Marcin Hamka³o
By³oby mi³o
Kropka. Co by by³o, gdybym tê swoj± nieledwie perwersyjn± wypowied¼ rozpocz±³ od koñca, i ka¿dym zdaniem cofa³ opowie¶æ o krok, a¿ do samiutkich narodzin eposu? Namêczy³by¶ siê tylko, drogi czytelniku, ¿eby toto odcyfrowaæ, a na koniec przekl±³ mnie w¶ciekle a przy tym nie³adnie, ¿e¶ siê takowo¿ wydymaæ pozwoli³, a nie dosta³e¶ w zamian nic. ¯e siê po skomplikowanym nad wyraz koncepcie spodziewa³e¶ g³êbi jakowej¶, a tymczasem na wstecznym biegu przygrzmoci³e¶ w ¶mietnik, banalny mieszczañski ¶mietnik, bez niespodzianek w nim. ¯e ca³e to formalne zamieszanie zmy³± jeno bezczeln± by³o, bo ci wmówiæ nachalnie chcia³em, jaki to ze mnie artysta – a tak naprawdêm kiep.

Powiedzmy tak: nie by³by¶ ze mnie, czytelniku, po takiej akcji dumny. I, zdaje siê, nic w tym dziwnego, bo nawet arty¶cie pe³n± gêb± trudno na klakê w ten sposób zas³u¿yæ. Wiêkszo¶æ recenzentów nie jest na przyk³ad dumna z Gaspara Noego, twórcy francuskiego – opowiedzianego w³a¶nie w przeciwn± stronê, w odwróconej chronologii – filmu Nieodwracalne. Otó¿ recenzenci czuj± siê przez pana re¿ysera oszukani. – Gdyby zdj±æ z tego filmu formaln± skorupkê, wszystkie te fabularne sztuczki – mówi± krytycy niemal jednym g³osem – zosta³aby banalna historyjka, przy okazji jeszcze raczej przeciêtnie zagrana, epatuj±ca przemoc± daleko wychodz±c± poza granice sadyzmu (i innych zboczeñ), taki naszpikowany brudnym seksem bezduszny majstersztyk okrucieñstwa.

I niby to wszystko prawda, ten film trudno jest po prostu znie¶æ, obejrzenie go w ca³o¶ci (szczególnie pierwszej czê¶ci) wymaga znacznego, czysto fizycznego wysi³ku. Obrzydzenie odczuwane przez widza bierze siê w tym wypadku nie ze schematów politycznej czy jakiejkolwiek innej poprawno¶ci, nie z przyzwyczajenia czy z szoku wywo³anego drastycznym z³amaniem konwencji czy naruszaniem seksualnych tabu – to obrzydzenie jest wynikiem obronnej reakcji sponiewieranego tymi piekielnymi wizjami organizmu.
Wszystko to zosta³o zrobione obrazem, w którym najmniej istotna jest wygoda widza, najmniej wa¿ne jest to, co i w jaki sposób widz chcia³by zobaczyæ. Widz jest obryzgiwany skomasowan± sieczk± przewalaj±cych siê i pulsuj±cych obrazów, ale jest dziêki temu bardzo blisko bohatera, czuje siê prawie tak samo jak on (czyli niezbyt b³ogo). Kamera lata, jakby szwenkier dosta³ biegunki (i torsji), od skoków obrazu boli nas g³owa, wsteczna narracja powoduje, ¿e bardzo d³ugo nie wiemy, o co w tym wszystkim chodzi. Nie jest przyjemnie.

To prawda – gdyby ten film opowiedzieæ w tradycyjny sposób, z „poprawnymi” zdjêciami, w naturalnej chronologii, niewiele by z niego zosta³o. Zosta³aby raczej banalna i trochê papierowa historyjka z kilkoma niez³ymi scenami (np. allenowska w klimacie dyskusja w trójk±cie podczas podró¿y metrem). Ale sêk w tym, ¿e Nieodwracalne zosta³o opowiedziane w ten a nie inny sposób, i ¿e ten sposób – mimo straszliwych k³opotów, jakie sprawia w odbiorze – nie tylko tej historii nie przeszkadza, ale nadaje jej prawdziwie traumatyczn± si³ê. W efekcie intelektualna w±t³o¶æ „przes³ania” (czas niszczy wszystko czy jako¶ tak) przestaje byæ tak istotna, tak ¿enuj±co banalna. Wa¿niejsza jest si³a obrazu i dezintegracyjna konsekwencja w inscenizacji.

Demoniczna, groteskowa konsekwencja: w tym ¶wiecie wszystko, nie tylko czas, jest odwrócone. To na opak ¶wiat: gwa³cicieli kobiet trzeba szukaæ w¶ród homoseksualistów, prostytutki to przebrani mê¿czy¼ni, macho, mszcz±c siê za gwa³t, omal sam nie zostaje zgwa³cony, brutalnego zabójstwa dokonuje najspokojniejszy w ¶wiecie intelektualista, za piêkno nale¿y siê kara, happy end jest na pocz±tku. Prawie ka¿dy element uk³adanki okazuje siê zupe³nie czym innym, ni¿ siê to drzewiej zdawa³o. Na poziomie intelektualnym w³a¶ciwie nic tu – prócz negacyjnej, czarnej prowokacji – nie ma, za to w sferze emocji robi siê bardzo grz±sko, nieprzyjemnie. Widz traci pewno¶æ siebie, pewno¶æ ¶wiata, z któr± przyszed³ do kina. Niecodzienna to w dzisiejszym filmie sytuacja.

Nieodwracalne to nie kino, które chcia³oby siê ogl±daæ. Ani s³uszne, ani sympatyczne. Ale – moim (przepraszam) zdaniem – nie da siê go ³atwo wyrzuciæ z pamiêci. Choæ by³oby mi³o.

Odra, luty 2003.
Marcin Hamka³o
fot.








Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie