Paweł Lekszycki
Dziennik
Lipiec 2006
2006-07-24 17:41

Było to w Kietlicach. Mieliśmy jeszcze Pana Tadeusza, którego wręczył nam Pan Młody w godzinie pożegnań, a Panna Młoda wtórowała mu wpychając do plecaczka z prowiantem puszki z pasztetem i wody mineralne. Ach, jakże nam się potem przydały, nawet ciepłe, bo przecież mokre niezaprzeczalnie, te wody. Ale Pana Tadeusza zatrzymaliśmy na tę godzinę, która miała właśnie wybić, która szumiała nam w uszach powabnym molem u wejścia do skromnego portu. Zatem zabraliśmy do torby kubeczki i sok i ruszyliśmy tam, skąd spodziewaliśmy się bryzy chłodnej, a zastaliśmy nowe jachty z dobrze – w kontekście wieczoru – zapowiadającymi się załogami. Pan Tadeusz okazał się płytszy, niż byśmy się mogli spodziewać, a do najbliższych sklepów daleko było i nie po drodze nikomu, zatem obraliśmy azymut na bar, dokąd wcześniej udało się kilku żeglarzy. Od słowa do słowa wyszło na to, że barman-właściciel dawno temu skończył polonistykę i wrażliwy na piękno języka nie kazał długo nam czekać na rewanż po tym, jak Wojtek podarował mu swój nowo wydany tomik. „Sacro casco”. Sacre bleu! Pękła Luksusowa z sokiem z białego kwiatu czarnego bzu. Poczułem się nieswojo, że właściwie na krzywy się ryj wprosiłem w tę Luksusową, więc poszedłem do pokoju, swój tomik wziąłem, bo taka była wola Pana Młodego, żeby coś przeczytać podczas wesela, do czego jednak nie doszło, a teraz się miało okazać, że nie po darmo woziłem „Dzieci” po całej Polsce. Położyłem na stół. Polała się wódka. Druga Luksusowa pękała aż miło. Aż się żeglarze poczuli w obowiązku, że to się niby na krzywego wkręcili w tę Luksusową, zaprosić nas do ogniska, a tam Luksusowa w manierce krążyła z dłoni do dłoni, od ust do ust. Aż mi się rodzona żona upiła. Upiła, że hej. Po raz pierwszy ją taką widziałem. „Prawdziwy chop z tej mojej kobity” – pomyślałem ze szczerym rozrzewnieniem, której to myśli, zdawało mi się, przytaknęli i Wojtek, i Ania, i wszyscy żeglarze.

2006-07-23 19:09

Wczoraj dobry los rzucił mnie i rodzoną żonę moją do Lidzbarka Warmińskiego. Było to po tym, jak w Giżycku wzrokiem odprowadziliśmy pociąg, w którym Wojtek i Ania wracali do domu. Skwar panował niemiłosierny, lepki jak miód, gęsty, że dym z papierosa grzązł w litym, wrzącym bezmiarze powietrza. Traktor z przyczepą zaparkowany na chodniku stał tak, że tylne wielkie jego koło opierało się o słup latarni. Kilka metrów dalej, zawieszona na sypiącym się ze starości budynku tabliczka obwieszczała ulicę Piękną, a idąc w dół, prostopadłą do niej ulicą, docierało się do miejsca, w którym otwiera się panorama na Zamek Biskupi. Pomyślałem o jakże świetnym zwieńczeniu tygodniowej podróży, którą rozpoczęliśmy przecież od zgromadzenia w Warszawie, u Adama i Asi, dokąd zeszli Błażej wraz z żoną, i Basia, i Roman, i Jakub. Nazajutrz wybieraliśmy się do Kętrzyna, na wesele Kariny i Darka, na które dojechać mieli jeszcze Radek wraz z Kasią, a Wojtek i Ania - dopłynąć. I było jak w dobrych, starych podaniach i bajkach. Tymczasem w Lidzbarku obrazy, te sprzed dni kilku, jak i te bieżące, zastygały niczym muszki w bursztynie: nastolatki okupowały parkowe ławeczki, sącząc z aluminiowych puszek dobrze schłodzone piwo, psy trzymały się smyczy cienia nastolatków, my docieraliśmy płynnie do bram warowni. Tam, w chłodnych lochach, chciałoby się pozostać dłużej, dać upust wodzom zmęczonych siatkówek, które dyktowały ulotne miraże. Oto w galerii biskupów warmińskich, w ostatnim rzędzie, z ram księcia poetów wyzierał Romek, który - obrócony jakby do nowożeńców – powtarzał słowa: „Abyście w szczęściu żyli przynajmniej tak wiele lat, jaka jest suma godzin, które każdy z nas poświęcił, aby w tym dniu radosnym się z Wami cieszyć”.

Szycki
fot. A.Lekszycka


P.Lekszycki: "wiersze przygodowe i dokumentalne". "Kartki", Białystok 2001.
P.Lekszycki:"Grupa Na Dziko. Socjologia i poetyka zjawiska". Ego, Katowice 2001.
P.Lekszycki:"Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie". Korporacja Ha!art, Kraków 2005.
P.Lekszycki, P.Sarna: "Ten i Tamten". Instytut Wydawniczy "Świadectwo", Bydgoszcz 2000.
"Wiersze przebrane" - dodatek książkowy do "Opcji". W sieci sprzedaży (Empik) od lipca 2010 r.






Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie