Marek K. E. Baczewski
Tren
Pan twierdzi, że pan umarł? Pan wybaczy,
ale ja mam sprawy nie cierpiące zwłok.
Od rana tyle spraw na głowie: biznes,
przemoc i seks... A pan mi tu ze swoją
śmiercią... Daj pan spokój. Jak pan już musi,
to niech pan kopnie w swój kalendarz,
odwali swoją kitę. Ja nie ma czasu
na pana trupie fanaberie, drogi panie.
Niech pan zabiera się do parku sztywnych,
pana rozkład stoi w sprzeczności
z mym rozkładem zajęć. Pan zmarł? Pana
zmartwienie, proszę pana. Dla mnie pan jesteś
off-line. Pan stracił zdolność kredytową.
Ale wie pan? Ułożyłem dla pana wierszyk:
"Konał, konał, aż się przekonał." Ładny?
I jeszcze jeden (biały!): "Wzdychał, wzdychał,
aż zdechł." A sekretarce zabroniłem łączyć
z zaświatami.
♦ Pustość
Marek K. E. Baczewski
fot.
fot.
5 poematów; Wydawnnictwo FA-art, 2006