Kuba Przybyłowski
Author's log
 
November 2008
2008-11-14 14:02
Ale ¶niła¶ się. Miała¶ urodziny, był gor±cy lipiec, parno. Przyjęcie odbywało się w jakim¶ małym miasteczku: kilka ulic, nieczynne postkomunistyczne kino, jeden ryneczek. Siedzieli¶my tam z Juli±, Nataszk±, Michałem i Adamem, chyba był też Maciek i jeszcze jakie¶ osoby były, ale nie zapamiętałem jakie. Nie grały w tym ¶nie istotnej roli. I wszyscy¶my się wkurzali, bo co chwilę kto¶ odchodził na bok, pogadać z kim¶ w cztery oczy, lub przez telefon komórkowy, przynosił wódkę. Wszyscy dzwonili¶my z tego samego aparatu. Zacz±łem cię całować. Sk±d¶ dobiegała muzyka kwartetu skrzypcowego, grali tak pięknie, że ronili¶my ciepłe łzy, które parowały bardzo szybko. Zaczęło jednak robić się coraz smutniej, poszli¶my nad jezioro i nad jeziorem leżeli¶my na plaży i patrzyli na powolny ruch nieba. Nagle w mie¶cie zrobiło się zamieszanie: usłyszeli¶my krzyki przerażenia: jaki¶ mężczyzna (ubrany w garnitur) chodził i rzucał w przechodniów kamieniami. Kamienie zapakowane były w bardzo ładny papier ozdobny, wtedy uciekł nam poci±g, ostatni, którym mogli¶my wracać do domu. Stali¶my na peronie, otępiali alkoholem, kto¶ z nas kłócił się z kim¶ przez telefon, w tym mie¶cie nie było taksówek, żeby się zabrać z powrotem. Obok na peronie, Policja rzuciła tego mężczyznę z torb± pełn± kamieni na ziemie i błyskawicznie wykonała wyrok. Zaczęła¶ płakać, krew spływała na tory. Wtedy się obudziłem. Ponury lisopadowy poranek, miejscowo¶ć nazywała się Bełz. Nataszka miała żółto-czerwone włosy. Idę co¶ posprz±tać.
Sylwester 2008/2009
fot. J. P.








Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie