Karol Maliszewski
Dziennik
Marzec 2006
2006-03-12 23:00
Ukradkowo wydzierane śmierci chwile szczęścia, ekstaza śmiertelnego ciała – oto, co mi przychodziło do głowy podczas lektury nowego zbioru wierszy Anny Tomaszewskiej. Fruwające etykietki, domysły i błyski... Jesteśmy we wnętrzu oryginalnego świata, łaskawie dopuszczeni do odbywanych tam rytuałów i cierpliwie tłumaczonych tajemnic bytu. Wielka zasługa autorki polega na poetyckim oswajaniu śmierci, na umiejętnym wytłumaczeniu sobie i czytelnikom naturalności jej występowania. Jesteśmy w środku cudzego umierania, które tak po trosze jest naszym własnym. Ból, lęk i rozpacz nadal są dotkliwe, ale już jakby zneutralizowane, tak ciepło tu nazwane, ogarnięte gestem, który je tłumaczy i usprawiedliwia.
Anna Tomaszewska napisała przejmującą książkę, stworzyła historię umierania obserwowanego dzień po dniu, opisywanego z wiersza na wiersz. Tragizm pogłębia się przez jednoczesne snucie historii życia i przeżywania. Spazmatycznym ruchom śmierci odpowiadają tu zachłanne, niemal frykcyjne, ruchy życia. Ta jednoczesność dwóch wątków jest największą atrakcją tomu. Wiersze o śmierci okazują się wierszami o życiu i na odwrót. Nie wiadomo dokładnie, gdzie ciemnym nurtem przepływa jakakolwiek granica. Świadomość bohaterki-narratorki rozpływa się w byciu. Tak jak śmierć rozpływa się w życiu, a życie w śmierci. Tworzy się tym samym „małą wieczność”. Małą wieczność wiersza, małą wieczność zbioru wierszy, tej opowieści o rozkwitaniu i zamieraniu.
Bo tak naprawdę nie ma żadnej otuchy. Ani opowiadająca nam historię umierania Bliskiej, ani też bohaterka tej historii nie wierzą w ostateczne oparcie, jakieś Wielkie Łono, które przyjmie i ukoi. Pozostaje pocieszanie się nawzajem – taka ludzka solidarność wobec ostateczności, w jej obliczu. O tym mówią te wiersze. O pustce, która skłania do przekonania, że powinniśmy kochać jeszcze bardziej. Bo mamy tylko siebie. I paradoksalnie widać w tym otuchę. Mogę nawet na głos wypowiedzieć te słowa, tu będą zupełnie na miejscu: „O pocieszeniu, jakie daje poezja”. Taka poezja jak ta. Magicznie przemieniająca wodę bycia w wino opowieści, w transcendencję dostępną zmysłom, czułemu sercu i wyobraźni. Anna Tomaszewska zrobiła wszystko, co w jej mocy, żeby ocalić chociaż szczątek prawdy o umieraniu, żeby ukazać metafizykę i poezję ciała ulegającego chorobie i śmierci. Wokół „tego ciała” krąży w tych wierszach wiele zastanawiających znaczeń. Tworzy się cała mitologia. Znów paradoks. Bo to właśnie ciało ustępuje pierwsze. Jest furtką śmierci. Jednak tutaj jest jeszcze czymś ponadto. Źródłem skojarzeń, osierdziem obrazów. Jest furtką poezji.
Ważne w tych wierszach jest wyliczanie akcesoriów codzienności, ważna jest migotliwość rekwizytów. Ich tłoczenie się, budowanie sytuacji lirycznych wydaje się być jakimś magicznym rytuałem. Skrzętne odnotowywanie owych drobiazgów pokazuje kruchość, znikomość, niepewność. Człowiek gromadzi rzeczy, fakty, drobiazgi jakby na darmo. Dzieje się to wszystko po to, żeby zagłuszyć niepokój i zapełnić pustkę. Bohaterka doskonale zdaje sobie sprawę z iluzoryczności spektaklu rozgrywanego na scenie życia. Mówi o tym wprost, nazywając „sukienki, koszule, przedziały” rzeczami służącymi do „przemijania w łopocie, w kolorach”.
Zgromadzone w tomiku wiersze tworzą historię, która – jak to się mówi potocznie –
chwyta i nie puszcza. Mnie chwyciła za gardło, dotykając tego, co się skrzętnie w sobie skrywa, żeby nie popaść w depresję, nie płakać nad nieporozumieniem i złośliwym żartem, jakim jest życie. Okazało się, że można o tym opowiadać bez lęku i rozpaczy, z nutką zadziorności i heroizmu w głosie, nie popadając przy tym w patos i zadęcie. Anna Tomaszewska odnalazła ten własny ton, odpowiedni język. Tak byśmy chcieli dzisiaj rozmawiać o śmierci.
Karol Maliszewski
fot. Milena Maliszewska
fot. Milena Maliszewska
Powieść "Manekiny" odrzucona przez Wydawnictwo Literackie zainteresowała Wydawnictwo Prószyński Media. Ukazała się 9 lutego 2012.
Tomik "Ody odbite" znalazł wydawcę: Tajne Komplety, Wrocław,
marzec 2012 r.
Nowa proza wędrując po świecie, wreszcie znalazła przytulisko: "Przemyśl-Szczecin", Tajne Komplety, Wrocław, końcówka 2013
Tomik "Ody odbite" znalazł wydawcę: Tajne Komplety, Wrocław,
marzec 2012 r.
Nowa proza wędrując po świecie, wreszcie znalazła przytulisko: "Przemyśl-Szczecin", Tajne Komplety, Wrocław, końcówka 2013