Roman Kaźmierski
Werner Aspenström: 3 wiersze ( tłum. z jęz. szwedzkiego)
Deszcz pada zawsze
Deszcz pada zawsze.
Czasem ulewa. Czasem mżawka,
ledwo widoczna.
Domownicy i bezdomni otrząsają się
jak mokre terriery.
Albo dyskretnie, żeby nikt nie zauważył,
że płakaliśmy.
Ale deszcz pada zawsze.
Jak wysoko podniósł się w tobie wskaźnik płaczu ?
Do pępka ? Do piersi ? Do gardła ?
Nie musisz się rozbierać i pokazywać.
Czytamy to nawzajem w swoich oczach
jak na zegarach kontrolnych.
Jeśli już koniecznie mówić, to najlepiej:
Kochanie,
do jutra wyschną twoje rękawiczki.
Inaczej u wiewiórek
Przytłumione głosy u sąsiadów z prawej.
U sąsiada z lewej zupełnie cicho.
Ledwo słyszalne rozmowy u tych na dole.
A ty dlaczego milczysz ?
W domu po drugiej stronie ulicy
trajkoczą jak przekupki,
wrzeszczą jak zranione cyklopy.
U ateńczyków było inaczej.
Inaczej jest u wiewiórek.
Nie zadając tych dwu pytań:
"Kim mieliśmy być ?", "Dokąd nas poniosło ?"
przelatują w ciepłych futrach między drzewami.
Słowa bez pieśni
W łódkach nie wiekszych niż strączki grochu
przekraczali granice znanego świata,
najczęściej śpiewając.
Na koniach nie większych niż psy
wspinali się na szczyty wysokie pięć tysięcy metrów
i spoglądali stamtąd w dół na ogrody,
od razu opiewając je w hymnach.
Tylko gardłami, językami i wargami
potrafili obalać pomniki i wyważać żelazne bramy.
Później naszedł czas bez pieśni, ironiczny.
Na wpół zjedzone robaki wiją się w ptasich dziobach.
Roman Kaźmierski (wg obrazu Jeana Dubuffeta pt. Dhotel nuance d'abricot
fot.
fot.
wyd.wirtualne w portalu "panowie rynsztok i dno" 2006