Paweł Podlipniak
W ciemnej dolinie. O tomie poetyckim Karmageddon Pawła Podlipniaka
Anna Spólna*
W ciemnej dolinie. O tomie poetyckim Karmageddon Pawła Podlipniaka
Drugi już, po Aubade triste, tom wierszy Pawła Podlipniaka zbudowany jest z równą precyzją, co poprzedni, ale ciemność, która w nim gości, jest gęstsza i bardziej nieustępliwa. Skąd się bierze konsekwencja w budowaniu atmosfery niepokoju, której nie łagodzą nieliczne pogodne (bo nie nazwałabym ich radosnymi) wiersze z cyklu Spaleni słońcem? Decyduje o tym splot dwóch czynników: zasadnicza niechęć podmiotu do samousprawiedliwień i wyostrzona uważność wobec małych i wielkich dramatów, których łatwiej byłoby nie dostrzegać, a które domagają się jego poetyckiego głosu.
1. Przywiązany do własnej, uporządkowanej formy wiersza (podział na strofy, wyrazisty rytm, często sylabiczne wyrównanie wersów i zastępujące rymy współbrzmienia) Podlipniak łagodzi nią gwałtowność swojej frazy. Zwraca uwagę rytmiczność tych wierszy, ich formalne zdyscyplinowanie – łączne z eksperymentowaniem z gatunkami mało znanymi, jak pantum (Pan. Tuum est Regnum). A jednak kolejne zdania wydają się łączyć w poetycki strumień świadomości („napis cieknący z dysz zwrotki”, Tumoral blues), narastać w falę, która załamuje się gwałtownie w pointach. Płynny ciąg zdań przypomina logoreę na zadany temat i... wykrwawianie się, jak w świetnym, poświęconym żałobie wierszu Omer:
Zostawiam za sobą frazę jak trop na śniegu,
wypływa ze mnie, choć podciąłem dawno.
Na opowieściach o nadwrażliwości, prowadzącej do samobójczej śmierci (cykl Annopol), kronikach z pola bitwy (Tańce wojenne), scenach z życia miłosnego, w którym szczęście zmącone jest poczuciem nietrwałości (Spaleni słońcem), i paradoksalnej narracji obumarłego wewnętrznie, podtrzymującego pozory więzi ze światem bohatera (Wiktoriańska galeria pośmiertna) nadbudowuje się nadrzędny dla tomu motyw końca świata. Właściwie wielu pojedynczych światów, które giną tuż obok w każdej chwili, zwykle poza naszą świadomością, skoncentrowaną na zagłuszaniu własnego bólu.
2. Tok mowy, niosący lirykę Podlipniaka, nie uwalnia od cierpienia, przeciwnie, jest w nim coś obsesyjnego, wydaje się wynikać z przymusu dotykania słowem pogranicza wizji i sensualnych doznań, międzytekstowych skojarzeń i brutalnej prozy życia. „Pod koniec nocy nawet moje sny mają obroże” – skarży się podmiot Stu kilometrów drogi ekspresowej. Autor Karmageddonu czuje, że wiersz – konieczny, by zrozumieć los (tytułową karmę) – w swojej ułomności przypomina natrętnie ponawianą próbę zbawienia, uleczenia, obudzenia z letargu. Zwykle – daremną:
zabrakło nitki, by się przeprowadzić
z ciemności w ciemność, na krótko przed chwilą,
gdy wybuchł język, sypiąc odłamkami frazesów
o bliskości (to gorycz wyrwała zawleczkę).
(Granat i aksamit)
„Słowo nas nie zagoi, śmierć to także słowo” – pisze w wierszu L. Anneus Sylvanus. Samobójstwo patronki tomu, Anne Sexton, jest figurą klęski poezji jako domniemanego lekarstwa na cierpienie:
Nie utrzymał jej język, był nazbyt kruchym mostem,
więć nie udźwignął ciężaru pszczół złapanych w obce ule.
Kiedy stanęła na nim rankiem z dosłowiem w kieszeniach,
oszronioną szklanka i życiem zawieszonym
on the rocks, wszystko stopiło się, popiło, spadło.
(Annopol)
3. Podlipniak zwykł pisać wobec kogoś, zresztą wskazuje wprost twórców, z którymi dialoguje. Literackie (i szerzej, kulturowe) wzory mówienia stają się budulcem jego własnej propozycji, rozpiętej pomiędzy sporem z poprzednikami a modyfikującym powtórzeniem egzystencjalnego gestu, zapisanego w ich dziele. Są wśród nich Randall Jarrell, W.H. Auden, Brian Turner, T.S. Eliot… Jest wspomniana Sexton, zmagająca się z chorobą psychiczną i Peter Gabriel, zainspirowany jej liryką; Joseph Conrad i Francis Ford Coppola, zamieniający jego proroczą powieść w barwny, odurzający okrucieństwem fresk wojenny. Autor tomu próbuje określić siebie poprzez świat kultury, w którym zamieszkał. Podmiot najbardziej prywatnych wierszy tomu jest blisko tych rejonów, w których łączą się rozpacz i amok: balansujący na cienkiej granicy pomiędzy „jest” i „jeśli” (Suk), spalany ciemnym słońcem, ostrzeliwany przez czas, który „poszczekiwał krótkimi seriami” (Y. Submarine).
4. Pojawiające się w wielu wierszach książki skojarzenia religijne wskazują na jedno ze źródeł niepokoju bohatera Karmageddonu. Kiedyś Bóg był częścią dziecięcego świata, zbudowanego z naiwnej wiary, ufności i przywiązania do tradycji. Moment podważenia tej całości odtwarza wigilijny wiersz Himsa:
(…) Za oknem zima
mieszała się z postem i widziałem wyraźnie
– na brzegu każdej Marii siedział Jezus, malusieńki jak ja.
Śmiał się, czułem, że to znak.
(…)
I nawet zapach ciasta nie mógł zamaskować
pustego miejsca przy stole, okrucieństwa kolęd,
gdy powietrze drżało od biegu pasterzy.
Tymczasem erotyczna ostatnia wieczerza (Iskrzy bliżej skóry), „Dżej-Si” bliższy musicalowi Jesus Christ Superstar niż Ewangelii (Pan. Tuum est Regnum), „ciemna matka” z dwiema bliznami na policzku (Utomlonnyje sołncem II) są już tylko znakami kulturowymi, wyjętymi z kontekstu wiary. Po coś jednak odwołuje się do nich podmiot, u którego „na czubku nazwiska stoi Kain” (Gościnne pokoje). Przeżywający swój prywatny armageddon w zasięgu „cienia doliny przez którą idziemy”, choć prowadzi nie laska Dobrego Pasterza z parafrazowanego przez poetę Psalmu 23, lecz budząca lęk „smycz w pańskim ręku” (Tumoral blues).
Paweł Podlipniak, Karmageddon, Wydawca: Stowarzyszenie Salon Literacki, Warszawa 2012
* Anna Spólna – doktor nauk humanistycznych, literaturoznawca. Pracuje na Wydziale Filologiczno-Pedagogicznym Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego im. K. Pułaskiego w Radomiu, gdzie współtworzy Pracownię Literatury Współczesnej. Autorka dwóch książek: Nowe „Treny”? Polska poezja żałobna po II wojnie światowej a tradycja literacka (2008) i Na skrzyżowaniu głosów. Szkice krytycznoliterackie (2012) oraz artykułów w pracach zbiorowych. Publikowała między innymi w „Echinox Journal”, „Świecie i Słowie”, „Tekstualiach”, „Twórczości”, „Kresach”, „Akcencie”. Należy do zespołu redakcyjnego „Miesięcznika Prowincjonalnego”. Zasiada w jury Nagrody Literackiej Miasta Radomia.
W ciemnej dolinie. O tomie poetyckim Karmageddon Pawła Podlipniaka
Drugi już, po Aubade triste, tom wierszy Pawła Podlipniaka zbudowany jest z równą precyzją, co poprzedni, ale ciemność, która w nim gości, jest gęstsza i bardziej nieustępliwa. Skąd się bierze konsekwencja w budowaniu atmosfery niepokoju, której nie łagodzą nieliczne pogodne (bo nie nazwałabym ich radosnymi) wiersze z cyklu Spaleni słońcem? Decyduje o tym splot dwóch czynników: zasadnicza niechęć podmiotu do samousprawiedliwień i wyostrzona uważność wobec małych i wielkich dramatów, których łatwiej byłoby nie dostrzegać, a które domagają się jego poetyckiego głosu.
1. Przywiązany do własnej, uporządkowanej formy wiersza (podział na strofy, wyrazisty rytm, często sylabiczne wyrównanie wersów i zastępujące rymy współbrzmienia) Podlipniak łagodzi nią gwałtowność swojej frazy. Zwraca uwagę rytmiczność tych wierszy, ich formalne zdyscyplinowanie – łączne z eksperymentowaniem z gatunkami mało znanymi, jak pantum (Pan. Tuum est Regnum). A jednak kolejne zdania wydają się łączyć w poetycki strumień świadomości („napis cieknący z dysz zwrotki”, Tumoral blues), narastać w falę, która załamuje się gwałtownie w pointach. Płynny ciąg zdań przypomina logoreę na zadany temat i... wykrwawianie się, jak w świetnym, poświęconym żałobie wierszu Omer:
Zostawiam za sobą frazę jak trop na śniegu,
wypływa ze mnie, choć podciąłem dawno.
Na opowieściach o nadwrażliwości, prowadzącej do samobójczej śmierci (cykl Annopol), kronikach z pola bitwy (Tańce wojenne), scenach z życia miłosnego, w którym szczęście zmącone jest poczuciem nietrwałości (Spaleni słońcem), i paradoksalnej narracji obumarłego wewnętrznie, podtrzymującego pozory więzi ze światem bohatera (Wiktoriańska galeria pośmiertna) nadbudowuje się nadrzędny dla tomu motyw końca świata. Właściwie wielu pojedynczych światów, które giną tuż obok w każdej chwili, zwykle poza naszą świadomością, skoncentrowaną na zagłuszaniu własnego bólu.
2. Tok mowy, niosący lirykę Podlipniaka, nie uwalnia od cierpienia, przeciwnie, jest w nim coś obsesyjnego, wydaje się wynikać z przymusu dotykania słowem pogranicza wizji i sensualnych doznań, międzytekstowych skojarzeń i brutalnej prozy życia. „Pod koniec nocy nawet moje sny mają obroże” – skarży się podmiot Stu kilometrów drogi ekspresowej. Autor Karmageddonu czuje, że wiersz – konieczny, by zrozumieć los (tytułową karmę) – w swojej ułomności przypomina natrętnie ponawianą próbę zbawienia, uleczenia, obudzenia z letargu. Zwykle – daremną:
zabrakło nitki, by się przeprowadzić
z ciemności w ciemność, na krótko przed chwilą,
gdy wybuchł język, sypiąc odłamkami frazesów
o bliskości (to gorycz wyrwała zawleczkę).
(Granat i aksamit)
„Słowo nas nie zagoi, śmierć to także słowo” – pisze w wierszu L. Anneus Sylvanus. Samobójstwo patronki tomu, Anne Sexton, jest figurą klęski poezji jako domniemanego lekarstwa na cierpienie:
Nie utrzymał jej język, był nazbyt kruchym mostem,
więć nie udźwignął ciężaru pszczół złapanych w obce ule.
Kiedy stanęła na nim rankiem z dosłowiem w kieszeniach,
oszronioną szklanka i życiem zawieszonym
on the rocks, wszystko stopiło się, popiło, spadło.
(Annopol)
3. Podlipniak zwykł pisać wobec kogoś, zresztą wskazuje wprost twórców, z którymi dialoguje. Literackie (i szerzej, kulturowe) wzory mówienia stają się budulcem jego własnej propozycji, rozpiętej pomiędzy sporem z poprzednikami a modyfikującym powtórzeniem egzystencjalnego gestu, zapisanego w ich dziele. Są wśród nich Randall Jarrell, W.H. Auden, Brian Turner, T.S. Eliot… Jest wspomniana Sexton, zmagająca się z chorobą psychiczną i Peter Gabriel, zainspirowany jej liryką; Joseph Conrad i Francis Ford Coppola, zamieniający jego proroczą powieść w barwny, odurzający okrucieństwem fresk wojenny. Autor tomu próbuje określić siebie poprzez świat kultury, w którym zamieszkał. Podmiot najbardziej prywatnych wierszy tomu jest blisko tych rejonów, w których łączą się rozpacz i amok: balansujący na cienkiej granicy pomiędzy „jest” i „jeśli” (Suk), spalany ciemnym słońcem, ostrzeliwany przez czas, który „poszczekiwał krótkimi seriami” (Y. Submarine).
4. Pojawiające się w wielu wierszach książki skojarzenia religijne wskazują na jedno ze źródeł niepokoju bohatera Karmageddonu. Kiedyś Bóg był częścią dziecięcego świata, zbudowanego z naiwnej wiary, ufności i przywiązania do tradycji. Moment podważenia tej całości odtwarza wigilijny wiersz Himsa:
(…) Za oknem zima
mieszała się z postem i widziałem wyraźnie
– na brzegu każdej Marii siedział Jezus, malusieńki jak ja.
Śmiał się, czułem, że to znak.
(…)
I nawet zapach ciasta nie mógł zamaskować
pustego miejsca przy stole, okrucieństwa kolęd,
gdy powietrze drżało od biegu pasterzy.
Tymczasem erotyczna ostatnia wieczerza (Iskrzy bliżej skóry), „Dżej-Si” bliższy musicalowi Jesus Christ Superstar niż Ewangelii (Pan. Tuum est Regnum), „ciemna matka” z dwiema bliznami na policzku (Utomlonnyje sołncem II) są już tylko znakami kulturowymi, wyjętymi z kontekstu wiary. Po coś jednak odwołuje się do nich podmiot, u którego „na czubku nazwiska stoi Kain” (Gościnne pokoje). Przeżywający swój prywatny armageddon w zasięgu „cienia doliny przez którą idziemy”, choć prowadzi nie laska Dobrego Pasterza z parafrazowanego przez poetę Psalmu 23, lecz budząca lęk „smycz w pańskim ręku” (Tumoral blues).
Paweł Podlipniak, Karmageddon, Wydawca: Stowarzyszenie Salon Literacki, Warszawa 2012
* Anna Spólna – doktor nauk humanistycznych, literaturoznawca. Pracuje na Wydziale Filologiczno-Pedagogicznym Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego im. K. Pułaskiego w Radomiu, gdzie współtworzy Pracownię Literatury Współczesnej. Autorka dwóch książek: Nowe „Treny”? Polska poezja żałobna po II wojnie światowej a tradycja literacka (2008) i Na skrzyżowaniu głosów. Szkice krytycznoliterackie (2012) oraz artykułów w pracach zbiorowych. Publikowała między innymi w „Echinox Journal”, „Świecie i Słowie”, „Tekstualiach”, „Twórczości”, „Kresach”, „Akcencie”. Należy do zespołu redakcyjnego „Miesięcznika Prowincjonalnego”. Zasiada w jury Nagrody Literackiej Miasta Radomia.
Mazowiecki Festiwal Literacki MOST - trzecia odsłona - 11.12.2011
fot.
fot.
tomik "Aubade triste" (2010)
tomik "Karmageddon" (2012)
tomik "Madafakafares" (2014)
tomik "Herzlich Endlösen" (2017)
GSW BWA Olkusz i Inicjatywa Wydawnicza Pantuniestał
zapraszają
na promocję najnowszego tomiku poetyckiego Pawła Podlipniaka
"MADAFAKAFARES"
Oprawa muzyczna:
Jarosław Zarychta - klawisze
Paweł Matracki - gitara elektryczna
11 kwietnia 2015 r. o godz. 18.00
Po występie turniej jednego wiersza z nagrodami!
Warszawa, Klub Obroty Rzeczy ul. Tarczyńska 3a ( za hotelem "Sobieski")
zapraszają
na promocję najnowszego tomiku poetyckiego Pawła Podlipniaka
"MADAFAKAFARES"
Oprawa muzyczna:
Jarosław Zarychta - klawisze
Paweł Matracki - gitara elektryczna
11 kwietnia 2015 r. o godz. 18.00
Po występie turniej jednego wiersza z nagrodami!
Warszawa, Klub Obroty Rzeczy ul. Tarczyńska 3a ( za hotelem "Sobieski")