Karol Maliszewski
Dziennik
Listopad 2011
2011-11-23 12:22
Podkreślał i podkreślał. Po co on to wszystko podkreślał? Na etażerce nie było książki bez tych jego zaznaczeń, ołówkowych cieni w miejscu szczególnych napięć między znaczeniami. To jemu się wydawało, że tam jakieś napięcia są. I wyjątkowe znaczenia. Po co je zabarwiał, po co cieniował? Każdy wyczyta je sobie sam po swojemu. I to będzie piękne. Bez instrukcji obsługi. Mógł zostać nauczycielem i nauczać, skoro taką obsesję miał we krwi. Ale nie. Został buchalterem i zaczął nauczać korespondencyjnie, tworząc cale wykłady z zaznaczeń w gazetach i książkach. Potem zaczął naznaczać przestrzeń, poprawiał leżące przedmioty. Chodził za matką i bez przerwy ja poprawiał, bo wydawało mu się, że niezbyt dokładnie rozumie znaczenie pojedynczych słów i przewrotność frazeologicznych zwrotów. W każdym razie w tym domu książek nie dało się czytać normalnie. Na wszystkich odciśnięta była ojcowska ręka. Pamiętam ten jeden szczególny moment, kiedy czytałem coś, z czego usunąłem zaznaczenia. Bardzo długo, kartka po kartce, ścierałem je gumką. Potem te wytarte stronice, dotykane moimi ciepłymi palcami, wydały mi się szczególnie bliskie. Niektóre z nich prawie przeświecały, bo wycierałem jest zbyt mocno, jak to się mówi – na wylot. Potem czytanie. Tej książki chyba nigdy nie zapomnę. Bo to nie tylko to, że ją odzyskałem, że była tylko dla mnie, ale i to, że się wreszcie odciąłem. On to potem podkreślił jeszcze raz. Trzeba mu przyznać, że był dość twórczy, bo w niektórych miejscach popodkreślał jakby obok tego wcześniej podkreślonego. Po latach był jeszcze w stanie zrozumieć inaczej. Zwykły buchalter. A może właśnie niezwykły, zdolny do wzlotów, do doskonalenia się? W tym obsesyjnym księgowaniu przemyśleń i doznań było coś przerażającego. A on po prostu nie chciał zapominać tak szybko, jak wszyscy zapominają to, co przeżyli, przeczytali. To jest pisanie książki tylko dla siebie, kompletowanie znaczeń trafionych, osobistych. Może tak właśnie trzeba czytać książki? Może. Ale z tym narzucaniem innym to niedelikatność. Dlatego moim marzeniem stało się tworzenie własnego księgozbioru. Za każdy zarobiony przy złomie i butelkach grosz książka z przeceny. Przygody na froncie, wspomnienia kombatantów, pancerni i pies, a potem dzieła podróżnicze, wreszcie obyczajowe ze skomplikowaną dziewczyną w tle. Rosnący szereg grzbietów. Tylko moich. Czyste stronice, bez jednego podkreślenia. Ewentualnie ślady palców, bo niestety czytałem przy jedzeniu.
Karol Maliszewski
fot. Milena Maliszewska
fot. Milena Maliszewska
Powieść "Manekiny" odrzucona przez Wydawnictwo Literackie zainteresowała Wydawnictwo Prószyński Media. Ukazała się 9 lutego 2012.
Tomik "Ody odbite" znalazł wydawcę: Tajne Komplety, Wrocław,
marzec 2012 r.
Nowa proza wędrując po świecie, wreszcie znalazła przytulisko: "Przemyśl-Szczecin", Tajne Komplety, Wrocław, końcówka 2013
Tomik "Ody odbite" znalazł wydawcę: Tajne Komplety, Wrocław,
marzec 2012 r.
Nowa proza wędrując po świecie, wreszcie znalazła przytulisko: "Przemyśl-Szczecin", Tajne Komplety, Wrocław, końcówka 2013