Elżbieta Lipińska
Jakub Winiarski - DYSKRECJA SZTUKI I SZTUKA DYSKRECJI* (Elżbieta Lipińska, „Pożegnanie z czerwienią”)
Szukając sposobu takiego odczytania i zaprezentowania książki Elżbiety Lipińskiej „Pożegnanie z czerwienią”, by stało się dla każdego tak jak dla mnie od pierwszej lektury jasne, że jest to zbiór nie tylko dojrzały i ważny, pełen wierszy mądrych, klasycznie i klasycystycznie dopracowanych, a wcale przy tym niepozbawionych lekkości czy humoru, znalazłem, wydaje mi się, to, co wyróżnia te wiersze i tę książkę: to piękna sztuka dyskrecji, będąca w przypadku wierszy Lipińskiej także autentycznym przykładem wielkiej dyskrecji sztuki. Już symboliści pod wodzą Mallarme’go twierdzili, że wiersz nie powinien mówić wprost, lecz sugerować jedynie, ale dopiero przy kwestiach naprawdę istotnych ta technika nie mówienia bezpośrednio na temat, lecz jak gdyby podpowiadania go tylko, ukazuje całą swoją wielkość. A także trudność, bo to trudna sztuka. Elżbieta Lipińska ma tę sztukę opanowaną niemal do perfekcji. (Słówko „niemal” jest tu jedynie bezpiecznikiem; w duchu sądzę, że mogłoby go w tym zdaniu nie być). Elżbieta Lipińska potrafi nie tylko precyzyjnie, a nawet kunsztownie składać wersy, strofy, układać słowo po słowie wiersze krótsze lub dłuższe, ona potrafi na przykład napisać przejmujący do rdzenia liryk o Zagładzie, który pozornie wygląda na wcale wesołą opowieść. Taka jest Elżbiety Lipińskiej „Sztuka magika”, wiersz tylko pozornie prościutki: „z tą biedną krótszą nóżką / był z siebie taki dumny, / gdy udał mu się skok / wołał: patrz, sztuka magika! // a potem trzeba było / zamieszkać w miedzianym kotle / hej, udajemy pranie! / chowaj się! sztuka magika // a teraz – mówiła mama – / bawimy się w chowanego / z tamtym sąsiadem z przeciwka / nie znajdzie nas: sztuka magika // a gdy ich wyprowadzali / mówiła: nie bój się, synku, / to wcale nie będzie bolało. / zniknęli // sztuka magika.” Umie też Lipińska w sposób równie dyskretny pisać o śmierci i lęku przed nią; mówi o tym jej wiersz „Do morza”, zamykający tomik: „Tego głodu nie można zaspokoić. / Panuje nad wszystkim, / trawi cię jak kwas. / Apetyt nie maleje, / a pożywienia coraz mniej. / Wciąż próbujesz nowego. Smakuje na krótko, / ssanie w żołądku podchodzi do gardła. // Strach – przez lata w odwrocie – / przyczaił się tylko. Dłubał pracowicie. / Teraz sączy się z każdej szczeliny. / Strumyki łączą się, potężnieją. // Tej rzeki nie da się ujarzmić. / Można tylko biernie obserwować / drogę do morza.” I właściwie na każdy temat, czy to miłości rodzicielskiej, czy erotyki, czy pragnień mniej lub bardziej oczywistych jest w tym zbiorze odpowiedź liryczna, jest wiersz, który można godzinami obracać na języku, smakować, kontemplować i analizować. W poetyce Lipińskiej słychać przy tym – i bardzo to dobrze – w każdym z utworów (ja słyszę) najlepsze wzorce powojennej poezji polskiej: Miłosza, Herberta, Różewicza. O dziwo, najmniej znajdzie się tutaj Szymborskiej czy Hartwig, co sprawia, że Lipińska może ze swoimi wierszami, jak myślę, stanąć obok tych świetnych autorek – jeżeli nie w jednym rzędzie, to i tak bardzo, naprawdę bardzo blisko. Elżbieta Lipińska jest – powtarzam – dostatecznie sprawna technicznie, ma własny, osobny świat, nie gubi się, nie podaje ani jednego niewłaściwego wersu – a jej książka nie jest banalna, ta książka jest zdecydowanie ponad poziomem i tak przecież wysokiej średniej krajowej. Ta poetka, gdyby jej o tym powiedzieć, raczej tego nie przyzna, będzie wolała powiedzieć może o sobie niczym w wierszu „Osobność”, że po prostu: „nie daję się rozdziobać krukom wronom / lubię uśmiechy bez kotów / na wpół ukryte psy / wciąż jestem obca wciąż bardziej obca tu // ja wasza quirky-alone.” Na szczęście „quirky-alone” to tylko część jej persony lirycznej – są jeszcze inne, nie mniej ciekawe, intrygujące, głębokie. I myślę, że osobny tekst można by napisać na temat sztuki dystansu w wierszach Elżbiety Lipińskiej. Albowiem sztuka dyskrecji wiąże się też z dystansem. A ten, jak pisała Simone Weil, jest duszą piękna. Którego w „Pożegnaniu z czerwienią” nie brak. Stąd pomysł.
Okładka książki O obrotach
fot. T. Fronckiewicz
fot. T. Fronckiewicz
Kamienie
Moje wiersze znajdziecie tu:
Dać świadectwo - Śródmiejski Ośrodek Kultury, Kraków 2007
Malowanie słowem - SAPiK Szczecinek 2007
Smocze jajo - Limeryki o Krakowie - Kraków 2007, Limeryki chopinowskie, Europejska Fundacja Kultury Miejskiej, Warszawa 2010.
Można zobaczyć także moje wiersze w "Portrecie" nr 28 oraz Zeszytach Poetyckich.
W Odrze" (nr 12/2009) notka Mieczysława Orskiego o książce "Maj to łagodny miesiąc".
W marcowej "Odrze" (2010) kilka moich wierszy.
W Off_press tłumaczenie na angielski "Sztuki magika" i innych wierszy.
Trzy moje opowiadania w "Korespondencji z ojcem" 17/2010.
I kolejne trzy wiersze w 8 arkuszu wrześniowej "Odry" 2010.
Zapraszam do czytania wierszy moich i wielu innych w Antologii Off_press i ZP :-)
W"Odrze" (nr 6/2011) notka o książce "Rejestry".
W "Odrze" 12/12 recenzja "Rejestrów" pióra Karola Maliszewskiego.
Dać świadectwo - Śródmiejski Ośrodek Kultury, Kraków 2007
Malowanie słowem - SAPiK Szczecinek 2007
Smocze jajo - Limeryki o Krakowie - Kraków 2007, Limeryki chopinowskie, Europejska Fundacja Kultury Miejskiej, Warszawa 2010.
Można zobaczyć także moje wiersze w "Portrecie" nr 28 oraz Zeszytach Poetyckich.
W Odrze" (nr 12/2009) notka Mieczysława Orskiego o książce "Maj to łagodny miesiąc".
W marcowej "Odrze" (2010) kilka moich wierszy.
W Off_press tłumaczenie na angielski "Sztuki magika" i innych wierszy.
Trzy moje opowiadania w "Korespondencji z ojcem" 17/2010.
I kolejne trzy wiersze w 8 arkuszu wrześniowej "Odry" 2010.
Zapraszam do czytania wierszy moich i wielu innych w Antologii Off_press i ZP :-)
W"Odrze" (nr 6/2011) notka o książce "Rejestry".
W "Odrze" 12/12 recenzja "Rejestrów" pióra Karola Maliszewskiego.