Jarosław M. Gruzla
 << 1   2   3   4   5   6 
Rozmowy z Castel Gandolfo
Niemca, „pracownika” ambasady. Dopadli go w takiej sytuacji, że nie mógł nic powiedzieć, bo to było na terytorium Watykanu. Kwilił potem przez tygodnie, aż zamilkł. A papieżowi nawet nie drgnęła powieka.
Chiny to osobny problem. Cała ta klika przywódców chińskich to wynaturzone, skrzywione i psychicznie poprzekręcane towarzystwo wzajemnej adoracji. Ludzie ci tylko myślą i planują jakieś zdrady i przestępstwa, które u nich są dozwolone dla takich wielce szacownych nieludzi. Papież powiedział mi, że właściwie to on wierzy w człowieka, ale dlaczego są tacy ludzie to on, jako nawet głowa Kościoła Powszechnego nawet domniemywać nie może, ale też i nie chce, i myśli sobie nieraz, że to się kiedyś skończy – tylko jak?
Kiedy opadł kurz to się okazało, że Chiny wydały na papieża wyrok, jako na wichrzyciela, który zwodzi miliony, żeby zbijać na tym potężny medialny spektakl i żeby umacniać ten chochsztaplerski sen religii, która wierzy w coś, co nawet dziecko 4-letnie może rozpoznać jako banialuki. Wydali na niego wyrok za to, że Polaka jest za mała na taki spektakl, a położenie Polski jest takie, że należy się jej zawsze tylko klęska, bo zagradza zawsze drogę większym i silniejszym od siebie. Powinno to państwo nigdy nie istnieć i każdy Polak powinien się kajać przed silniejszym od siebie, który powinien mu pokazać, gdzie jego miejsce – na śmietniku historii. I wówczas skojarzono te wywody z historią tego narodu i okazało się, że Jan Paweł II nie jest jedynym przedstawicielem narodu morderców i kryminalistów, jakiego trzeba zlinczować. Lech Wałęsa był dla nich uosobieniem społecznego wyrzutka, który stracił rozeznanie i próbuje robić, coś wbrew sobie.
Całe to zamieszanie wokół śledztwa było tylko zasłoną dymną, bo zbierały się kolejne chmury – tym razem nad Polską. W czasie, kiedy Solidarność w Polsce raczkowała, Chiny słały pamflety przeciwko przywódcom i doradcom Solidarności, a ZSRR próbowała wymyślić sposób na zmianę scenariusza dziejowego. Wypadki potoczyły się, jak się potoczyły.
Kiedy nie było śladu po sprawie zamachu, a ludzie na co dzień nie zauważali tego, jak jest mu ciężej żyć po tym wszystkim, na światło dzienne Watykanu wypłynął list, który był czymś jakby z przeszłości, tylko zmienionym. Było to coś, co go poraziło. Na podstawie dawnej znajomości, ukuto nowe znaczenia i sfabrykowano dowody, jakoby papież miał nieślubne dziecko. Było to nie tylko obrzydliwe, ale też tak marne, że tylko było żal tych ludzi, a to byli Polacy. Późniejszy prezydent Polski. (3 maja 1996 roku)
 << 1   2   3   4   5   6 
Jarosław M. Gruzla
fot.


Wersety o Nieograniczoności, Kraków 2010
Smak teraz, Elbląg 2003
Kolej transsyberyjska, Świdnica 1998






Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie