Karol Maliszewski
Dziennik
Grudzień 2008
2008-12-05 16:34
(1)Pamiętam ten rok i z tego względu, że zaraz po feriach ktoś w kuratorium zaczął wymiatać stare śmieci, co zaowocowało różnymi rewolucyjnymi zmianami. Między innymi okazało się, że co najmniej od dwudziestu lat nic nie robiono w sprawie naszych narządów głosu. Smutne były te nasze narządy, sterane i jak powiedziała pani doktor „tylko patrząc w gardło, ze spokojem sumienia można was wysłać na emeryturę”. Co wtorek jeździłem po lekcjach do Wałbrzycha i ćwiczyłem. Wszyscy jeździliśmy. Ja brałem cztery osoby, żeby na pusto nie jeździć. W trzy samochody jeździliśmy. I okazało się, że nawet oddychać nie umiem, a przeponę to w ogóle mam martwą. Leżeliśmy na materacach, w dresikach a jakże, i wydzieraliśmy się na różne sposoby, a potem sapaliśmy na zmianę, wydychając z siebie złą energię. Zabawne to było, choć nazwa tych zabaw brzmiała urzędowo i groźnie „profilaktyka i rehabilitacja narządu głosu”. Podobały mi się te wyjazdy do momentu zatrzymania mnie przez policję w Jedlinie. Nic nie pomogły tłumaczenia, że na mecz się spieszę naszej reprezentacji kochanej, nic nie pomogły filuterne, wabiące spojrzenia koleżanek, koledzy wlepili punkty i mandat, ale kiedy usłyszeli, że nauczyciel, to zmniejszyli go z litości o połowę.
(2)Szum wokół samotnego człowieka. Tak jakby ktoś, społeczeństwo, instytucje, czort wie kto, bez przerwy przystawiał do jego głowy olbrzymią muszlę. Potrząsa głową, chce zerwać ten hełm, a właściwie hełmofon, w którego słuchawkach syczą głosy, mieszają się języki, nakładają się komunikaty przekonane o własnej ważności. Niekiedy taki człowiek bije głową o mur i to wydaje się absurdalne, gdyż nie widzimy uciskającej go zmory. Innym razem sięga po pióro i zniszczony zeszyt, licząc na chwilową ulgę, sądząc, że utrwali coś z własnej niezależności ledwo słyszalnej w tym nieustannym szumie. Kim jestem na chwilę, kim jestem w tych rzadkich porywach własnej prawdy? Czy w ogóle jest we mnie coś niezwiązanego z wiedzą wbijaną z góry do głowy, z wyłaniającą się z szumu matrycą zachowań, gestów, przekonań, słów? Co mam zrobić, żeby wyłamać się z tego bardziej? Z czego właściwie chcę się wyłamać?
(3)O tym szumie to my sobie nieraz z Jackiem gadamy. To on kiedyś o nim zaczął opowiadać. Radziłem mu, żeby poszedł do neurologa albo do jakiejś innej poradni związanej z głową. Tłumaczył, że to chodzi o szum w ogóle, o taki szum w przenośni, że już własnego głosu się nie słyszy, że już właściwie własnego głosu nie ma. Śmierć ludzkiego głosu. I że umiera się w hałasie, bo nawet cisza nad trumną krzyczy, jest symboliczną ciszą, a nie ciszą samą w sobie, kosmiczną. Jednak kiedyś zaczął z innej beczki, tak jakby doszedł do przekonania, że ten szum można wymanewrować, skierować na inne tory. Mówił, że wierzy w coś takiego, że to się nieraz zdarza. Może nie wszystkim ludziom, ale wybranym jednostkom. Jacek mówił: „Wierzę w istnienie czegoś poza szumem i kulturową inwigilacją, wierzę w możliwość ukrycia się w chwilowej wolności. I wiem, że jest elementarny poziom ludzkich wzruszeń, nad którym zamiera ręka władzy, a poziom ten wyznaczają bezinteresowne gesty, porywy serca i spontaniczne, ciepłe uśmiechy biorące się znikąd i niemające swojej teorii, swojego zaplecza, swojego dyskursu. Gdzieś tam można zaczerpnąć powietrza, poczuć smak życia. Po prostu życia. Bez żadnych pól, sieci, struktur, kapitałów”.
Karol Maliszewski
fot. Milena Maliszewska
fot. Milena Maliszewska
Powieść "Manekiny" odrzucona przez Wydawnictwo Literackie zainteresowała Wydawnictwo Prószyński Media. Ukazała się 9 lutego 2012.
Tomik "Ody odbite" znalazł wydawcę: Tajne Komplety, Wrocław,
marzec 2012 r.
Nowa proza wędrując po świecie, wreszcie znalazła przytulisko: "Przemyśl-Szczecin", Tajne Komplety, Wrocław, końcówka 2013
Tomik "Ody odbite" znalazł wydawcę: Tajne Komplety, Wrocław,
marzec 2012 r.
Nowa proza wędrując po świecie, wreszcie znalazła przytulisko: "Przemyśl-Szczecin", Tajne Komplety, Wrocław, końcówka 2013