Radosław Wiśniewski
Author's log
April 2008
2008-04-19 23:49
byliśmy dzisiaj na koncercie ku pamięci Cz., tego i owego dowiedziałem się na temat zejścia kolegi. Oprócz tego, że chlał, co obserwowaliśmy wszyscy od lat - miał raka a nie pracował to nie miął kasy na leki i leczenia, chociaż na piwo i flaszkę miał zawsze, w końcu po którejś biopsji lekarz powiedział, że ma miesiąc przed sobą. Wrócił do domu wrzucił tv na całego i wieże w Boga Ojca na całego i tyle. Dzień przed był u niego P., mówił że tak jak zwykle, połyskliwa skóra, zapuchnięte oczy, skręcone w jeden kołtun włosy. Nazajutrz sąsiedzi się zaniepokoili że tak głośno gra i gra. No ale nikt nie otwierał, ruszyli jakiegoś Józka z podnośnikiem, zajrzeli przez okno a tam żadnego ruchu, przyszła policja wywalili drzwi (kiedy smacznie spałem ktoś załomotał do mych drzwi). Cz. leżał na dywanie, ponoć wylewik, bo krew z nosa mu poszła, to znaczy poszła wcześniej a tak miał już zaschniętą. Podobno w całej chacie było ful puszek po piwie, flaszek po wódce, w takich miejscach że byś nie wpadł że tam można coś postawić. no cóż. słuchając tych wszystkich bluesów, które grał C14, jakoś odeszła mi ochota grać jama z jasiami i kupą innych ludzi co wbiła w ten wieczór. Pomyślałem sobie "kurwa ludzie, powinniśmy sie wszyscy zebrać i podpalić morze wódki a nie ją pic i słuchać piosenek c14." A z drugiej strony co za samotność. Przecież ludzie się ruszyli, bo muzyka była za głośno atak mógłby sobie Czaruś leżeć na dywanie i póki by nie zaczął przez ten dywan przeciekać i przez strop komuś na głowę kapać - to by leżał.No przy tym z innego źródła dowiedziałem się komu w ostatnich tygodniach w pijanych widach groził śmiercią, komu groził że mu dziecko zabije i kogo obił naprawdę, chociaż nie na śmierć. I pomyślałem sobie muzyk to był kiedyś a potem alkoholik, smutny człowiek który zajechał w sobie te muzykę. Rozumiem, że żal za kumplem, ale to zdjęcie na ścianie.
2008-04-13 19:19
Tym razem miało być o miarach obiektywnych w poezji. Takie myśli przy wieczornym spacerze po papierosy, które miałem rzucić trzy tygodnie temu, ale nie wyszło. Zamiast tego obrazki marności. Po drodze ze trzy albo i cztery upadłe kioski, smętne akwaria w których odbija się stan miejscowej gospodarki, w mieście, któremu nadajmy już nazwę. Dosyć uprzejmości i anonimowości. Miasto nazywa się Brzeg. Krzysiek z Kluczborka, ten od więźniów miał na nazwisko Urbański. Wraca wykluta parę lat temu myśl, że mieć imię – znaczy istnieć, więc i jego będzie trochę więcej w wiecznej republice poetów. Chociaż nikt nie przeczyta jego wierszy, bo chyba nie publikował. Tylko czytał czasem z zeszytów w kratkę. Na głos. Własny głos.
Poeci dla Tybetu 2019
fot. Dalaj Lama


"Nikt z przydomkiem" (Toruń 2003), projekt okładki - Tomek Fronckiewicz
"Albedo" wydawnictwa "Zielona Sowa", Kraków 2006, projekt okładki - Tomek Fronckiewicz
"NeoNoe", wydawnictwo "Pogranicze", maj 2009
"Abdykacja - wiersze zaangażowane i nie", Muzeum Witolda Gombrowicza we Wsoli, Jedlińsk 2013, proj. okładki Tomek Fronckiewicz
"Transmigracja", Wydawnictwo J, Wrocław 2019


Zakupić można to i owo:
http://wydawnictwoj.pl/uncategorized/wydawnictwo/ksiazki/jak-kupic-transmigracje/




Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie