Waldemar Jocher
Roman Honet o Reszcie tamtego ciała w Projekcie Biura Literackiego poeci na nowy wiek - rocznik 2009
W opublikowanym przez Instytut Mikołowski debiucie Waldemara Jochera zwyczajne znaki i pojęcia zostają zaopatrzone w złośliwe właściwości. Często zdeformowane, zyskują autonomię i - występując zawsze w znacznym nagromadzeniu - stają się elementem osaczającym, utrudniającym orientację, a także ograniczającym możliwość porozumienia na elementarnym poziomie. "nieświadomość jest gęsta i wypełnia ubiory. / mniej więcej tak tuszuje się równowagę, z trudem utrzymując / dłonie na końcach języka. swoim ciepłym spojrzeniem schodzi // i urywając dźwięki zwiastuje: a to koniec świata, a to nowe ścieżki" - zapisuje Jocher. W wersie rozpoczynającym ten sam wiersz, pierwszy w tomie, zapowiadał: "kiedyś wszystko stanie się wymowne. w naszym języku / pojawi się ręka". Czy to znaczy, że teraz nie jest jeszcze wymowne? A może - klarowne? Waldemar Jocher sprawia wrażenie, jakby - pogrążony w swoim skomplikowanym języku, opisującym chaos i generującym chaos - domagał się konkretu, pewnego - może nawet ideowego - rozświetlenia. Może dlatego czasem występuje w roli zbiorowego "my" i wtedy udaje się mu ów chaos jakoś zbilansować, wtedy pojawia się możliwość "wystukania rytmu wzajemnych uzależnień", lecz jego inklinacje do dekonstrukcji wydają się zdecydowanie wyraźniejsze i w rezultacie ten nieporządek, przedstawiony za pomocą imponująco zasobnego języka, nie doskwiera, ale stanowi jego właściwy żywioł.
Popatrzmy: "tutaj musi / pojawić się wzmianka o dramatycznych próbach weryfikowalności / liter, ciała i wysiłków. kiedyś przemówimy, nie zostawiając śladów" - zapisał Jocher i od razu można przywołać mowę rozumianą jako obciążenie, utrwalony w literaturze motyw niewdzięcznego narzędzia, ale równocześnie nie sposób powstrzymać się od stwierdzenia, że Jocherowi ta niewygoda odpowiada, że upaja się nią, czasem z wdziękiem, zawsze - z premedytacją. "skrupulatnie, rozstawiam znaki. / żeby cokolwiek pozostawić oglądam się i umykam obojętności" - zakładam, że nie ma tu ironii, przeciwnie: dekonstrukcja dekonstrukcją, niemożność niemożnością, ale pomniczek by się przydał i nie piszę tego złośliwie: powszechnie znany cytat "nie ma nic poza tekstem" można - również poważnie - zaopatrzyć w komentarz "dopóki nie wyjdzie z niego autor". Artysta.
"mimochodem odwracamy głowy, pod wiatr - / można by go połknąć od razu, by już nigdy niczego nie chłonąć" - podoba mi się w liryce Jochera to sygnalizowane już na początku rozdarcie: między wszystkożernym żywiołem mowy, bezustannie fluktuującym, a pragnieniem osiągnięcia jakiegoś efektywnego stanu stabilności. Intrygujące: za jaką cenę? Mógłbym podpowiedzieć: martwe nie chłonie. "budujemy mosty z drgań" - zapisuje Jocher - "pasma z brzmień zalewają wszechmocną powściągliwość" - i w ten sposób podsyca ogień pod kotłem swoich zróżnicowanych dykcji, a z drugiej strony regularnie powtarza się w jego liryce motyw ręki/dłoni, jako elementu w pierwszym skojarzeniu nasuwającym na myśl pewność, zaufanie, oparcie. Zatem: co ma być? Pomniczek trwalszy czy sam żywioł mowy, "odpadanie skorup" czy "nowe garście / ziemi na zwyczajnych dłoniach"? Przyznam, że nie mam pojęcia. A co na to sam Jocher? Hmm "to / się nawzajem gryzie: umowne duchy i plan na życie".
Popatrzmy: "tutaj musi / pojawić się wzmianka o dramatycznych próbach weryfikowalności / liter, ciała i wysiłków. kiedyś przemówimy, nie zostawiając śladów" - zapisał Jocher i od razu można przywołać mowę rozumianą jako obciążenie, utrwalony w literaturze motyw niewdzięcznego narzędzia, ale równocześnie nie sposób powstrzymać się od stwierdzenia, że Jocherowi ta niewygoda odpowiada, że upaja się nią, czasem z wdziękiem, zawsze - z premedytacją. "skrupulatnie, rozstawiam znaki. / żeby cokolwiek pozostawić oglądam się i umykam obojętności" - zakładam, że nie ma tu ironii, przeciwnie: dekonstrukcja dekonstrukcją, niemożność niemożnością, ale pomniczek by się przydał i nie piszę tego złośliwie: powszechnie znany cytat "nie ma nic poza tekstem" można - również poważnie - zaopatrzyć w komentarz "dopóki nie wyjdzie z niego autor". Artysta.
"mimochodem odwracamy głowy, pod wiatr - / można by go połknąć od razu, by już nigdy niczego nie chłonąć" - podoba mi się w liryce Jochera to sygnalizowane już na początku rozdarcie: między wszystkożernym żywiołem mowy, bezustannie fluktuującym, a pragnieniem osiągnięcia jakiegoś efektywnego stanu stabilności. Intrygujące: za jaką cenę? Mógłbym podpowiedzieć: martwe nie chłonie. "budujemy mosty z drgań" - zapisuje Jocher - "pasma z brzmień zalewają wszechmocną powściągliwość" - i w ten sposób podsyca ogień pod kotłem swoich zróżnicowanych dykcji, a z drugiej strony regularnie powtarza się w jego liryce motyw ręki/dłoni, jako elementu w pierwszym skojarzeniu nasuwającym na myśl pewność, zaufanie, oparcie. Zatem: co ma być? Pomniczek trwalszy czy sam żywioł mowy, "odpadanie skorup" czy "nowe garście / ziemi na zwyczajnych dłoniach"? Przyznam, że nie mam pojęcia. A co na to sam Jocher? Hmm "to / się nawzajem gryzie: umowne duchy i plan na życie".
wręczenie Nagrody im. Kazimiery Iłłakowiczówny za poetycki debiut 2009 r. dla tomu "reszta tamtego ciała"
fot. B. Zator
fot. B. Zator
Instytyt Mikołowski 2009
Tu tomik do nabycia
http://www.dobraksiazka.net/reszta-tamtego-ciala-p-144599.html
http://www.dobraksiazka.net/reszta-tamtego-ciala-p-144599.html