Arkadiusz Kremza
O S D
A tam na samiutkim wierzchołku
Przecinają się owe trzy sieczne i
Przelewają się czasy w centrum
Boskiego jak tajemnica oka. Choć
Tam się o czasie milczy. Tutaj
Tymczasem jesteśmy ograniczeni
I skończeni jak najmniejsza bryłka.
A pani geometria fika jak tresowana
Foka. Na nosie podbija ziemię.
I ślizgamy się po powierzchni.
I teraz zmienia się ten kąt patrzenia.
Tam mruga na zmianę dzień noc
Dzień noc. Ale w miejscu. I bez
Okresów. Ja wiem że to trudne. A
Pani geometria fika i karki już mamy
Rude od tej gimnastycznej lekcji.
Z ojcem. Z synem. I z duchem.
Przecinają się owe trzy sieczne i
Przelewają się czasy w centrum
Boskiego jak tajemnica oka. Choć
Tam się o czasie milczy. Tutaj
Tymczasem jesteśmy ograniczeni
I skończeni jak najmniejsza bryłka.
A pani geometria fika jak tresowana
Foka. Na nosie podbija ziemię.
I ślizgamy się po powierzchni.
I teraz zmienia się ten kąt patrzenia.
Tam mruga na zmianę dzień noc
Dzień noc. Ale w miejscu. I bez
Okresów. Ja wiem że to trudne. A
Pani geometria fika i karki już mamy
Rude od tej gimnastycznej lekcji.
Z ojcem. Z synem. I z duchem.
♦ Zarzut
♦ helios