Barbara Klicka
 1  2  >>
Ciał (cz. I)
1

Siedziała naprzeciwko, owinięta kołdrą. Wczoraj byłyśmy pierwszy raz w życiu same u fryzjera i jakieś upiorne resztki loków przetrwały na jej głowie całą tą noc. Na ramionach nie miała ani jednego śladu, ani jednego zadrapania, ani jednego odcisku jego palców. Szczelniej otuliłam się swetrem. Przypomniałam sobie jak, chyba z miesiąc wcześniej znalazłyśmy w pokoju jej ojca kasetę z filmem porno. Klara trochę się bała, że ktoś nas nakryje, dlatego siedziałyśmy na zmianę z pilotem w ręce gotowe w każdej chwili pochylić się nad zeszytami od matematyki. Ale nikt nie przyszedł. Po długiej sekwencji jęków w wykonaniu dwóch panów i jednej pani zgodnie stwierdziłyśmy, że ta dwójka, która była odwrócona do siebie twarzami, wyglądała jakby byli w sobie zakochani, a ten trzeci wyraźnie im przeszkadzał. Niewyjaśniona pozostała kwestia dlaczego obaj mówili do niej per suko, ale postanowiłyśmy tego nie roztrząsać. Kiedy po powrocie z łazienki spytałam czy nie czuje, że coś dziwnego stało się z jej ciałem, obraziła się na mnie na długie piętnaście minut.
- Wiesz, ostatnie co pamiętam to ten długi, namiętny pocałunek – powiedziała podciągając kołdrę. – Kurewsko mocne były te drinki. Opowiedz, co było dalej.
- Nic nie pamiętasz.
- Nie, no przecież wiem, że coś się stało. Nie jestem głupia. No i czuję szczypanie tam, w kroku. Tylko zatarły mi się szczegóły.
- Nic nie pamiętasz.
- Musieliśmy ładnie wyglądać. On blondyn, ja blondynka. Dwie pary niebieskich oczu. No opowiedz. Ty też coś zbroiłaś? Zbroiłaś, nie?
- Wyszliśmy z knajpy. Trochę rzygałaś. Na śnieg. No i on prawie cię niósł. – Wąską uliczką. W odwrotnym kierunku. W odwrotnym kierunku. – Zaprosił cię do siebie do domu. Trochę się martwiłam. Poszłam za wami. – Nie w tą stronę. Kurwa. Nie tam. – Mieszka w takim parterowym domku.
- Chyba nas nie podglądałaś?
- Nie. Czekałam przy drzwiach. – Gumoleum w przedpokoju. Szorstka, beżowa wykładzina na podłodze koło łóżka. Jej ciuchy. Zapach rajstop, zapach skóry. Mój zapach wymieszany z zapachem podłogi i papierosów. – Pomyślałam, że później trzeba ci będzie pomóc wrócić do domu. – Te upiorne loki, które postarzyły ją o co najmniej pięć lat. Nie zaciskaj zębów, suko. Nie zaciskaj zębów, suko. – On miał na rano do pracy no to zabrałam cię i poszłyśmy. - Jej guziki, moje guziki. Guziki od bluzek, od spodni. Guziki płaszczy.
- No to jestem kobietą. – Klara zajrzała pod kołdrę jakby chciała sprawdzić czy coś się zmieniło. – To chyba była miłość od pierwszego wejrzenia. Szkoda, że nic nie pamiętam. Ale nie okłamujmy się: pierwsze razy przy świecach i kieliszku szampana zdarzają się tylko w kiepskich filmach. Kurwa, zabrudziłam prześcieradło. Nie przejmuj się, zdamy egzaminy do liceum, kogoś poznasz. Ciebie też to czeka.

2

Na przystanku autobusowym naprzeciwko Biblioteki Uniwersyteckiej podszedł do mnie mężczyzna koło pięćdziesiątki i niemal pieszczotliwym gestem wsunął mi kosmyk włosów pod czapkę.
- Zawsze cię szukałem – powiedział nieco apokaliptycznym głosem. – Nareszcie jesteś. Szkoda, że tak późno. – Odwrócił się na pięcie i poszedł w stronę Starego Miasta.
To się zdarzało ciągle. Od lat działałam jak magnes na wariatów wszelkiej maści. Odkąd przeprowadziłam się do Warszawy, która jak wiadomo jest ogólnopolskim siedliskiem świrów, zjawisko to przybrało rozmiary męczące. Zdarzali mi się wariaci liryczni, ordynarni onaniści, świry z przeszłością do opowiedzenia i tacy, którzy byli przekonani, że chcę ich zdemaskować, ocieracze, brutale, no i cała masa takich, o których nie wiadomo o co im chodzi. Na przykład ten.
- Wszystkie historie, które mogłabym opowiedzieć to historie szaleństwa i szaleńców – powiedziałam komuś niedawno.

3

Co drugą noc spędzałyśmy u mnie. Mój ojciec robił nam kanapki, lukier z jego twarzy niemal ściekał na podłogę i udawanie, że nie czuje papierosowego dymu przychodziło mu z niewielkim tylko wysiłkiem. Wszystko było na swoich miejscach: krzyżyk nad drzwiami, srebrne sztućce w szufladach, zbiorek wierszy księdza Twardowskiego w biblioteczce w salonie, Kacper, Melchior i Baltazar na drzwiach wejściowych, starte kurze, dwie panienki uczące się w swoim pokoju.
Klara włożyła rękę pod bluzkę. Miała piersi jak sadzone jajka.
- Może jestem w ciąży. Ty nie wiesz przypadkiem czy on użył gumek?
- Nie wiem. No skąd mam wiedzieć. – Rzęsy sklejone spermą. Ból i ani kropelki krwi. Jakby nie było krwi w środku. Jakby w środku było pusto.
- Dziecko jednej nocy. Ale by było.
Niech będzie chłopiec z fioletowymi oczami. Niech sprawi ciężkie piersi, strach nawet w dole brzucha. Niech będzie chłopiec z fioletowymi oczami. Niebieski wymieszany z tym niebieskim da fiolet. Chyba, że nie. Księża ubierają się na fioletowo z okazji pogrzebu. Fioletowe makijaże zabijają oczy, nieważne jak byłyby wypoczęte. Więc niech będzie chłopiec z fioletowymi oczami. Opakowany w ciało
 1  2  >>
Barbara Klicka
fot. Dominika Dzikowska


projekt: Agnieszka Sitko
projekt: Piotr Zdanowicz






Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie