Karol Maliszewski
Dziennik
Maj 2013
2013-05-20 15:46
Przy okazji spotkania z Olgą Tokarczuk w noworudzkiej bibliotece, wróciłem pamięcią do początków naszej znajomości, a także początków tego życia literackiego na Dolnym Śląsku, jakie znamy mniej więcej od 25 lat. I pewnie uchybię Oli, kwitując paroma zdaniami to, co czuję do niej i jej twórczości. Co wybrać z oceanu, jaki pęk dryfującej trawy? Może to... Jest rok 1989: współpracując z solidarnościowym „Niezależnym Słowem”, wymyślam konkurs literacki pod hasłem „Widok z okna”. Nagrody nietypowe: jeden z tomów „Dzieł zebranych” Platona, bodaj „Fedon”, butelka czerwonego wina, chlebak (nieodzowny rekwizyt młodego poety w drodze) i tym podobne. Już nie pamiętam, co wysłałem autorce zestawu, który nadszedł z Wałbrzycha, a co Krzyśkowi Śliwce z Ząbkowic Śląskich, zwycięzcom tego prywatnego konkursu. Konkurs w zasadzie był poetycki, ale moją uwagę zwróciły małe prozy Olgi, śmiało łamiące podziały na to, co poetyckie i prozatorskie. I taka już wtedy mi się jawiła – wiecznie na granicy między czymś powszechnie przyjętym, a tym nieodkrytym i niepewnym. Dziewczynka wydeptująca własną ścieżkę, ciepłe i czułe ufo zesłane nam na pociechę i otwarcie oczu na to, czego widzieć się nie chce, bo tak łatwiej, wygodniej, bezpieczniej. W nadesłanych na konkurs pracach dominowały mniej lub bardziej oryginalne metaforyzacje tego, co za oknem i w świadomości patrzącego. A tylko ona na moment stała się oknem, zreorganizowała pojęcie podmiotu, i opisała to, co okno może czuć i myśleć o odbijającym się w nim potoku rzeczy i ludzi. Opowiedzieć inaczej, to najczęstsze i najprostsze przesłanie towarzyszące nowemu pisarzowi. Ale dopiero ona uzmysłowiła mi to z mocą i świeżością. Tak dla mnie w małej, prowincjonalnej gazetce zaczął się przełom w literaturze.
Wracając do spotkania w bibliotece, trzeba podkreślić niezwykłość sytuacji. Ola nie pojawiła się tym razem z okazji omawiania nowej powieści czy zbioru opowiadań. Przed nami wystąpiła Tokarczuk publicystka, autorka artykułów rozsiewanych przez lata po różnych czasopismach, a teraz wreszcie zebranych przez redaktorów „Krytyki Politycznej”, warszawskiego kwartalnika, w książce zatytułowanej „Moment niedźwiedzia”. Trudno krytykować kogoś za rodzaj fikcji literackiej, natomiast łatwo się dobrać do skóry za wprost w artykułach wyłożone poglądy społeczne. A te mogły zaskoczyć i zbulwersować noworudzian. Szczególnie tych, dla których nie ma normalnego życia poza kilkoma podstawowymi stereotypami. A tu dostajemy do przemyślenia potężną dawkę odświeżających bodźców intelektualnych na temat płci, rodziny, religii, ekonomii, rozmnażania się, ewolucji, śmierci. Wraz z sugestią oporu przeciwko „matriksowi schematu”, nie wypuszczającego nas ze swych łap ani na chwilę. Tytułowy szkic ukazuje kilkuletnią Olę wysłaną przez rodziców na zakupy. Wróciła z nich z informacją, że widziała niedźwiedzia. Stał w kolejce do kiosku. Nikt w to nie uwierzył. Zakrzyczano ją, powołując się na kategorię prawdy. Zakończenie eseju godne przytoczenia: „Bez żalu rezygnuję z tego fascynującego, baśniowego obrazu mojego niedźwiedzia. W końcu dla takich doświadczeń istnieje literatura – dziwne i pełne mocy miejsce pomiędzy wieloma indywidualnymi prawdami”.
Na spotkaniu ze sławną pisarką siedział w samym końcu sali zupełnie nieznany mi człowiek, szary jak jego twarz i ubranie. Kilkakrotnie chciał zabrać głos, lecz zabrakło mu odwagi. Po spotkaniu podszedł do mnie i już otwierał usta, jednak nas rozdzielono. Po kilku dniach zobaczyłem go przypadkiem pośród kartonowych pudeł i mnóstwa tobołków. Skulony siedział na ławce pod blokiem. Obok błyskał policyjny kogut. Eksmisja. Widziałem sąsiada, który starał się go pocieszyć. Mnie nie stać było na żadną reakcję. Wyobraziłem sobie tylko, jak trafiam ze swoimi manelami pod most. A tu zima za pasem. I nie wiadomo, co dalej.
Ola wiedziałaby, co robić, jak pomóc. Ale tym razem nie było jej między nami.
Karol Maliszewski
fot. Milena Maliszewska
fot. Milena Maliszewska
Powieść "Manekiny" odrzucona przez Wydawnictwo Literackie zainteresowała Wydawnictwo Prószyński Media. Ukazała się 9 lutego 2012.
Tomik "Ody odbite" znalazł wydawcę: Tajne Komplety, Wrocław,
marzec 2012 r.
Nowa proza wędrując po świecie, wreszcie znalazła przytulisko: "Przemyśl-Szczecin", Tajne Komplety, Wrocław, końcówka 2013
Tomik "Ody odbite" znalazł wydawcę: Tajne Komplety, Wrocław,
marzec 2012 r.
Nowa proza wędrując po świecie, wreszcie znalazła przytulisko: "Przemyśl-Szczecin", Tajne Komplety, Wrocław, końcówka 2013