Ewa Glińska
Tkaczka
Dwie warstwy na krawędzi wzoru
przeszłość i teraźniejszość.
Pustyj, połnyj, połnyj, pustyj
szepcze babcia Sania.
Babcia Sania postradała zmysły
w zeszłym roku.
Na wspomnienie babci Sani
sama odchodzę od zmysłów, albo
zmysły odchodzą ode mnie
(nie ważne w jakiej kolejności).
Powietrze wokół gęstnieje
i wchodzi w usta jak szmatka, którą
chciałoby się podpalić i usłyszeć huk.
Przy całym tym rozgardiaszu
trzeba wstawać i chodzić
po krawężniku z rękoma w kształcie T,
trzeba łapać równowagę i pion,
trzeba do góry, bo jak nie to w dół,
a w dół to strach, więc na łapu capu
łapie się kolejny oddech ignorując
kłucie w płucach.
Moje dni i noce (policzone?) są jak awers i rewers:
chciałoby się do przodu, jednak
ciągnie w tył
a za plecami babcia Sania
i jej pustyj, połnyj, połnyj, pustyj.
przeszłość i teraźniejszość.
Pustyj, połnyj, połnyj, pustyj
szepcze babcia Sania.
Babcia Sania postradała zmysły
w zeszłym roku.
Na wspomnienie babci Sani
sama odchodzę od zmysłów, albo
zmysły odchodzą ode mnie
(nie ważne w jakiej kolejności).
Powietrze wokół gęstnieje
i wchodzi w usta jak szmatka, którą
chciałoby się podpalić i usłyszeć huk.
Przy całym tym rozgardiaszu
trzeba wstawać i chodzić
po krawężniku z rękoma w kształcie T,
trzeba łapać równowagę i pion,
trzeba do góry, bo jak nie to w dół,
a w dół to strach, więc na łapu capu
łapie się kolejny oddech ignorując
kłucie w płucach.
Moje dni i noce (policzone?) są jak awers i rewers:
chciałoby się do przodu, jednak
ciągnie w tył
a za plecami babcia Sania
i jej pustyj, połnyj, połnyj, pustyj.
♦ Spleen
♦ Piętno
♦ Obcy
♦ Płeć
♦ Oko
♦ Zima