Paweł Podlipniak
"Smutek sztukmistrza". O wierszach Pawła Podlipniaka
Anna Spólna
Tom Aubade triste Pawła Podlipniaka jest dopracowany w każdym szczególe. Poczynając od kompozycji, przypominającej mapę nawigacji, poprzez motta naprowadzające na interpretację poszczególnych partii książki, aż do przemyślanej estetyki całości.
Pieśń poranna, śpiewana ze smutkiem...
Tytuł zbioru zaprasza do słuchania, sugerując jednocześnie elegijny ton wyśpiewanej opowieści. Czarna okładka z czarnym kotem w uchylonych drzwiach, nieco przewrotna w swej niejednoznacznej symbolice, wzbudza jednak ostrożność – i słusznie. Uważnie przeczytany, zbiór ujawnia szczególny talent jego autora: wiersze będące dowodem niezwykłej, bardzo przy tym nowoczesnej wrażliwości, skutecznie opierają się sentymentalizmowi. Podlipniak szuka równowagi pomiędzy intymnością śmiałych (i dowcipnych) erotyków czy dramatycznych wierszy o swoich najbliższych, a obroną własnej prywatności. W gruncie rzeczy raczej uchyla drzwi do siebie, niż je otwiera. „Ja” jest w jego liryce czujne i zdystansowane, „ty” – niejednoznaczne, lekko rozmyte, czasem zapraszające do współodczuwania, czasem - wymykające się dookreśleniom. Konwersacyjność tej poezji, wyraźna i angażująca czytelnika, realizuje się poprzez aluzje literackie, nie personalne.
Cztery ścieżki
Ułożenie książki według czterech obmyślonych starannie kręgów tematycznych wprowadza porządek w lekturę tych skomplikowanych, bogatych w odniesienia filozoficzne i literackie utworów; wariacyjność w ich obrębie, niespodziewane wolty tematyczne i chwiejność wpisanych w nie nastrojów uniemożliwia znużenie czy gnuśne zadowolenie czytelnika.
Część pierwsza - Sztuka tracenia – gromadzi wiersze poświęcone umieraniu, zanikaniu, ubywaniu. Odchodzą bliscy ( to śmierć Matki staje się rdzeniem doświadczenia kruchości świata), zmieniają się relacje rodzinne, zamazują wspomnienia, życie traci swą wyrazistość, przechodzi w majak, sen. Stąd tytuł drugiej części – Raport ze snów – w której bohater tomu zdaje relację ze swojej egzystencjalnej bezdomności, ujawnionej w całym dramatyzmie wobec traumy utraty. Śmierć wyrzuca go poza obręb zwykłości, bo, jak pisze francuski antropolog Michel Vovelle „piętno śmiertelności odbija się w naszym pojmowaniu życia”. Intensywne poszukiwanie odpowiedzi o sens odbywa się w zaszyfrowanych wierszach religijnych, którymi są w istocie wszystkie zebrane w tej grupie liryki. Podlipniak wskazuje na rytualizm zbiorowych uniesień, zderzony z prywatnymi lękami ich uczestników; posługuje się dwuznaczną symboliką miodu (jego słodycz, zalepiająca rany, prowadzi do zatonięcia – warto zresztą przypomnieć bogatą tradycję utożsamiania pszczół z królestwem Persefony, tak w mitologii, jak poezji). Oskarżycielską siłę mają w sobie zarówno wiersz Dżizas, jak Paintballs. Najlepsze są powroty – należące do najdojrzalszych w zbiorze. Część trzecia tomu, Noli me tangere, tytułem przewrotnie nawiązująca do Ewangelii, gromadzi intymne wiersze jak zapis miłosnej podróży do prywatnego edenu, który jawi się jako „królestwo, obiecana ziemia,/ bezwstydu, bezbożności i bez zapomnienia”. Erotyki odtwarzają próby zbudowania więzi, wbrew goryczy, lękowi, poczuciu winy. Zastąpienia ciosu - pocałunkiem. Ostatni blok utworów, Ścieżka na sam koniec, najbardziej niejednoznaczny, jest dla mnie przede wszystkim medytacją nad naturą języka: jako (zwykle nieskutecznego lub niewiarygodnego) narzędzia komunikacji, tak w codziennych próbach porozumienia się ze światem, jak w poezji.
Wyzwalanie wyobraźni
Tytuły wielu wierszy tomu sugerują istnienie większych całości, tworzących rozbudowane cykle, z których wyimki tylko opublikowane są w debiutanckim tomie (Huśtawki, Wilki i przebiśniegi, Pociągi, zabawki, Faberże, opatrzone numerami). W ich obrębie prowadzony jest intrygujący wewnętrzny dialog, pozwalający szukać podobieństw na poziomie powtarzających się obrazów. Prostota składni zderzona zostaje z nagłymi zwrotami wyobraźni, co uważam za szczególną wartość tej poezji. Odwaga obrazowania, odrealnianie wycinków rzeczywistości, prowadzące ku niejasnym, symbolicznym skojarzeniom, kryjąca się za nią siła sugestii spokrewniają liryki Podlipniaka z dokonaniami polskich imaginistów, zwłaszcza Romana Honeta:
Lata spalone słońcem jak dzieci na brzegach
rzek, zapomnianych jezior, wciąż ścigają lotną
śmierć ważek i kijanek. Pełzniemy za nimi
Zawieszeni, zastygli, zaczepieni w świetle
jakby było nadzieją. Bezwolni. Zbyt wolni.
(Utomlonnyje Sołncem)
Dziś znowu jesteś. Rzeka znacznie krótsza. Strachy
ja wypełniają ciasno - od brzegu do brzegu.
Będzie nas kołysała, póki nie spłyniemy
śpiąc w ogniu, śniąc wraz z nurtem, wezbrani powodzią.
(Huśtawki II. Rzeka)
Najlepsze wiersze zbioru uderzają w czułe miejsca, bolą - ciąg skojarzeń odsłania dramatyczną ludzką bezdomność, bezradność, prowadzi przez puste miejsca po Kimś (śmierć Matki, umieranie Boga), czymś (miłość tracona, dzieciństwo rozmywające się we wspomnieniach, poczucie wspólnoty, kontrapunktowane smutkiem rozstań). Aubade triste to pustka nie do wypełnienia, której nie unieważni zasypywanie jej słowami, która woła o nową treść, o obecność (czy może Obecność).
Wspólnota głosów
Aubade triste wskazuje na wyraźne, powiedziałabym nawet – świadomie eksponowane - zadomowienie autora w kulturze. Imponuje jego wiedza, oczytanie, swoboda, z jaką porusza się zwłaszcza w anglojęzycznym kręgu nawiązań estetycznych. Poprzez aluzje literackie, mikrocytaty, motta, szersze odwołania kulturowe Podlipniak otwiera swoją poezję, pozwala ją czytać w kontekście dokonań E. Bishop, A. Sexton, P. Larkina (jego Aubade wydaje się szczególnie ważną poetycką inspiracją), W. H. Audena. Wiersze radomskiego poety przywołują pesymizm Eklezjasty, samobójczy gest lidera Nirvany, depresyjne malarstwo późnego van Gogha, poczucie osaczenia, utrwalone w filmie Michałkowa... Toczy się rozmowa zapośredniczona w tekstach kultury, co komplikuje ją – i wzbogaca. Nieco manieryczne wydaje się nadużywanie w tytułach liryków „wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych”. Kryje się za nią, mam wrażenie, pewna kokieteria autora. Książka, jak jej okładka, wyraźnie ma się podobać – ale to ostatecznie jej zaleta, nie wada.
Sztukmistrz
Krystalizowanie się własnego stylu wymaga czasu. Autor Smutnej porannej pieśni trochę chowa się za plecami swoich mistrzów (naśladując w tym bliskiego sobie Jacka Dehnela), musi jeszcze nabrać odwagi w pokazywaniu własnej twarzy. Forma tych wierszy jest już dopracowana, wycyzelowana. Widać staranność, sprawność, niewymuszoną łatwość wyszukanych rymów, kontrolowanego rytmu. Podlipniak udowadnia, jak plastycznym narzędziem jest język, który przylega do myśli, rzadko stawia im opór. Jego liryki bywają bardzo piękne, niektóre – uderzająco prawdziwe. Świetne pointy, przyszpilające uwagę czytelnika, zapadają w pamięć na długo.
