Tomasz Hrynacz
Wiersze z tomu "Przedmowa do 5 smaków"
Upiory
Aby upchać, zmiąć, mruczę.
A jednak ogień pieśni powoli
oddala się. Już nic nowego nie
trzyma się tej wiązanki mowy.
Wędzidło głosu nie prowadzi,
choć język jak zawsze podległy
wierze. Co było, ubyło z nas,
skamieniało. W oddechu słów
chropawa masa, bruzdy zdań.
Przerębel potknięć i spóźnień.
Opowiedz się, gdzie leży granica
zdrady, za którą niepokalana
jest tylko mowa zwierząt.
Kto za, a kto przeciw?
Opowiedz się, błękitna duszyczko.
Przyznaję
Póki trwam
w tych nieużytkach,
patrzy na mnie ta żałoba.
Palenisko ran twoich,
kremacja miliona świateł.
Gniew dnia i wicher nocy.
Tyle się działo i nic się
nie działo. Wiem, że
prawdziwe życie zjawi się
poniewczasie.
A wiara niech dopełni resztę
Słuchaj, kiedy nie
chcesz słuchać. Patrz,
kiedy nie pragniesz blasku.
Sen wciska się jeszcze
głębiej. Taki cudny
i smakowity pejzaż!
W poczuciu niestałości
i rozklejania, czym się
zadowolić? Przekazem
niech będzie śnienie
nieustanne. Pęd do łamania
szyfrów i rebusów.
Powietrze naciera dymem,
a my wraz z nim. Ale czy
w powtórzeniach jest sens?
Listopad. Bezład
rozpełzłych liści, wieczny sen
nagrobków.
Pewnie, że się śmiej,
skoro to co trwa, nie jest
naszym udziałem.
Przegranymi będą ci,
co przyjąć chcą więcej, niż
na to zasługują.
Nowe zasiedlenie
Po pierwszym nieudanym
razie powziąć kolejny cel.
Bo to, do czego przymusza
nas świat, wyłazi na jaw
i domaga się czułości.
Ale dokąd zmierza
język? Dokąd się stacza?
Wbrew temu co mówią inni,
przyjdzie czas, kiedy docenimy drogi,
które są szlakiem w nieznane.
Z wyjątkiem tych,
co prowadzą donikąd.
Kochany, co chcesz widzieć o tych śladach?
(Kochana, pamiętasz
profil dnia, kiedy chłonąc
jego jasność, kradliśmy
z siebie ciepło?
Kochany, nie pamiętam,
ale czytając twarz
twoją, jak niegdyś, zatrzymuję się
na światłoczułych oczach)
Spadł śnieg i nie widać
żadnych śladów.
Aby upchać, zmiąć, mruczę.
A jednak ogień pieśni powoli
oddala się. Już nic nowego nie
trzyma się tej wiązanki mowy.
Wędzidło głosu nie prowadzi,
choć język jak zawsze podległy
wierze. Co było, ubyło z nas,
skamieniało. W oddechu słów
chropawa masa, bruzdy zdań.
Przerębel potknięć i spóźnień.
Opowiedz się, gdzie leży granica
zdrady, za którą niepokalana
jest tylko mowa zwierząt.
Kto za, a kto przeciw?
Opowiedz się, błękitna duszyczko.
Przyznaję
Póki trwam
w tych nieużytkach,
patrzy na mnie ta żałoba.
Palenisko ran twoich,
kremacja miliona świateł.
Gniew dnia i wicher nocy.
Tyle się działo i nic się
nie działo. Wiem, że
prawdziwe życie zjawi się
poniewczasie.
A wiara niech dopełni resztę
Słuchaj, kiedy nie
chcesz słuchać. Patrz,
kiedy nie pragniesz blasku.
Sen wciska się jeszcze
głębiej. Taki cudny
i smakowity pejzaż!
W poczuciu niestałości
i rozklejania, czym się
zadowolić? Przekazem
niech będzie śnienie
nieustanne. Pęd do łamania
szyfrów i rebusów.
Powietrze naciera dymem,
a my wraz z nim. Ale czy
w powtórzeniach jest sens?
Listopad. Bezład
rozpełzłych liści, wieczny sen
nagrobków.
Pewnie, że się śmiej,
skoro to co trwa, nie jest
naszym udziałem.
Przegranymi będą ci,
co przyjąć chcą więcej, niż
na to zasługują.
Nowe zasiedlenie
Po pierwszym nieudanym
razie powziąć kolejny cel.
Bo to, do czego przymusza
nas świat, wyłazi na jaw
i domaga się czułości.
Ale dokąd zmierza
język? Dokąd się stacza?
Wbrew temu co mówią inni,
przyjdzie czas, kiedy docenimy drogi,
które są szlakiem w nieznane.
Z wyjątkiem tych,
co prowadzą donikąd.
Kochany, co chcesz widzieć o tych śladach?
(Kochana, pamiętasz
profil dnia, kiedy chłonąc
jego jasność, kradliśmy
z siebie ciepło?
Kochany, nie pamiętam,
ale czytając twarz
twoją, jak niegdyś, zatrzymuję się
na światłoczułych oczach)
Spadł śnieg i nie widać
żadnych śladów.
♦ Upiory
Tomasz Hrynacz
fot. Lesław E. Kopecki
fot. Lesław E. Kopecki
"Zwrot o bliskość", Kraków 1997
"Partycje oraz 20 innych wierszy miłosnych", Sopot 1999
"Rebelia", Wrocław 2001
"Prędka przędza", Szczecin 2010
"Przedmowa do 5 smaków, Szczecin 2013
Najnowsze wiersze:
"Twórczość" 6/2019
"Twórczość" 6/2019