Tobiasz Melanowski
Z listu od Henryka Berezy
„Wycieczki krajoznawcze” czytam z taką przyjemnością, jakiej mi Pan życzy, staram się przyjąć, co Pan przez „Wycieczki krajoznawcze” poznaje, co w nich przekazuje, ma Pan rację, że jest Pan oczywisty, ale oczywistość właściwie widzi się najrzadziej, z oczywistością najtrudniej się oswoić.
Pan się dzieli „kąskami prawdy” jak opłatkiem, właśnie na „kąskach prawdy” polega Pana oczywistość, na nich Pan poprzestaje, niczego innego nie dopuszczając do siebie, (...) bo nie chce Pan niczego mówić cudzym głosem, co powinno być i dla innych oczywiste, dla tych czworga (jak u Pounda) i dla kilku innych, którzy są w stanie taką oczywistość dostrzec.
Mimo mojego fatalnego stanu chcę się do tych kilku zaliczyć, przypuszczam, że dostrzegam to, że Pan potrafi być lirykiem po liryce, co jest przecież najtrudniejsze w literaturze po literaturze, a ją właśnie cenię artystycznie najbardziej i ją w tym i owym dostrzegam.
Wierzę, że Pana „Wycieczki krajoznawcze” dobrze zapamiętam(...)"
Pan się dzieli „kąskami prawdy” jak opłatkiem, właśnie na „kąskach prawdy” polega Pana oczywistość, na nich Pan poprzestaje, niczego innego nie dopuszczając do siebie, (...) bo nie chce Pan niczego mówić cudzym głosem, co powinno być i dla innych oczywiste, dla tych czworga (jak u Pounda) i dla kilku innych, którzy są w stanie taką oczywistość dostrzec.
Mimo mojego fatalnego stanu chcę się do tych kilku zaliczyć, przypuszczam, że dostrzegam to, że Pan potrafi być lirykiem po liryce, co jest przecież najtrudniejsze w literaturze po literaturze, a ją właśnie cenię artystycznie najbardziej i ją w tym i owym dostrzegam.
Wierzę, że Pana „Wycieczki krajoznawcze” dobrze zapamiętam(...)"