Podlipniak żegna się z czytelnikiem grymasem przekory. Zbiór spointowany został bowiem wierszem pozornie błahym, kuglarskim, naprawdę zaś będącym prywatnym manifestem twórczych poszukiwań. Król owocowych galaretek, „władca bakaliowych przyjemności” odsłania tu swój warsztat poetyckiego sztukmistrza, przedzierającego się wśród obcych sobie dykcji, strzępków obrazów i smaków, uległego „melodii/ bezradnych pozytywek”, by za chwilę nadać im własny rytm. Uchyla się w niepowagę, pozornie bagatelizuje swoje poetyckie gesty, żeby autoironicznie koronować się na „pana kolażowych niepewności”. Jakby mówił: przeczytaj raz jeszcze, inaczej, uważniej. Sprawdź, co ukrywam.
Paweł Podlipniak, Aubade triste, Miejska Biblioteka Publiczna w Radomiu, Radom 2010.
* Anna Spólna – doktor nauk humanistycznych, literaturoznawca. Pracuje na Wydziale Filologiczno-Pedagogicznym Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego im. K. Pułaskiego w Radomiu, gdzie współtworzy Pracownię Literatury Współczesnej. Autorka dwóch książek: Nowe „Treny”? Polska poezja żałobna po II wojnie światowej a tradycja literacka (2008) i Na skrzyżowaniu głosów. Szkice krytycznoliterackie (2012) oraz artykułów w pracach zbiorowych. Publikowała między innymi w „Echinox Journal”, „Świecie i Słowie”, „Tekstualiach”, „Twórczości”, „Kresach”, „Akcencie”. Należy do zespołu redakcyjnego „Miesięcznika Prowincjonalnego”. Zasiada w jury Nagrody Literackiej Miasta Radomia.
Tom Aubade triste Pawła Podlipniaka jest dopracowany w każdym szczególe. Poczynając od kompozycji, przypominającej mapę nawigacji, poprzez motta naprowadzające na interpretację poszczególnych partii książki, aż do przemyślanej estetyki całości.
Pieśń poranna, śpiewana ze smutkiem...
Tytuł zbioru zaprasza do słuchania, sugerując jednocześnie elegijny ton wyśpiewanej opowieści. Czarna okładka z czarnym kotem w uchylonych drzwiach, nieco przewrotna w swej niejednoznacznej symbolice, wzbudza jednak ostrożność – i słusznie. Uważnie przeczytany, zbiór ujawnia szczególny talent jego autora: wiersze będące dowodem niezwykłej, bardzo przy tym nowoczesnej wrażliwości, skutecznie opierają się sentymentalizmowi. Podlipniak szuka równowagi pomiędzy intymnością śmiałych (i dowcipnych) erotyków czy dramatycznych wierszy o swoich najbliższych, a obroną własnej prywatności. W gruncie rzeczy raczej uchyla drzwi do siebie, niż je otwiera. „Ja” jest w jego liryce czujne i zdystansowane, „ty” – niejednoznaczne, lekko rozmyte, czasem zapraszające do współodczuwania, czasem - wymykające się dookreśleniom. Konwersacyjność tej poezji, wyraźna i angażująca czytelnika, realizuje się poprzez aluzje literackie, nie personalne.
Cztery ścieżki
Ułożenie książki według czterech obmyślonych starannie kręgów tematycznych wprowadza porządek w lekturę tych skomplikowanych, bogatych w odniesienia filozoficzne i literackie utworów; wariacyjność w ich obrębie, niespodziewane wolty tematyczne i chwiejność wpisanych w nie nastrojów uniemożliwia znużenie czy gnuśne zadowolenie czytelnika.
