Robert Król
Chorągiewki, wdowy, bękarty
Kajakami, balonem, może być też wpław.
Śnią się rzeczy. Ważne, że podróżujecie
razem ze sprzętami. Lepszy byłby tylko
rower albo łódź bez dachu, która potrafi
się zbierać, wpisywać kadłub w zakręty,
jak kopnięta szyszka i orzech bez środka.
Po to rano wstajecie. A życie kładzie cień
tuż przy łóżku, na dywanie. Zaraz potem
otwieracie okna, żeby nawigować, żeby
przesuwać wzrokiem i nakładać te cienie
na powierzchnie brył. Trzeba się uzbrajać
w odpowiednie modele, w puste kwadraty
i dokumentacje plansz z rzutami domków.
A groty strzałek wymierzone w okrągłe,
zamieszkane pokoje. Kuchnie bez mebli.
Bo posiłki z zewnątrz. Na białym papierze,
plastikiem. Na każdym piętrze wiatrołap,
który mógłby znaczyć to samo, co korytarz
przy otwartych drzwiach. Ta część obiektu
należy wyłącznie do zniszczonych materii
bez oparć i nóg. Jest zatem świat normalny
i ten, do którego przyjeżdża się w bólu,
we czwartki, we mgle. A dywan z cieniami
wjeżdża pod stół. Klucze wydają dźwięki.
Wtedy zaczynają trzaskać szafki wiszące,
stojące i bez osiek, ale bardzo symetryczne,
wpuszczone we wnęki, powstawiane w kąt.
Nic nie koliduje. Śmierć przemyca telefon,
i odbiera w progu. To znudzony Litwin.
Mówi, że w piwnicy woda zbierze plon.
Poznał kod do windy i zaraz podjedzie.
Można go zobaczyć w sklepie z antykami.
Śnią się rzeczy. Ważne, że podróżujecie
razem ze sprzętami. Lepszy byłby tylko
rower albo łódź bez dachu, która potrafi
się zbierać, wpisywać kadłub w zakręty,
jak kopnięta szyszka i orzech bez środka.
Po to rano wstajecie. A życie kładzie cień
tuż przy łóżku, na dywanie. Zaraz potem
otwieracie okna, żeby nawigować, żeby
przesuwać wzrokiem i nakładać te cienie
na powierzchnie brył. Trzeba się uzbrajać
w odpowiednie modele, w puste kwadraty
i dokumentacje plansz z rzutami domków.
A groty strzałek wymierzone w okrągłe,
zamieszkane pokoje. Kuchnie bez mebli.
Bo posiłki z zewnątrz. Na białym papierze,
plastikiem. Na każdym piętrze wiatrołap,
który mógłby znaczyć to samo, co korytarz
przy otwartych drzwiach. Ta część obiektu
należy wyłącznie do zniszczonych materii
bez oparć i nóg. Jest zatem świat normalny
i ten, do którego przyjeżdża się w bólu,
we czwartki, we mgle. A dywan z cieniami
wjeżdża pod stół. Klucze wydają dźwięki.
Wtedy zaczynają trzaskać szafki wiszące,
stojące i bez osiek, ale bardzo symetryczne,
wpuszczone we wnęki, powstawiane w kąt.
Nic nie koliduje. Śmierć przemyca telefon,
i odbiera w progu. To znudzony Litwin.
Mówi, że w piwnicy woda zbierze plon.
Poznał kod do windy i zaraz podjedzie.
Można go zobaczyć w sklepie z antykami.
♦ Dwunaste
fot. Wiktoria Dalach
fot.
fot.
Polka, Kraków 2018
O wchodzeniu w ogień, Poznań 2014
Czternastki, Poznań 2010
Lida, Tychy 2004
robertkrol.art.pl
robertkrol.art.pl/polka
robertkrol.art.pl/polka