Błażej Dzikowski
Helena Zaworska - Koszmary młodości
Dwudziestosześcioletni Błażej Dzikowski zadebiutował powieścią zatytułowaną "Pies". Czyta się ją z ciekawością, zgrozą i zdumieniem. Autor odważnie rzucił się na ostatnie, coraz bardziej wątpliwe wartości, drwiąc z nich bezczelnie, inteligentnie, okrutnie, a zarazem rozpaczliwie. Posiada niebanalne, wyrafinowane zdolności literackie, więc uczynił to w sposób artystycznie prawie doskonały, z dużą pomysłowością kompozycyjną, stylistyczną, realistyczną i wizyjną zarazem. Razi tu i męczy jedno: młodzieńcze rozbuchanie, które pragnie zmieścić jak najwięcej, wyrazić jak najbardziej szokująco, zadziwić krańcowym buntem, połączonym z chorobliwą niemocą. Dzikowski napisał swą pierwszą książkę tak, jakby miała być zarazem ostatnią, jakby uważał, że musi zmieścić wszystko, czego doświadczać dziś może myślący, wrażliwy chłopak, daremnie szukający sensu życia w absurdalnym świecie. Młodość nie jest tu wcale modną, kultową wartością - jest koszmarnym wysiłkiem, ciągłym poszukiwaniem, bezradnością, cierpieniem.
Dlatego taki właśnie tytuł: "Pies". Szczeka i wyje "tysiąc ludzi-psów", zarówno tych, którzy pozostają wciąż duchowo bezdomni, włóczący się po najdzikszych stronach życia, zagubieni i bezpańscy ("będą szukali wciąż nowych panów i na tym strawią życie), jak i ci, którzy okażą się powolni i znajdą z ulgą pana, który weźmie ich za kark.
W powieści Dzikowskiego mamy kilku narratorów, przemiennie demonstrujących swoje bunty, depresje, poszukiwania. Zderzenie przeciwieństw jest tu wyraźną i mocną konstrukcją, przy pozornym chaosie. Hubert, wyrafinowany intelektualista i koneser sztuk, żyjący (a raczej powoli umierający na niszczącą go chorobę) w mitycznym, białym dworze (popadającym zresztą w całkowitą ruinę) - reprezentuje wraz ze swą tajemniczą dziewczyną odchodzący chyba na zawsze styl życia. Ksiądz, przerażony zarówno swymi prostackimi parafianami, jak i milczącym, obojętnym Bogiem, miota się wciąż od wiary do zwątpienia. Jego rozmowa z Panem (która to już w naszej literaturze?) kończy się rozpaczliwy krzykiem: "- Bóg - zawołał - Bóg! Spójrz na mnie, kiedy jestem ledwo - kurwa - żywy!". Jak on swoich bezwolnych, "brudnych kretynów" ma przemienić w anioły? Nie da rady!
Główny bohater powieści, Robert - człowiek udręczony koszmarami młodości, trudem dojrzewania, nieustannym poszukiwaniem sensu, marzeniami o sile woli i ducha, decyduje się na desperackie próby. Jedną z nich jest decyzja wyjechania na biedną, zabitą deskami wieś, aby uciec od bezwartościowego cywilizowanego świata do prymitywnych ludzi: "... wydawało mi się, że ci, którzy żyją w prosty sposób, znają receptę na dobre życie... Chciałem znaleźć jakiś cel, myślałem, że tu, wśród przyrody...." Zamieszkuje więc w wiejskiej chałupie, ale nie znajduje żadnego porozumienia z gospodarzami, ani z resztą wsi. Ksiądz, który przyjechał tu razem z Robertem, ukończył katolicki uniwersytet, był wykształcony i oczytany, wierzył, że wreszcie wypowie wielką prawdę, oczyszczającą ludzkie serca. Obaj przeżyli rozpaczliwe rozczarowanie.
Dzikowski odważył się podważyć zaufanie do najtrwalszych mitów w naszym życiu i literaturze: do prawdziwie zbawiennej roli religii i do mitu wsi jako źródła najtrwalszych, najdawniejszych wartości. Nie zrobił tego brutalnie, choć wyzywająco. W jego książce nie dominuje ironia, lecz cierpienia młodości, odzieranej ze złudzeń. Ostanie słowa powieści są jednak marzeniem chłopaka - mającego się za nieudacznika, że jednak kiedyś "po raz pierwszy w życiu poczuje siłę".
Helena Zaworska
Dlatego taki właśnie tytuł: "Pies". Szczeka i wyje "tysiąc ludzi-psów", zarówno tych, którzy pozostają wciąż duchowo bezdomni, włóczący się po najdzikszych stronach życia, zagubieni i bezpańscy ("będą szukali wciąż nowych panów i na tym strawią życie), jak i ci, którzy okażą się powolni i znajdą z ulgą pana, który weźmie ich za kark.
W powieści Dzikowskiego mamy kilku narratorów, przemiennie demonstrujących swoje bunty, depresje, poszukiwania. Zderzenie przeciwieństw jest tu wyraźną i mocną konstrukcją, przy pozornym chaosie. Hubert, wyrafinowany intelektualista i koneser sztuk, żyjący (a raczej powoli umierający na niszczącą go chorobę) w mitycznym, białym dworze (popadającym zresztą w całkowitą ruinę) - reprezentuje wraz ze swą tajemniczą dziewczyną odchodzący chyba na zawsze styl życia. Ksiądz, przerażony zarówno swymi prostackimi parafianami, jak i milczącym, obojętnym Bogiem, miota się wciąż od wiary do zwątpienia. Jego rozmowa z Panem (która to już w naszej literaturze?) kończy się rozpaczliwy krzykiem: "- Bóg - zawołał - Bóg! Spójrz na mnie, kiedy jestem ledwo - kurwa - żywy!". Jak on swoich bezwolnych, "brudnych kretynów" ma przemienić w anioły? Nie da rady!
Główny bohater powieści, Robert - człowiek udręczony koszmarami młodości, trudem dojrzewania, nieustannym poszukiwaniem sensu, marzeniami o sile woli i ducha, decyduje się na desperackie próby. Jedną z nich jest decyzja wyjechania na biedną, zabitą deskami wieś, aby uciec od bezwartościowego cywilizowanego świata do prymitywnych ludzi: "... wydawało mi się, że ci, którzy żyją w prosty sposób, znają receptę na dobre życie... Chciałem znaleźć jakiś cel, myślałem, że tu, wśród przyrody...." Zamieszkuje więc w wiejskiej chałupie, ale nie znajduje żadnego porozumienia z gospodarzami, ani z resztą wsi. Ksiądz, który przyjechał tu razem z Robertem, ukończył katolicki uniwersytet, był wykształcony i oczytany, wierzył, że wreszcie wypowie wielką prawdę, oczyszczającą ludzkie serca. Obaj przeżyli rozpaczliwe rozczarowanie.
Dzikowski odważył się podważyć zaufanie do najtrwalszych mitów w naszym życiu i literaturze: do prawdziwie zbawiennej roli religii i do mitu wsi jako źródła najtrwalszych, najdawniejszych wartości. Nie zrobił tego brutalnie, choć wyzywająco. W jego książce nie dominuje ironia, lecz cierpienia młodości, odzieranej ze złudzeń. Ostanie słowa powieści są jednak marzeniem chłopaka - mającego się za nieudacznika, że jednak kiedyś "po raz pierwszy w życiu poczuje siłę".
Helena Zaworska
Błażej Dzikowski udał się na balkon
fot. Dominika Dzikowska
fot. Dominika Dzikowska
"Pies", Zielona Sowa 2002
Brokat w oku (PWRSA, 2007)
Wszystkie zwierzęta na poboczu autostrady (Zielona Sowa, 2007)
Krakowskie Targi Książki:
'Wszystkie zwierzęta na poboczu autostrady' będę podpisywał w sobotę, 27 października, od 16:00 do 17:00. Stoisko Wydawnictwa Zielona Sowa (A5)
'Brokat w oku' będę podpisywał w niedzielę, 28 października, od 13:00 do 15:00. Stoisko Przedsiębiorstwa Wydawniczego Rzeczpospolita SA (C14)
Wszystkie te niezwykłe wydarzenia będą miały miejsce na ulicy Centralnej 41a, w Krakowie oczywiście.
'Wszystkie zwierzęta na poboczu autostrady' będę podpisywał w sobotę, 27 października, od 16:00 do 17:00. Stoisko Wydawnictwa Zielona Sowa (A5)
'Brokat w oku' będę podpisywał w niedzielę, 28 października, od 13:00 do 15:00. Stoisko Przedsiębiorstwa Wydawniczego Rzeczpospolita SA (C14)
Wszystkie te niezwykłe wydarzenia będą miały miejsce na ulicy Centralnej 41a, w Krakowie oczywiście.