Krzysztof Bąk
inne polecenia
nie o tej porze i nie w spokojnym miejscu,
przebijając się przez ścianę jak drżenie firanki,
w cudzej korespondencji wymierzonej w ciebie,
i we własnych słowach wymierzonych w innych,
niosąc jedno albo drugie przez pobliski parking,
z lekkim zadrapaniem, śladem ciężkiej walki,
nie wychodząc z domu na pierwszy znak, symptom,
i kojarząc pierwsze zwrotki pobocznych litanii,
wiedząc o rewizji, której zaniechano, żegnając się
z ojcem, żegnając się w śniegu, szukając w nocy
barki przykrytej przez falę, stojąc jedną nogą
po niewinnej stronie, albo trzymając przez chwilę
drzwi na wpół otwarte, czekając aż się zjawi,
ale bez przeprosin, wypełniając kupon
w niewłaściwy sposób, podchodząc do rzeczy
innych niż zazwyczaj, torując sobie drogę
niezłą siecią wspomnień, prosząc jednocześnie
o szybką obsługę, jakby nietutejszy akcent
decydował o tym, czy czcionka i kolor będą
odpowiednie, wodząc palcem po piśmie
przy świetle tych godzin, drugą ręką mocno
ściskając jej ramię, lub odchodząc na tor
osobnych nawyków, mierząc się z istnieniem
innych miast w jej życiu, w końcu tęskniąc
za tym, co się zdarza obcym, w pełnej
koncentracji na upływie tlenu, patrząc
w inną stronę, wiedząc co się zbliża,
można o tym przez chwilę pomyśleć
i odejść.
przebijając się przez ścianę jak drżenie firanki,
w cudzej korespondencji wymierzonej w ciebie,
i we własnych słowach wymierzonych w innych,
niosąc jedno albo drugie przez pobliski parking,
z lekkim zadrapaniem, śladem ciężkiej walki,
nie wychodząc z domu na pierwszy znak, symptom,
i kojarząc pierwsze zwrotki pobocznych litanii,
wiedząc o rewizji, której zaniechano, żegnając się
z ojcem, żegnając się w śniegu, szukając w nocy
barki przykrytej przez falę, stojąc jedną nogą
po niewinnej stronie, albo trzymając przez chwilę
drzwi na wpół otwarte, czekając aż się zjawi,
ale bez przeprosin, wypełniając kupon
w niewłaściwy sposób, podchodząc do rzeczy
innych niż zazwyczaj, torując sobie drogę
niezłą siecią wspomnień, prosząc jednocześnie
o szybką obsługę, jakby nietutejszy akcent
decydował o tym, czy czcionka i kolor będą
odpowiednie, wodząc palcem po piśmie
przy świetle tych godzin, drugą ręką mocno
ściskając jej ramię, lub odchodząc na tor
osobnych nawyków, mierząc się z istnieniem
innych miast w jej życiu, w końcu tęskniąc
za tym, co się zdarza obcym, w pełnej
koncentracji na upływie tlenu, patrząc
w inną stronę, wiedząc co się zbliża,
można o tym przez chwilę pomyśleć
i odejść.
♦ grochów
♦ Sterling
♦ Reżim