Karol Maliszewski
Dziennik
Sierpień 2008
2008-08-13 17:10
W głowie mi huczało. „Zostaw ten wers” – krzyczano z prawa. „Weź go, kurwa, wywal” – z lewa. Zresztą trudno było ustalić kierunek, wszystko wirowało, nie trzymając się jakiejkolwiek symetrii. I taka galareta za chwilę miała stawić się na zajęciach, oczekując ode mnie werdyktu. I to było najgorsze. Nie można było zostać na poziomie dywagacji i impresji, koniecznie trzeba było wartościować. Miauczenie windowsów (tych uwertur otwierających program) wyniesiono z domów na ulice. Słyszę je na korytarzach. Siedzą, czekając na egzamin i walą w rozłożone klawiatury, odgradzając się płotem laptopa od innych. Ale tamci i tak zaglądają ciekawi migających obrazków.
„Zaraz panu wydrukuję” – mówi jeden, widząc, że to, co wyrecytował, nie przypadło mi do gustu. „Bo to było tylko brzmienie. A pan musi zobaczyć kombinację wersów, musi pan dotknąć wzrokiem szkieletu.” I myślę sobie, że chyba nie rozumie, co mówi. Gdyby to nawet zapisał po japońsku, w formie wielkich ideogramów na białych ścianach i tak by nikogo nie poruszyło. Nie chodzi o konstrukcję, chodzi o poruszenie, a nawet o współporuszenie. Wiersz nie jest tylko zapisem. Przede wszystkim jest wstrząsem, komunikatem wytrącającym język i jego użytkownika z utartych kolein, z banału przeżywania. Nie musisz mi tego drukować. Ja już usłyszałem, że umiesz składać wersy. A że nie poruszasz, to ja już nic na to nie poradzę. Zabieraj ten swój laptop i wracaj do domu. „Ale da mi pan zaliczenie z poezji?” Synku, dlaczego miałbym nie dać? Oczywiście, że dam. Życzę ci jednak, żebyś potrafił zaliczać, nie patrząc tak błagalnie. Żebyś w samotności dotknął się do żywego i nie potrzebował na to świadków. Istota poezji. Połóż indeks obok innych. Poczekaj na zewnątrz.
"Mamy tutaj do czynienia z metaforami” zaczęła ta blada, załzawiona, ta, której wydawało się, że jest polską Sylwią Plath, tylko na razie nieodkrytą. Wyraźnie liczyła na to, że w jakiś sposób przyczynię się do odkrycia. Na razie wygadywała bzdury. To znaczy oczywistości podawane w dość niesłychanym oświetleniu. O swoim pisaniu potrafiła mówić pięknie. Gorzej, gdy przyszło zabrać się za teksty cudze. „Mamy tutaj do czynienia z metaforami.” Zgroza. Dziwiło mnie zawsze, że można zdystansować się aż tak bardzo. Dla mnie wszystkie wiersze są w jakiś sposób moje. Wielkie usta świata mówią bez przerwy. W każdym wypowiedzianym komunikacie odnajduję cząstkę siebie. Cząstkę przechodnią, wieczną. W tym sensie jakiś ułamek wypowiedzenia i po mnie zostanie. Wszystkie metafory są we mnie. One się czynią i odczyniają we mnie. Fruwają strzępki wypalonego, wyczytanego papieru, osiadając na dnie gruba warstwą. Popielnik wzruszeń.
W wierszu Magena coś się wypaliło wcześniej. Ten wiersz ma szczególny wzlot, lecz nie w miejscu, w którym się spodziewałem. Upadek obrazu i wyznania obserwuje się na poziomie wersów „bo głosy ptasie jak wyprzedaż/ co milcząc wypełnia ciemną sień”. Mizerny towar wypełniający zatęchłą sień, skromnie wystawiony na niepozornych półeczkach, czekający na zlitowanie, na zainteresowanie ze strony chociaż jednego klienta. Nadzorująca tym wszystkim babina w kremplinie ma w sobie cały smutek świata, ale nie korci jej, by napisać wiersz. Nerwowo zaciera oczy, które stają się coraz bardziej czerwone. Nawija na palec kawałki papieru toaletowego. Okazuje się, że pełni jednocześnie funkcję dozorczyni maleńkiego, przynoszącego dochód, wucetu. Wybacz mi, Davidzie, ale dzisiaj jestem chyba ślepy, nie widzę żadnego przylegania. Gdzie pustemu lasowi bez ptaków do tej ciemnej sieni, tej pożal się boże wyprzedaży. Wiem, że cały wiersz balansuje i tańczy wokół tego kruchego nieprzylegania, bazuje na tajemniczym oddalaniu się członów porównania. Tutaj jednak przesadziłeś.(Czego pani ode mnie oczekuje? Mam komuś te wiersze podsunąć, mam załatwić druk po znajomości? Ale właściwe po co to pani? Po co się pani pcha do tego towarzystwa? To już sam wiersz nie wystarcza? Jego łaska, jego wolność, ten słodki ból towarzyszący wypowiadaniu metafor? Ta nienormalność nasza musi być koniecznie wystawiona na sprzedaż, musi cierpliwie czekać na jakąś jebaną „Gdynię”? Nie da się bez tego, siostro?)
Karol Maliszewski
fot. Milena Maliszewska
fot. Milena Maliszewska
Powieść "Manekiny" odrzucona przez Wydawnictwo Literackie zainteresowała Wydawnictwo Prószyński Media. Ukazała się 9 lutego 2012.
Tomik "Ody odbite" znalazł wydawcę: Tajne Komplety, Wrocław,
marzec 2012 r.
Nowa proza wędrując po świecie, wreszcie znalazła przytulisko: "Przemyśl-Szczecin", Tajne Komplety, Wrocław, końcówka 2013
Tomik "Ody odbite" znalazł wydawcę: Tajne Komplety, Wrocław,
marzec 2012 r.
Nowa proza wędrując po świecie, wreszcie znalazła przytulisko: "Przemyśl-Szczecin", Tajne Komplety, Wrocław, końcówka 2013