaś określa się ją jako melisę amerykańską, indiański pióropusz czy pszczeli balsam.
Jedno znaczące, kilka znaczonych, język nie nomenklatura. Wyszukiwarka jak zwykle zadziwiła mnie zdolnościami zbiorów rozmytych, ale nie odpowiedziała na najważniejsze pytanie: dlaczego we śnie tak się wystraszyłam bergamotek? („Dlaczego, dlaczego ich nie dopilnowałaś? Nie wiesz, że po Miasteczku grasują bergamotki?!”)
۞
Zrezygnuj z olejku bergamotowego, jeśli jesteś w ciąży, nie smaruj też nim małych dzieci. – wpada mi w oko ważna uwaga, gdy komputer zamyka ostatnie okno, a mara Romy znika. Ciąża, małe dzieci? Czy orientuję się we śnie, co się ze mną dzieje na jawie? Nie pamiętam. W tym momencie wiem jedynie, że muszę je ratować. Ratować, tylko kogo? Dzieci zmarłej ciotki? Czy raczej Ono, nieznane jeszcze ani z płci, ani z imienia, wszeptywane w lękliwe zaklęcia jako Koszmaria lub Bojanek?
Nie ma czasu na domniemania. Stoję nad tym rowem, ciężarna albo nie, i słyszę szelest. Szelest i tupot. Jeśli kroki świnek skrzyżowanych z kwiatami można nazwać tupotem. Bo oto podbiegają do mnie te ufne prosiątka, o pogłaskanie proszą, łaszą się jak kociaki, kulają jak motki, gromadką bez matki, a błoto im zlepia chryzantemowe płatki. Więc jednak najpierw było słowo – myślę – dopiero potem pokraczne ciałka. W tej chwili wcale nie boję się zwierzątek o minach (i kryzach) angielskich królowych, zapominam o ostrzeżeniu, chciałabym przywołać dzieci, żeby mogły pobawić się ze świnkami. Ale! Ale! Śmiech zamiera, słyszę gruchoczące nawoływanie maciory. W ciąży z bergamotki zrezygnuj, małych dzieci też nią nie smaruj.
۞
W wykładzie XI zamieszczonym we Wstępie do psychoanalizy Sigmund Freud czyni rozróżnienie między pracą marzenia sennego a pracą tłumaczącą. Pierwsze z tych zatrudnień polega na zamianie ukrytej – czyli istotnej, prawdziwej, autentycznej – treści psychicznej na to, co się we śnie bezpośrednio ujawnia w formie symboli, obrazów czy zdarzeń. Odwrotny kierunek przyjmuje praca tłumacząca, która ma na celu wydobycie ukrytej myśli spod wierzchniej warstwy treści jawnej. Tłumaczenie, czyli interpretacja, dąży do usunięcia pracy marzenia sennego. Freudowska waloryzacja jest bardzo wyraźna: marzenie senne to chorobliwe zniekształcenie, które ma zostać zniesione – uzdrowione – w wyniku zbawiennego działania psychoanalizy.
Żeby jednak uleczyć, lekarz musi najpierw poznać mechanizm schorzenia. Dlatego wykład XI w całości jest poświęcony czterem dziełom pracy marzenia sennego: zgęszczeniu, przesunięciu, przeistoczeniu myśli w obraz oraz opracowaniu wtórnemu.
Głowa boli od tych wierszy
fot. Joanna Rogalanka
fot. Joanna Rogalanka
Zagniazdowniki/Gniazdowniki
Stratygrafie
Wylinki
http://pogotowiews...
http://www.rvb.ru/...
http://www.ka2.ru/
http://www.mhsgent...
http://monika.univ...
http://www.anamorp...
http://www.mcesche...
http://www.pbi.edu...
http://www.hlebnik...
www.nostalgia.pl
www.nasza-klasa.pl
http://jonimitchel...
http://www.nohavic...
http://www.cocoros...
http://www.strachy...
http://www.pidzama...
http://mitencyklop...
http://www.indiosb...
http://www.podteks...
http://www.rvb.ru/...
http://www.ka2.ru/
http://www.mhsgent...
http://monika.univ...
http://www.anamorp...
http://www.mcesche...
http://www.pbi.edu...
http://www.hlebnik...
www.nostalgia.pl
www.nasza-klasa.pl
http://jonimitchel...
http://www.nohavic...
http://www.cocoros...
http://www.strachy...
http://www.pidzama...
http://mitencyklop...
http://www.indiosb...
http://www.podteks...