Część pierwsza - Sztuka tracenia – gromadzi wiersze poświęcone umieraniu, zanikaniu, ubywaniu. Odchodzą bliscy ( to śmierć Matki staje się rdzeniem doświadczenia kruchości świata), zmieniają się relacje rodzinne, zamazują wspomnienia, życie traci swą wyrazistość, przechodzi w majak, sen. Stąd tytuł drugiej części – Raport ze snów – w której bohater tomu zdaje relację ze swojej egzystencjalnej bezdomności, ujawnionej w całym dramatyzmie wobec traumy utraty. Śmierć wyrzuca go poza obręb zwykłości, bo, jak pisze francuski antropolog Michel Vovelle „piętno śmiertelności odbija się w naszym pojmowaniu życia”. Intensywne poszukiwanie odpowiedzi o sens odbywa się w zaszyfrowanych wierszach religijnych, którymi są w istocie wszystkie zebrane w tej grupie liryki. Podlipniak wskazuje na rytualizm zbiorowych uniesień, zderzony z prywatnymi lękami ich uczestników; posługuje się dwuznaczną symboliką miodu (jego słodycz, zalepiająca rany, prowadzi do zatonięcia – warto zresztą przypomnieć bogatą tradycję utożsamiania pszczół z królestwem Persefony, tak w mitologii, jak poezji). Oskarżycielską siłę mają w sobie zarówno wiersz Dżizas, jak Paintballs. Najlepsze są powroty – należące do najdojrzalszych w zbiorze. Część trzecia tomu, Noli me tangere, tytułem przewrotnie nawiązująca do Ewangelii, gromadzi intymne wiersze jak zapis miłosnej podróży do prywatnego edenu, który jawi się jako „królestwo, obiecana ziemia,/ bezwstydu, bezbożności i bez zapomnienia”. Erotyki odtwarzają próby zbudowania więzi, wbrew goryczy, lękowi, poczuciu winy. Zastąpienia ciosu - pocałunkiem. Ostatni blok utworów, Ścieżka na sam koniec, najbardziej niejednoznaczny, jest dla mnie przede wszystkim medytacją nad naturą języka: jako (zwykle nieskutecznego lub niewiarygodnego) narzędzia komunikacji, tak w codziennych próbach porozumienia się ze światem, jak w poezji.
Wyzwalanie wyobraźni
Tytuły wielu wierszy tomu sugerują istnienie większych całości, tworzących rozbudowane cykle, z których wyimki tylko opublikowane są w debiutanckim tomie (Huśtawki, Wilki i przebiśniegi, Pociągi, zabawki, Faberże, opatrzone numerami). W ich obrębie prowadzony jest intrygujący wewnętrzny dialog, pozwalający szukać podobieństw na poziomie powtarzających się obrazów. Prostota składni zderzona zostaje z nagłymi zwrotami wyobraźni, co uważam za szczególną wartość tej poezji. Odwaga obrazowania, odrealnianie wycinków rzeczywistości, prowadzące ku niejasnym, symbolicznym skojarzeniom, kryjąca się za nią siła sugestii spokrewniają liryki Podlipniaka z dokonaniami polskich imaginistów, zwłaszcza Romana Honeta:
Lata spalone słońcem jak dzieci na brzegach
rzek, zapomnianych jezior, wciąż ścigają lotną
śmierć ważek i kijanek. Pełzniemy za nimi
Zawieszeni, zastygli, zaczepieni w świetle
jakby było nadzieją. Bezwolni. Zbyt wolni.
(Utomlonnyje Sołncem)
Dziś znowu jesteś. Rzeka znacznie krótsza. Strachy
ja wypełniają ciasno - od brzegu do brzegu.
Będzie nas kołysała, póki nie spłyniemy
śpiąc w ogniu, śniąc wraz z nurtem, wezbrani powodzią.
(Huśtawki II. Rzeka)
Najlepsze wiersze zbioru uderzają w czułe miejsca, bolą - ciąg skojarzeń odsłania dramatyczną ludzką bezdomność, bezradność, prowadzi przez puste miejsca po Kimś (śmierć Matki, umieranie Boga), czymś (miłość tracona, dzieciństwo rozmywające się we wspomnieniach, poczucie wspólnoty, kontrapunktowane smutkiem rozstań). Aubade triste to pustka nie do wypełnienia, której nie unieważni zasypywanie jej słowami, która woła o nową treść, o obecność (czy może Obecność).
Wspólnota głosów
Aubade triste wskazuje na wyraźne, powiedziałabym nawet – świadomie eksponowane - zadomowienie autora w kulturze. Imponuje jego wiedza, oczytanie, swoboda, z jaką porusza się zwłaszcza w anglojęzycznym kręgu nawiązań estetycznych. Poprzez aluzje literackie, mikrocytaty, motta, szersze odwołania kulturowe Podlipniak otwiera swoją poezję, pozwala ją czytać w kontekście dokonań E. Bishop, A. Sexton, P. Larkina (jego Aubade wydaje się szczególnie ważną poetycką inspiracją), W. H. Audena. Wiersze radomskiego poety przywołują pesymizm Eklezjasty, samobójczy gest lidera Nirvany, depresyjne malarstwo późnego van Gogha, poczucie osaczenia, utrwalone w filmie Michałkowa... Toczy się rozmowa zapośredniczona w tekstach kultury, co komplikuje ją – i wzbogaca. Nieco manieryczne wydaje się nadużywanie w tytułach liryków „wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych”. Kryje się za nią, mam wrażenie, pewna kokieteria autora. Książka, jak jej okładka, wyraźnie ma się podobać – ale to ostatecznie jej zaleta, nie wada.
Sztukmistrz
Krystalizowanie się własnego stylu wymaga czasu. Autor Smutnej porannej pieśni trochę chowa się za plecami swoich mistrzów (naśladując w tym bliskiego sobie Jacka Dehnela), musi jeszcze nabrać odwagi w pokazywaniu własnej twarzy. Forma tych wierszy jest już dopracowana, wycyzelowana. Widać staranność, sprawność, niewymuszoną łatwość wyszukanych rymów, kontrolowanego rytmu. Podlipniak udowadnia, jak plastycznym narzędziem jest język, który przylega do myśli, rzadko stawia im opór. Jego liryki bywają bardzo piękne, niektóre – uderzająco prawdziwe. Świetne pointy, przyszpilające uwagę czytelnika, zapadają w pamięć na długo.
Podlipniak żegna się z czytelnikiem grymasem przekory. Zbiór spointowany został bowiem wierszem pozornie błahym, kuglarskim, naprawdę zaś będącym prywatnym manifestem twórczych poszukiwań. Król owocowych galaretek, „władca bakaliowych przyjemności” odsłania tu swój warsztat poetyckiego sztukmistrza, przedzierającego się wśród obcych sobie dykcji, strzępków obrazów i smaków, uległego „melodii/ bezradnych pozytywek”, by za chwilę nadać im własny rytm. Uchyla się w niepowagę, pozornie bagatelizuje swoje poetyckie gesty, żeby autoironicznie koronować się na „pana kolażowych niepewności”. Jakby mówił: przeczytaj raz jeszcze, inaczej, uważniej. Sprawdź, co ukrywam.
Paweł Podlipniak, Aubade triste, Miejska Biblioteka Publiczna w Radomiu, Radom 2010.
* Anna Spólna – doktor nauk humanistycznych, literaturoznawca. Pracuje na Wydziale Filologiczno-Pedagogicznym Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego im. K. Pułaskiego w Radomiu, gdzie współtworzy Pracownię Literatury Współczesnej. Autorka dwóch książek: Nowe „Treny”? Polska poezja żałobna po II wojnie światowej a tradycja literacka (2008) i Na skrzyżowaniu głosów. Szkice krytycznoliterackie (2012) oraz artykułów w pracach zbiorowych. Publikowała między innymi w „Echinox Journal”, „Świecie i Słowie”, „Tekstualiach”, „Twórczości”, „Kresach”, „Akcencie”. Należy do zespołu redakcyjnego „Miesięcznika Prowincjonalnego”. Zasiada w jury Nagrody Literackiej Miasta Radomia.
Mazowiecki Festiwal Literacki MOST - trzecia odsłona - 11.12.2011
fot.
fot.
tomik "Aubade triste" (2010)
tomik "Karmageddon" (2012)
tomik "Madafakafares" (2014)
tomik "Herzlich Endlösen" (2017)
GSW BWA Olkusz i Inicjatywa Wydawnicza Pantuniestał
zapraszają
na promocję najnowszego tomiku poetyckiego Pawła Podlipniaka
"MADAFAKAFARES"
Oprawa muzyczna:
Jarosław Zarychta - klawisze
Paweł Matracki - gitara elektryczna
11 kwietnia 2015 r. o godz. 18.00
Po występie turniej jednego wiersza z nagrodami!
Warszawa, Klub Obroty Rzeczy ul. Tarczyńska 3a ( za hotelem "Sobieski")
zapraszają
na promocję najnowszego tomiku poetyckiego Pawła Podlipniaka
"MADAFAKAFARES"
Oprawa muzyczna:
Jarosław Zarychta - klawisze
Paweł Matracki - gitara elektryczna
11 kwietnia 2015 r. o godz. 18.00
Po występie turniej jednego wiersza z nagrodami!
Warszawa, Klub Obroty Rzeczy ul. Tarczyńska 3a ( za hotelem "Sobieski")