Ryszard Chłopek
Dziennik
 
 
Marzec 2011
2011-03-08 16:47
6.12.2010 No! Wybory się skończyły. Karty są rozdane, stołki obsadzone i niniejszym skończyła się słodka cisza wyborcza. Znowu można agitować kogo się chce i za czym się chce, o ile komuś w ogóle się chce. Nalałem sobie lampkę wina, dla lepszego treści nasycenia i piszę tych klika słów, bo oto wchodzimy w czas, który najbardziej lubię w polityce – po wyborach samorządowych. A w sumie nie w polityce, co na ulicach – oto wiszą plakaty i bilbordy opuszczone, bo stołki jako się rzekło są już zagarnięte, więc oto nasze ulice opadają z emocji i nagle znajdujemy się w galerii portretów osobliwych. Osobliwe w tych portretach jest to, że można je podzielić na dwie kategorie. Kandydatów tchnących pewnością siebie, co mnie zresztą zawsze skłania do refleksji nad jakością kontaktu z rzeczywistością tychże kandydatów. Dlatego z zasady na nich nie głosuję. Druga kategoria budzi znacznie więcej mojego zaufania – są to politycy, którzy i owszem próbują się uśmiechać, jednak wyglądają przy tym tak, jakby walczyli z nagłym i bolesnym atakiem hemoroidów. Na tych być może bym postawił krzyżyk, gdyby nie obawa, że pod ich rządami wszyscy nabawimy się hemoroidów. Nalałem sobie drugą lampkę wina i wziąłem się za przeglądanie ulotek wyborczych, które skwapliwie gromadziłem przez ostatni miesiąc. Jakież zakamarki polskiego języka potrafi odnaleźć złakniony głosów kandydat do rady miejskiej prowincjonalnego miasteczka, w którym mieszkam. Jeden z nich postuluje utwardzenie gruntowej drogi, wzdłuż której rozbudowuje się moja dzielnica, gdyż – jak twierdzi kandydat - „jest to sprawa dla dzielnicy futurystyczna!”. I jakże ja – miłośnik radosnych podpalaczy o zwęglonych palcach – mógłbym się nie rozczulić? Ale jego kontrkandydat jest jeszcze lepszy: ksywka „Pepek”, były komendant posterunku MO, który za PRL trudził się w pocie czoła pałowaniem obywateli, a szczególnie studentów kierunków humanistycznych, ku chwale ojczyzny ludowej, co przekaz gminny, ustami teściowej zaświadcza. Rzeczony „Pepek” w swojej krótkiej ulotce odznaczył się nie tylko karkołomną składnią, ale też podziwu godną determinacją w odmienianiu przez przypadki słowa „służba” - i fakt ten, że on dotychczas „służył” nam wszystkim i nadal chce „służyć” za każdym razem w cudzysłowie zapisał. „Amen!”. (Jest już na emeryturze, więc mnie nie spałuje i mogę sobie tu pisać, co chcę!)
Ryszard Chłopek
fot.


Legendy schodzą z pomników (Nowa Ruda 2003)


Ukazał się "Węgiel"! Przy czym okładkę zaprojektowała Łucja Abalar, a opracował to graficznie Mariusz Pająk, choć strona redakcyjna głosi inaczej...




Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie